Amerykanie policzyli ile zaoszczędzili dzięki elektrykom. Wyniki są śmieszne

Po amerykańskich drogach jeździ obecnie ponad 2,1 mln zelektryfikowanych aut - hybryd plug-in i samochodów bateryjnych. To prawie 1 proc. ogółu zarejestrowanych w USA samochodów osobowych i lekkich ciężarówek. W jakim stopniu zwrot w kierunku elektromobilności przekłada się na konsumpcję paliw płynnych za Oceanem? Zdaniem amerykańskich naukowców wnioski są "rozczarowujące".

Naukowcy z Argonne National Lab - jednej z największych placówek badawczo-rozwojowych finansowanych przez Departament Energii Stanów Zjednoczonych - opublikowali obszerny raport dotyczący wpływu samochodów elektrycznych na zużycie ropy naftowej w USA. Wnioski nie są jednoznaczne. Chociaż zelektryfikowane auta stanowią już prawie 1 proc. amerykańskiego parku pojazdów, w latach 2010-2021 zużycie ropy naftowej przez amerykańskich kierowców zmalało jedynie nieco ponad pół procenta.

Reklama

Amerykańska elektryfikacja w liczbach

Z danych Argonne National Lab wynika, że w latach 2010-2021 na amerykańskich drogach przybyło 2,1 mln "elektrowozów". Na ten wynik składa się 800 tysięcy hybryd plug-in i około 1,3 mln samochodów bateryjnych. Liczba może się wydawać imponująca, ale trzeba pamiętać, że po drogach USA porusza się dziś około 276 mln samochodów. Mowa jednak o całościowym zestawieniu obejmującym również lekkie pojazdy użytkowe. Biorąc pod uwagę same pojazdy osobowe, śmiało przyjąć można, że co setny amerykański samochód to dziś hybryda plug-in lub elektryczne auto bateryjne.

Ile energii zużyły elektryki w USA?

Wnioski Argonne National Lab wpisują się w niedawny raport amerykańskiej agencji badawczej BloombergNEF, którego autorzy przekonywali, że problemem nie jest wcale wyprodukowanie energii elektrycznej potrzebnej do ładowania baterii samochodów, ale jej przesył.

Amerykańscy naukowcy przekonują, że od 2010 roku hybrydy plug-in i pojazdy bateryjne pokonały po lokalnych drogach już blisko 70 miliardów mil i zużyły około 22 TWh energii elektrycznej. Wystarczyłoby to na przeszło trzy kwartały zasilania prądem niewielkiego kraju wielkości Szwajcarii. W skali Stanów Zjednoczonych nie robi to jednak większego wrażenia. Przykład - w całym ubiegłym roku ładowanie wszystkich samochodów elektrycznych w USA odpowiadało jedynie za 0,15 proc. całkowitego zużycia energii elektrycznej w kraju.

Ile ropy zaoszczędzili Amerykanie dzięki elektrykom?

Naukowcy z Argonne National Lab przyjęli, że właściciele hybryd i elektryków zachowują się podobnie, jak statystyczny kierowca w USA, który pokonuje rocznie 13,5 tys. mil (21,7 tys. km) w proporcjach 57 proc. autostrada - 43 proc. miasto. Wspomniane 22 TWh energii elektrycznej zużyte przez auta z wtyczką w latach 2010-2021 stanowią ekwiwalent około 2,5 mld galonów, czyli 9,45 miliarda litrów benzyny.

Dane robią wrażenie, ale trzeba pamiętać, że dzienne zapotrzebowanie USA na ropę naftową wynosi 369 mln galonów (blisko 1,4 mld litrów). Można więc przyjąć, że 70 miliardów mil pokonanych od 2010 roku przez kierowców szeroko pojętych aut elektrycznych w USA pozwoliło zaoszczędzić ilość ropy, która wystarczyłaby na pokrycie... tygodniowego zapotrzebowania w Stanach.

Wyliczenia Argonne National Lab dowodzą, że w całym ubiegłym roku elektryczne auta pozwoliły na zaoszczędzenie rekordowych 690 mln galonów, czyli... niespełna dwudniowego zapotrzebowania całego kraju.

Oszczędności "rozczarowujące". To wina hybryd plug-in?

Z raportu Argonne National Lab wynika, że chociaż auta ładowane z gniazdka stanowią dziś blisko 1 proc. amerykańskich aut, ich upowszechnienie zaowocowało zmniejszeniem zapotrzebowania na paliwa produkowane z ropy naftowej zaledwie o 0,54 proc. Sami twórcy badania uznali ten wynik za "rozczarowujący".

Nie jest on jednak żadnym zaskoczeniem, jeśli wziąć pod uwagę, że prawie połowę z 2,1 mln amerykańskich "elektryków" stanowią hybrydy plug-in, które wymagają przecież cyklicznych wizyt na stacjach benzynowych. Co ciekawe, z raportu wynika również, że w ostatnim czasie ich uzależnienie od dystrybutorów zauważalnie wzrosło.

Chociaż w 2021 roku na sprzedaż hybryd plug-in - w skali rok do roku - praktycznie się podwoiła, w tym samym czasie "drastycznie" spadły ich elektryczne zasięgi. Stało się tak, ponieważ technologia rozgościła się właśnie w dużych, ciężkich i cieszących się ogromnym powodzeniem SUV-ach.

Dni hybryd plug-in policzne? To ślepy zaułek eletromobilności

Warto przypomnieć, że od kilku miesięcy w Brukseli trwają prace nad zmianą metodologii pomiaru emisji samochodów, których efektem ma być właśnie "urealnienie" zużycia paliwa hybryd plug-in. Dzięki obecnemu protokółowi WLTP, który dopuszcza duży udział jazdy elektrycznej, w przyjętych normach mieszczą się nawet reprezentacyjne suvy. Auta, które - chociażby ze względu na masę wynikającą z konieczności wożenia ze sobą ciężkich baterii trakcyjnych - w rzeczywistości potrafią zużywać więcej paliwa niż konkurencyjne modele, z klasycznym układem napędowym.

Szykowana nowelizacja to efekt raportów organizacji zajmujących się szeroko pojętą ekologią, jak np. Międzynarodowa Rada ds. Czystego Transportu (ICCT). Wskazują one, że zyskujące na popularności samochody hybrydowe z wtyczką, w rzeczywistości emitować mogą nawet czterokrotnie więcej szkodliwych substancji, niż wynikałoby to z pomiarów w cyklu WLTP.

Ekolodzy od dłuższego czasu zwracają uwagę, że wielu nabywców traktuje swoje hybrydy plug-in jak zwykłe auta spalinowe i praktycznie nie korzysta z możliwości jazdy na prądzie.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy