Klęska urodzaju w Autosanie. I to nic dobrego

Autosan powoli podnosi się ze swoistej klęski urodzaju, jaka spadła na sanocką fabrykę po włączeniu jej w struktury Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Do II Regionalnej Bazy Logistycznej w Warszawie trafiło wreszcie 28 wozów zamówionych przez Wojsko pod koniec 2017 roku.

O dostawy wozów dla żołnierzy ubiegały się wówczas dwie firmy - Autosan i MAN. Niemiecki producent proponował wojsku model MAN Lions InterCity zaprezentowany po raz pierwszy w 2015 roku. Każdy z 28 egzemplarzy kosztować miał 812 800 zł.

W przypadku Autosanu do rywalizacji stanął zmodernizowany model Lider 10 budowany w Sanoku od roku... 2000. Oferta fabryki była jednak sporo tańsza. Firma wyceniła pojazdy na 649 000 zł za sztukę.

Chociaż zamówienie miało zostać zrealizowane do końca 2018 roku, pojazdy trafiły do wojska kilka dni temu - z końcem marca 2019. Jak czytamy na stronach polskiego producenta, każdy z nich ma na pokładzie: uchylne fotele, klimatyzację, lodówkę, automat do napojów, porty USB, automatyczny system wykrywania pożaru w komorze silnika, elektrycznie ogrzewaną przednią szybę i światła doświetlające zakręty. Wozy napędzane są silnikiem Cumminsa (EURO VI) współpracującym z ręczną skrzynią biegów ZF.

Reklama

Jak poinformowała nas Katarzyna Hydzik z Autosana, w pierwszym kwartale bieżącego roku bramy fabryki opuściły łącznie 34 autobusy. Oprócz wojskowych Liderów wyprodukowano też partię miejskich 10-metrowych Autosanów SANCITY dla Brodnicy. Wozy z wieżową zabudową jednostki napędowej (Cummins EuroVI i automatyczna skrzynia ZF) wyposażono m.in. w: urządzenia klimatyzacyjne, systemy informacji pasażerskiej oraz inne udogodnienia.

W opinii Katarzyny Hydzik z Autosanu jeszcze przed końcem miesiąca fabrykę opuścić ma również osiem wozów, które od dłuższego czasu wyczekiwane są na ulicach Krosna. Zgodnie z  umową nowe autobusy trafić miały na Podkarpacie do 1 października 2018 roku. Do tej chwili nie dojechał ani jeden, chociaż po serii "interwencyjnych" spotkań z władzami miasta, fabryka zobowiązała się dostarczyć pojazdy do... połowy lutego 2019.

Przekraczanie kolejnych terminów sprawiło, że przedstawiciele krośnieńskiego magistratu przeprowadzili nawet (przysługującą im na mocy zawartej umowy) wizję lokalną w sanockiej fabryce. Wizytacja ocenić miała, czy producent dysponuje w ogóle zapleczem niezbędnym do realizacji kontraktu. Ostatecznie, na początku lutego, wiceprezydent Krosna Tomasz Soliński osobiście udał się do fabryki w Sanoku (oba miasta dzieli tylko 45 km), gdzie wizytował linię montażową. Otrzymał wówczas kolejne zapewnienie, że wozy trafią wreszcie do lokalnego przewoźnika przed... 22 marca.

Niestety dla Autosanu każdy dzień zwłoki skutkuje naliczaniem przez Krosno kar umownych. Do tej pory nazbierało się już około 740 tys. zł. Z perspektywy mieszkańców Krosna oznacza to, że jeden z ośmiu zamówionych w ubiegłym roku pojazdów miasto otrzyma od Autosana "w gratisie".

Paweł Rygas



INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy