Top Gear ocenia...

Samochód to skomplikowana konstrukcja, przy tworzeniu której pracują setki ludzi.

Część z nich zajmuje się stylistyką nadwozia, kto inny odpowiada za ergonomię i kształt wnętrza, kto inny wreszcie zajmuje się rozwiązaniami technicznymi, jak jednostki napędowe, przekazywanie napędu czy zawieszenie.

W efekcie powstaje pewien produkt. Produkt, który w zamyśle ma się sprzedać jak największej liczbie ludzi. Tylko wtedy bowiem firma motoryzacyjna będzie miała zysk i po kilku latach będzie mogła wypuścić na rynek kolejny model.

Stare ludowe przysłowie mówi jednak, że jeszcze się taki nie narodził, który by wszystkim dogodził. Dotyczy ono motoryzacji, jak mało której sfery naszego życia. I dobrze...

Reklama

Nowy samochód zawsze najpierw oceniamy z zewnątrz. Dlatego nadwozie jest takie ważne. Bo jeśli nam "nie spasuje", to nie wykażemy zainteresowania być może rewelacyjnymi rozwiązaniami technicznymi czy bardzo komfortowym wnętrzem. Taki pojazd zostanie "spalony", zanim pokaże nam wszystkie swoje atuty.

Załóżmy jednak, że stylistyka jest pociągająca i pierwszy etap selekcji został pomyślnie pokonany. Przychodzi więc czas na kolejny test - wsiadamy za kierownicę.

Najczęściej dzieje się to w salonie, a więc oceniamy pozycję za kierownicą, rozmieszczenie wskaźników i przełączników, zastosowane materiały, a nawet zapach wnętrza. I okazuje się, że te wszystkie elementy są równie istotne jak nadwozie! To przecież właśnie za kierownicą będziemy spędzać większość czasu w samochodzie. A wówczas nadwozie przestaje grać rolę, bo z wnętrza nawet rzadko kiedy można ocenić kolor auta, nie mówiąc o detalach stylistycznych...

Wreszcie, jeśli dobrze czujemy się za kierownicą testowanego pojazdu, przychodzi czas na najważniejszy sprawdzian - wyjazd na ulicę.

Kryteria tego testu będą dla każdego inne. Dla jednych liczy się mocny silnik, dobre przyspieszenia oraz sportowe, sztywne zawieszenie. Inni docenią małe spalanie i miękkie sprężyny świetnie izolujące od dziurawych polskich dróg. Dla jeszcze innych najważniejsza będzie tzw. elastyczność, bo nie chce im się dużo machać lewarkiem skrzyni biegów...

Gdy wreszcie uda się dopasować odpowiednią wersją, a do tego cena jest odpowiednia - dochodzi do transakcji.

Co więc, tak naprawdę jest najważniejsze w samochodzie? Wygląd, komfort we wnętrzu, silnik, układ napędowy i zawieszenie, a może coś zupełnie innego, nawet tak abstrakcyjnego, jak duch auta?

Jednoznacznej odpowiedzi nie ma, co udowodnili ostatnio autorzy programu "Top Gear". Dokonali oni testu trzech sportowych samochodów: alfy brery, audi TT oraz mazdy RX-8.

Jak się okazało, mimo pozornej przynależności do tej samej klasy, testowane pojazdy były zupełnie różne! Alfa w cuglach wygrała konkurs elegancji, za to na torze poniosła spektakularną klęskę. Mazda, dzięki silnikowi Wankla i tylnemu napędowi daje najwięcej frajdy z jazdy, jednak okazuje się wolniejsza od audi, które, chociaż najszybsze, nie porywa stylistyką - szczególnie wnętrza kabiny.

Który pojazd wygrał więc test? Według obiektywnych kryteriów (testowano przecież pojazdy sportowe!) zwycięzcą powinno zostać audi. Jednak prowadzący wybrali dla siebie i uznali za najlepszy - jak sami powiedzieli - samochód najgorszy, czyli brerę! Chwaląc za wygląd i ducha (co to tak naprawdę jest?) i jednocześnie deklarując, że nigdy nie poleciliby jej swoim przyjaciołom...

A co dla was jest najważniejszym kryterium oceny samochodu?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Audi | zawieszenie | top gear
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy