Narodowa burza wokół Fiata

Burzę we Włoszech wywołały słowa premiera Silvio Berlusconiego, który wyraził opinię, że firmy będą miały powód, by przenosić produkcję do innych krajów, jeśli robotnicy Fiata z fabryki w Turynie odrzucą porozumienie w sprawie zasad produkcji nowych aut.

W czwartek i w piątek wśród załogi w turyńskiej fabryce Mirafiori odbędzie się referendum na temat restrukturyzacji firmy, która umożliwi produkcję nowych modeli samochodów w ramach współpracy z Chryslerem. Koncern deklaruje zainwestowanie w ten zakład 1 miliarda euro.

O odrzucenie porozumienia apelują do robotników lewicowa centrala związkowa CGIL i związek metalowców FIOM. Zarzucają dyrekcji koncernu łamanie praw pracowniczych. Tak ich zdaniem należy interpretować propozycję zwiększenia liczby zmian, obcięcia premii i ograniczenia prawa do strajku.

Reklama

Premier Berlusconi wypowiadając się na temat tego referendum wyraził nadzieję, że plan Fiata zostanie przyjęty. Dodał następnie, że w przeciwnym razie "firmy i przedsiębiorcy miałyby uzasadniony powód, by przenieść się do innych krajów".

Słowa te zostały przyjęte przez lewicę z oburzeniem.

Lider opozycyjnej Partii Demokratycznej Pier Luigi Bersani nazwał wypowiedź premiera "haniebną". Polityk skrajnej lewicy Nichi Vendola uznał ją za "ciężką zdradę Włoch". Mianem "bardzo poważnej" określiła ją przywódczyni centrali CGIL Susanna Camusso.

Dyrektor generalny koncernu Sergio Marchionne, który latem ubiegłego roku ogłosił wielki plan strategiczny zwiększenia produkcji we włoskich zakładach i inwestycje w wysokości 20 miliardów euro, ostrzegł, że Fiat zarzuci plany rozwojowe dla Mirafiori w razie fiaska referendum. Podkreślił, że samochody można produkować także poza Włochami.

To kolejny etap ostrego sporu o fabrykę Mirafiori. We wtorek przywódczyni centrali CGIL Susanna Camuso zarzuciła Marchionne, że "codziennie obraża kraj". "Fiat ogranicza prawa pracowników i ich wiarę w perspektywy na przyszłość" - stwierdziła mówiąc następnie o "słabości przemysłowej firmy". Zarzuciła też dyrekcji, że "ukrywa" szczegóły wielkiego wielomiliardowego projektu inwestycyjnego Fabbrica Italia, przewidującego wzrost produkcji samochodów we włoskich fabrykach koncernu.

Dyrektor generalny Fiata wszelkie zarzuty odrzuca i podkreśla, że nie można nazywać "obelgą" dla Włoch woli wprowadzenia zmian w fabrykach firmy w tym kraju.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: fabryka | W.E. | Fiata
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy