Rolls-royce'y sprzedają się w Polsce jak nigdy!

O sytuacji Rolls-Royce’a w Polsce oraz planach firmy na przyszłość rozmawiamy z Frankiem Tiemannem – menedżerem do spraw komunikacji na rynkach środkowej i wschodniej Europy.

Interia: Pierwszy rolls-royce pojawił się w Polsce już w 1914 roku, ale w naszym kraju spotkanie samochodu tej marki graniczy z cudem. Jak kształtuje się sprzedaż waszych modeli w Polsce?

Frank Tiemann: Niestety, nie mogę odpowiedzieć na to pytanie - z zasady nie ujawniamy wyników sprzedaży dla poszczególnych rynków. Mogę zdradzić jedynie, że w minionym roku 4011 samochodów znalazło klientów na całym świecie. Kiedy spojrzy się na wykres sprzedaży od 2003 roku, czyli momentu wprowadzenia na rynek obecnego Phantoma, niemal w każdym kolejnym roku notujemy wzrost zainteresowania naszymi autami. Mogę też zdradzić, że miniony rok był rekordowym, jeśli chodzi o sprzedaż rolls-royce’ów w Polsce.

Reklama

Proszę może w takim razie powiedzieć, który z modeli Rolls-Royce’a był w Polsce najbardziej popularny?

Może to być pewnym zaskoczeniem, ale w zeszłym roku najlepiej sprzedającym się modelem był Dawn. Polska nie jest, z tego co wiem, dużym rynkiem dla kabrioletów. Z drugiej jednak strony, łatwo mogę wyobrazić sobie letnią przejażdżkę brzegiem Bałtyku, albo wycieczkę tatrzańskimi drogami z widokiem na góry. Właśnie dla takich relaksujących doświadczeń tworzone są nasze samochody i najwyraźniej polscy kierowcy upodobali sobie to połączenie luksusu i kontaktu z przyrodą.

Na przestrzeni lat dużą popularnością cieszył się Ghost, potem Wraith, ale wraz z zeszłoroczną premierą Dawna, to właśnie on okazał się najchętniej wybierany przez polskich kierowców.

Skoro wasze modele są coraz bardziej popularne, to może rozważacie otworzenie w Polsce nowego salonu?

Obecnie nie ma takich planów. Nasze przedstawicielstwo w Warszawie z powodzeniem radzi sobie z obsługą polskich klientów i nie tylko. Pojawiają się też potencjalni nabywcy na przykład z krajów bałtyckich.

A jak wygląda kwestia sprzedaży używanych rolls-royce’ów w Polsce? Czy cieszą się one zainteresowaniem?

Program Provenance (oferta używanych aut, dokładnie sprawdzonych i odświeżonych przez Rolls-Royce’a - dop. red.) został wprowadzony do Polski w zeszłym roku i właściwie natychmiast spotkał się on z zainteresowaniem polskich klientów. Mogę zdradzić, że około 30 % sprzedanych tutaj przez nas samochodów, to właśnie auta używane. To nowe doświadczenie w świecie Rolls-Royce’a, ponieważ auta są dostępne od ręki, a zamiast długotrwałego konfigurowania danego egzemplarza możemy zachwycić się już istniejącym projektem.

Ale przecież nie musimy do tego się ograniczyć, prawda? Pamiętamy, że kiedy program Provenance debiutował w Polsce, dwaj pierwsi klienci zażyczyli sobie, aby na ich ghostach pojawiła się linia ozdobna, biegnąca przez bok auta, tzw. "coastline". Do Warszawy przyleciał więc Mark Court, który zajmuje się malowaniem tych linii w fabryce Rolls-Royce’a w Goodwood i ręcznie ozdobił dwa auta.

Rzeczywiście, kupno używanego rolls-royce’a nie oznacza wcale, że nie możemy go personalizować. Kupując auto w programie Provenance, możemy na przykład zażyczyć sobie wyszycia inicjałów na zagłówkach foteli, albo właśnie namalować coastline.

Rolls-Royce to marka samochodów niezwykłych, wyjątkowych, która ma dawać kierowcy poczucie, że porusza się pojazdem niepowtarzalnym. My jednak podczas jeżdżenia nimi, nie mogliśmy nie zauważyć elementów pochodzących z BMW. System multimedialny, nawigacja, wyświetlacz head-up, nawet grafiki na niektórych przyciskach... czy nie uważacie, że takie wykorzystywanie technologii BMW, w sposób widoczny dla właściciela, nie odbiera trochę poczucia wyjątkowości waszych modeli?

Prawda jest taka, że bycie częścią grupy BMW jest dla nas bardzo komfortowe. Mamy bowiem pełną swobodę w projektowaniu naszych samochodów, korzystamy z własnych płyt podłogowych, silników - nasze auta to nie popularne modele, ubrane w inne nadwozie. Z drugiej jednak strony, możemy swobodnie korzystać z technologii wykorzystywanych przez BMW, a więc jednych z najbardziej zaawansowanych w świecie motoryzacji. Nie ma sensu, abyśmy tworzyli własny wyświetlacz head-up czy też własne mapy do nawigacji, jeśli mamy dostęp do już istniejących technologii. Sam sir Henry Royce powiedział kiedyś: "Dąż do perfekcji we wszystkim co robisz. Bierz to, co najlepsze, i czyń je lepszym". Dokładnie takie podejście mamy w przypadku wspomnianych rozwiązań. Jednocześnie zależy nam na autentyczności. Jeśli więc zapożyczamy jakiś element z BMW uważamy, że nieszczerym byłoby ukrywanie tego i udawanie, że jest to nasza własna technologia.

Menu w używanym przez nas systemie multimedialnym, bazuje na iDrive od BMW, ale zostało ono zaadaptowane do naszych potrzeb. Ponadto należy pamiętać, że kiedy mówimy o interfejsie, powinien być on jak najbardziej intuicyjny, jak najbardziej czytelny. Nie widzimy więc powodu, dla którego powinniśmy zmieniać coś, co jest świetnie zaprojektowane i się sprawdza.

Jeśli zaś mówimy o autentyczności i wyjątkowości modeli Rolls-Royce’a, to przykładowo w przypadku Ghosta, 80 % części jest unikalnych dla naszej marki. Pozostałe niekoniecznie pochodzą od BMW, są to chociażby drobne elementy jak kable, śrubki - drobiazgi, których nie widać i które nie mają wpływu na odbiór samochodu przez jego właściciela.

W tym roku pojawi się nowa generacja modelu Phantom. Czy możemy założyć, że przejmie on część technologii z BMW serii 7? Mamy tu na myśli takie nowinki jak sterowanie gestami, kluczyk z ekranem, zdalne parkowanie bez konieczności przebywania w aucie, czy też ekrany zastępujące analogowe wskaźniki oraz klasyczny panel klimatyzacji? A może pozostaniecie przy klasycznych formach, jak obecnie - eleganckie tarcze zegarów, możliwość ukrycia ekranu nawigacji?

Tym, co mogę potwierdzić, jest wykorzystanie nowej, przestrzennej ramy wykonanej z aluminium, która zadebiutuje właśnie w kolejnej generacji modelu Phantom. Jeśli zaś chodzi o nowe rozwiązania technologiczne, to oczywiście przyglądamy się im bardzo dokładnie, ale zdając sobie pytanie czy faktycznie wnoszą one coś nowego, czy korespondują z duchem Rolls-Royce’a. Niekoniecznie interesują nas najnowsze gadżety i elektroniczne zabawki, ale rozwiązania, które pogłębiają poczucie komfortu i luksusu. Przykładem może być skrzynia biegów, która dobiera biegi zależnie od przebiegu drogi przed nami, na podstawie danych z nawigacji. Dzięki temu jazda jest jeszcze bardziej płynna i relaksująca.

Skoro już mówimy o przyszłych modelach - jak zamierzacie pozycjonować auto, zwane teraz "Projektem Cullinan". Czy wasz pierwszy SUV będzie konkurował, na przykład, z Bentleyem Bentaygą, czy może chcecie pozycjonować go inaczej?

Nie myślimy w ogóle w tych kategoriach, ponieważ nie tworzymy SUVa. "Sportowy", ani "Użytkowy", to nie są cechy naszych samochodów. Będzie to rolls-royce - rzeczywiście, mający wysokie nadwozie i napęd na wszystkie koła, ale to nadal rolls-royce. Możliwe, że wraz z premierą tego modelu stworzymy własną kategorię, do której go przypiszemy. Nie zamierzamy bezpośrednio konkurować z żadną inną marką, ale segment samochodów 4x4 przeżywa stały rozwój, a my jesteśmy firmą szukającą nowych możliwości biznesowych. Z drugiej jednak strony nie zamierzamy się z niczym spieszyć, proces powstawania nowego modelu jest długi, pełen przemyśleń, analiz, a także spoglądania na naszą dotychczasową historię. Przykładowo Lawrence z Arabii już w latach 1910. jeździł po pustyni rolls-roycem w tak zwanej "kolonialnej specyfikacji", posiadającym miedzy innymi wzmocnione zawieszenie i nadwozie. Mamy więc ponad stuletnią historię związaną z tworzenia aut sprawdzających się w trudnym terenie.

Skoro mówimy o SUV-ach, albo autach im pokrewnych, to nie sposób nie zauważyć, iż najczęściej wybierane są one z silnikami Diesla. Taki rodzaj napędu jest oczywiście czymś nie do pomyślenia w samochodzie Rolls-Royce’a, ale coraz większą popularnością cieszą się hybrydy. Technologia ta coraz bardziej się rozwija, a do tego dochodzą jeszcze wymogi dotyczące emisji spalin, które coraz trudniej spełnić. Czy rozważacie może wprowadzenie napędu hybrydowego do swoich modeli?

To kierunek rozwoju, któremu się przyglądamy. Kilka lat temu stworzyliśmy nawet prototypowego, elektrycznego Phantoma. Poprosiliśmy naszych stałych klientów o przetestowanie go i szczegółowo przyglądaliśmy się ich opiniom. Jedną z najczęściej pojawiających się uwag było to, że silnik elektryczny pogłębia doświadczenie, jakim jest jazda Rolls-Roycem. Niezwykle cicha praca, płynne przyspieszenie i poczucie, że pojazd błyskawicznie nabiera prędkości bez żadnego wysiłku.

Wiele więc wskazuje na to, że nie zobaczycie hybrydowego Rolls-Royce’a, ale już w pełni elektrycznego. Sam Charles Rolls powiedział 101 lat temu, podczas testów samochodu z właśnie elektrycznym napędem, że idealnie pasuje on do wartości, którym hołduje marka. Według niego jedynym problemem był niewielki zasięg, który to problem nadal pozostaje aktualny.

Rozmawiał Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy