Saab: przejściowe problemy z płynnością czy bankructwo?

Ważą się losy szwedzkiego Saaba.

Przypomnijmy: kilka dni temu szwedzki są odrzucił wniosek firmy o ochronę przed wierzycielami, uznając, że nie ma podstaw, by wierzyć, że plan rekonstrukcji zakończy się sukcesem.

W reakcji na ten wyrok trzy największe związki zawodowe działające w Saabie złożyły w sądzie wniosek o uznanie firmy za bankruta. Celem tego działania ma być zabezpieczenie środków na wypłaty dla 3600 pracowników, którzy do tej pory nie dostali wynagrodzeń za sierpień.

Dobrą minę do złej gry robi natomiast właściciel Saaba, czyli Swedish Automobile (dawny Spyker), który twierdzi, że Saab jest wypłacalny, ma tylko tymczasowe problemy z płynnością finansową i dlatego odwołuje się od wyroku sądu. Firma cały czas ma nadzieję, że zbawienie przyniosą środki finansowe, które dostarczone zostaną przez dwie chińskie firmy - Pang Da Automobile Trade Co. and Zhejiang Youngman Lotus Automobile Co, które mają zostać inwestorami Saaba. Problem polega na tym, że sami Szwedzi spodziewają się przelewów dopiero w listopadzie.

Reklama

Produkcja w fabryce w Trollhattan stanęła w czerwcu, od kwietnia pieniędzy nie dostają poddostawcy, wobec których dług firmy wynosi około 150 milionów euro. Tymczasem spodziewana chińska inwestycja ma mieć wartość 245 mln euro, co pozwoliłoby spłacić długi i wznowić produkcję.

Pytanie tylko, czy Saab przetrwa do listopada? Na razie Szwedom udało się uzyskać od Chińczyków pożyczkę pomostową w wysokości 70 mln euro, która być może pozwoli przedłużyć agonię, ale nie rozwiąże wszystkich problemów.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama