Samochody na wodór już są. Brakuje tylko stacji!

Popularność samochodów napędzanych wodorowymi ogniwami paliwowymi (FCV) będzie zależna od tempa rozwoju infrastruktury umożliwiającej obsługę i tankowanie tego typu pojazdów - powiedział przedstawiciel japońskiego koncernu Toyota Yoshikazu Tanaka.

"Naszym zadaniem, jako inżynierów, jest opracowanie dobrego samochodu. Jednak wpływ na jego popularność będzie miała infrastruktura i poziom jej rozwoju - tego typu pojazdy będą wymagać sieci specjalnych stacji, na których będzie można tankować wodór" - podkreślił szef inżynierów pracujących nad samochodem wodorowym japońskiego producenta - modelem Mirai.

Tanaka przypomniał, że musiało minąć 15 lat od momentu wprowadzenia na rynek technologii samochodów hybrydowych, aby zaczęły one cieszyć się dużą popularnością wśród odbiorców - osiągając sprzedaż globalną "1 mln sztuk rocznie". Dlatego adaptacja na światowym rynku technologii wodorowej będzie również wymagać czasu - ocenił.

Reklama

"Tak jak wcześniej zapowiadaliśmy, do 2020 roku planujemy rocznie sprzedawać 30 tys. samochodów wodorowych. (...) Jednak myślę, że stopniowo popularność tego rozwiązania będzie rosnąć, choć pewnie długo nie osiągnie poziomu sprzedaży hybryd" - tłumaczył Tanaka. Szef inżynierów pracujących nad samochodem Mirai prognozuje, że odpowiednia infrastruktura dla pojazdów FCV może powstać w ciągu 10-20 lat.

Tanaka przypomniał, że koncern rozpoczął pracę na rozwiązaniami wodorowymi w 1992 roku, od rozwijania projektu technologii ogniw paliwowych (FC).

Toyota Mirai jest jednym z dwóch pierwszych na świecie seryjnie produkowanych samochodów z wodorowymi ogniwami paliwowymi. Swój model na rynek wprowadził też południowokoreański Hyundai - ix35 Fuel Cell. Do sprzedaży w Japonii Mirai trafił w grudniu 2014 roku, a od września 2015 jest także oferowany w Wielkiej Brytanii, Danii i Niemczech. W tych krajach powstają także stacje, na których można tankować wodór. Jak dowiedziała się wcześniej PAP są również plany, aby tego typu stacja powstała także w Polsce.

Producent informuje, że proces uzupełniania wodoru na stacji jest całkowicie bezpieczny. Dystrybutory wodoru wyposażone są w specjalną blokadę mechaniczną, która zabezpiecza przed nieprawidłowym podłączeniem urządzenia. Do tego przed tankowaniem specjalny system sprawdza, czy między dystrybutorem a zbiornikiem pojazdu nie występuje nieszczelność. W przypadku wykrycia zagrożenia, proces zostaje wstrzymany.

Podczas samego tankowania czujniki dystrybutora analizują tempo pompowania wodoru, aby nie dopuścić do przegrzania - informacje między urządzeniem a zbiornikiem auta są na bieżąco wymieniane za pomocą podczerwieni. Do chwili zakończenia procesu uzupełniania wodoru i odłączenia dystrybutora samochód jest elektronicznie zablokowany i niemożliwe jest przypadkowe włączenie silnika - zapewnia Toyota.

Wodór można pozyskiwać z wielu materiałów, m.in. odpadów komunalnych i rolniczych czy gazu ziemnego. Do jego produkcji nadaje się też energia wodna, słoneczna oraz wiatrowa. Energia zasilająca silnik elektryczny, który napędza samochód na wodór, jest produkowana w ogniwach paliwowych zamontowanych wewnątrz auta. Produktem ubocznym pracy ogniw paliwowych jest woda destylowana.

Producent zwraca uwagę, że samochody FCV nie emitują żadnych szkodliwych substancji, z rury wydechowej wydostaje się jedynie para wodna.

Z Hamburga Łukasz Marciniak

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Toyota Mirai | samochody na wodór
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy