Pijany wszedł pod koła auta. Sąd: Winny jest kierowca
Oprac.: Krzysztof Mocek
Ubrany na czarno i całkowicie pijany mężczyzna wszedł po zmroku na jezdnię w miejscu niedozwolonym i został potrącony przez samochód. Pomimo, że kierowca pojazdu był trzeźwy, jechał prawidłowo i z dozwoloną prędkością – to właśnie jego uznane za winnego wypadku. Absurdalnemu wyrokowi sądu w Biłgoraju, postanowili się przyjrzeć dziennikarze Interwencji.
O sądzie w Biłgoraju kilka lat temu zrobiło się głośno, kiedy uniewinnił radnego posiadającego nielegalnie broń i amunicję. Jak się okazuje, to nie jedyny kontrowersyjny wyrok, jaki tam zapadł. Przekonał się o tym niedawno 68-letni Jan Mantycki.
Sprawa dotyczy zdarzenia, do którego doszło dwa lata temu w miejscowości Sól koło Zamościa. Pieszy Jerzy K. miał do pasów niespełna 150 metrów. Wolał jednak skrócić sobie drogę i wszedł na jezdnie w niedozwolonym miejscu. Pomimo później pory i panującego zmroku, mężczyzna nie miał na sobie żadnych elementów odblaskowych, ponadto był całkowicie pijany - miał 2,5 promila w organizmie. Jak można się domyślić, szybko doszło do potrącenia.
Pijany zaczepił o lewe lusterko przejeżdżającego samochodu. Pomimo niewielkiej prędkości z jaką poruszał się pojazd, mężczyznę przewróciło. Z urazami kończyn został przewieziony do szpitala - informuje Andrzej Fiołek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Kierujący samochodem nie tylko okazał się trzeźwy, ale także poruszał się prawidłowo i z dozwoloną prędkością.
Policja przekazała sprawę prokuraturze, ta oskarżyła kierowcę, a sąd w Biłgoraju go skazał. Nawet prezes sądu przyznaje, że pijany pieszy wtargnął pod koła samochodu. Jednak według niego winnym spowodowania wypadku jest... kierowca.
- Sąd uznał oskarżonego za winnego, wymierzył mu 2 tys. zł grzywny i obciążył oskarżonego kosztami procesu, które wyniosły 5 tys. zł. Czyli 7 tysięcy zł w sumie. Opinia biegłych wskazuje, że pieszy wtargnął. Nie uważam, że wyrok jest kompromitacją sądu.
Pan Jan Mantycki, który nigdy nie dostał nawet mandatu, nie może się pogodzić z decyzją sądu. Uważa wyrok za krzywdzący. Tym bardziej, że Jerzy K. będzie mógł żądać teraz od niego odszkodowania w postepowaniu cywilnym.
Absurdalna sytuacja szybko zainteresowała opinie publiczną. Sprawą postanowili się zająć dziennikarze Interwencji. Podczas reportażu poszkodowany Jerzy K. reagował agresywnie, dopuszczając się nawet ataku na ekipę filmową.
***