Rolls-Royce VISION NEXT 100
Na zamkniętym pokazie w londyńskim Roundhouse Rolls-Royce zaprezentował koncepcyjny model o nazwie VISION NEXT 100. Samochód oznaczony kodem 103EX nakreśla drogę, jaką w przyszłości podążać będą styliści brytyjskiej marki.
Premiera VISION NEXT 100 wpisuje się w prezentację kilku innych prototypów związanych z obchodami stulecia marki BMW, która od 2003 roku jest właścicielem Rolls-Royce'a. Nazwa auta nie jest wyłącznie zagrywką marketingową. Warto przypomnieć, że sam Rolls-Royce świętuje w tym roku 110. rocznicę powstania.
Rolls-Royce VISION NEXT 100
Za kształty auta odpowiadał zespół stylistów pod kierownictwem szefa design brytyjskiej marki - Gilesa Taylora. Karoseria zbudowana została ręcznie w oparciu o bezemisyjną platformę napędową.
Tworząc pojazd konstruktorzy czerpali z bogatej przeszłości marki. Brytyjczycy podkreślają, że w przyszłości zaawansowane technologie pozwolą klientom mieć kluczowy wpływ na kształty nadwozia, wielkość i sylwetkę ich Rolls-Royce’a. Wygląda więc na to, że - podobnie, jak w początkach motoryzacji - nadwozia budowane będą ręcznie a ich kształty powstawać mają z myślą o pojedynczym, konkretnym nabywcy.
Zaprezentowany pojazd mierzy 5,9 m długości i 1,6 m szerokości - wymiary odpowiadają więc obecnemu Phantomowi z powiększonym rozstawem osi. Ponieważ auto wyznaczać ma kierunki na najbliższe 100 lat, styliści nie musieli ograniczać się dzisiejszymi rozwiązaniami technicznymi. Przykładowo - bagażnik umieszczono pomiędzy przednimi kołami w miejscu, gdzie - w myśl obecnych standardów - powinna znajdować się komora silnika. Dzięki zabudowaniu kół w specjalnych gondolach samochód sprawia wrażenie drogowego katamaranu. Każda z czterech 28-calowych obręczy kół zbudowana została z 65 elementów wykonanych z polerowanego aluminium.
Co ciekawe, w Rolls-Royce VISION NEXT 100 nie znajdziemy nawet kierownicy. Konstruktorzy i styliści wyszli z założenia, że w bliskiej przyszłości osoba odpowiedzialna za prowadzenie pojazdu nie będzie już potrzebna. W przypadku Rolls-Royce’ów, których właściciele od lat wożeni są na tylnej kanapie, nie powinno to jednak stanowić większego problemu...