Zwolnili go, bo czytał związkową gazetę?

Przedstawiciele śląsko-dąbrowskiej Solidarności są oburzeni zwolnieniem pracownika tyskiej firmy Nexteer Automotive Poland, który - według ich relacji - stracił pracę za czytanie związkowej gazety.

Przedstawiciele śląsko-dąbrowskiej Solidarności są oburzeni zwolnieniem pracownika tyskiej firmy Nexteer Automotive Poland, który - według ich relacji - stracił pracę za czytanie związkowej gazety.

Zarząd firmy zaprzecza, by właśnie to było przyczyną zwolnienia.

Sprawę nagłośniło w środę biuro prasowe regionalnej "S". Według informacji związkowców, pracownik włączył maszynę, którą obsługuje, i czekając aż urządzenie się rozgrzeje wziął do ręki leżący obok numer związkowego tygodnika. Według pracownika, to że w czasie potrzebnym na rozgrzanie urządzenia załoga przegląda gazety, dotąd nikomu nie przeszkadzało.

Pracownik miał zostać pouczony przez kierownika, że w firmie jest zakaz czytania "takich rzeczy"; odmówił napisania w tej sprawie notatki służbowej, uważając, że nie ma do tego powodu. Kilkadziesiąt minut później otrzymał wypowiedzenie.

Reklama

"Kiedy zapytałem o powód, (kadrowa - PAP) powiedziała, że chodzi o czytanie związkowej gazety" - relacjonował zwolniony. Zakład opuścił w eskorcie ochroniarzy. Jego zdaniem, w firmie wydano zakaz czytania jakichkolwiek materiałów związkowych.

Przedstawiciele zarządu firmy, w której od kilku miesięcy trwa konflikt związkowców z Solidarności z zarządem, zaprzeczają, że czytanie związkowej gazety stało się przyczyną zwolnienia pracownika. Nie chcą jednak udzielać bardziej szczegółowych informacji o powodach i okolicznościach zwolnienia.

"Informacja o tym, że fakt czytania prasy przez pracownika był powodem jego zwolnienia, jest nieprawdziwa. W każdym przypadku przed podjęciem decyzji o wręczeniu wypowiedzenia pracodawca - w tym przypadku Nexteer Automotive Poland - skrupulatnie analizuje sytuację związaną z danym pracownikiem, co pozwala na działanie w pełni zgodne z regulaminem pracy. Tak też było w tym przypadku" - oświadczył Piotr Dembiński, reprezentujący zarząd firmy.

Zwolniony pracownik zapowiada, że o swoje prawa będzie walczył w sądzie. Na drogę sądową sprawę skierował także szef Solidarności w Nexteer Grzegorz Zmuda, w czerwcu zwolniony z pracy dyscyplinarnie. Pierwszą rozprawę w jego sprawie zaplanowano na czwartek w wydziale pracy i ubezpieczeń społecznych Sądu Rejonowego w Tychach.

Według Zmudy, zwolniono go za to, że podczas legalnego strajku ostrzegawczego w tyskiej firmie używane były trąbki i gwizdki. Zdaniem przewodniczącego i prawników śląsko-dąbrowskiej Solidarności to zwolnienie było bezprawne.

W Nexteer Automotive Poland, gdzie produkowane są układy kierownicze m.in. dla Fiata i Opla pracuje niemal tysiąc osób. Wg związków, zrzeszonych jest około 60 procent załogi. Wcześniej w tym roku, w spółce doszło do strajku ostrzegawczego, a zaplanowany na połowę czerwca strajk generalny został zażegnany w ostatniej chwili - zarząd spełnił niemal wszystkie żądania związkowców, poza przywróceniem do pracy Zmudy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: gazet | czytać
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama