Histroria motoryzacji: kult manty

Wielu młodych ludzi, których nie stać na rasowe sportowe auto, rozgląda się za czymś, co choć w niewielkim stopniu przypominałoby porsche. W latach 70. i 80. rolę takiego samochodu zastępczego świetnie spełniał w Niemczech i nie tylko opel manta. Pierwsza wersja tego niezwykle popularnego pojazdu ujrzała światło dzienne w 1970 r. Twórcy manty postanowili maksymalnie uprościć konstrukcję samochodu i w związku z tym pod opływowym i zgrabnym trzydrzwiowym nadwoziem "ozdobionym" długą maską, znalazł się klasyczny układ napędowy, taki sam, jak w polonezie czy dużym fiacie.

Dzięki niemu auto nadawało się świetnie do jazdy poślizgami kontrolowanymi, bez których trudno sobie wyobrazić klasyczną jazdę sportową. Solidne zawieszenie oparte na tradycyjnych wahaczach i sprężynach śrubowych dobrze radziło sobie z każdą nawierzchnią, gwarantując przy tym dobrą przyczepność.

Gama silników dostępna w mancie mogła zadowolić najbardziej wybrednego klienta. Tym, którzy nie zamierzali nadmiernie szaleć wystarczał 75-konny motor o pojemności 1300 ccm. Amatorzy szybszej jazdy mieli do dyspozycji jednostkę napędową o mocy 81 KM z 1600 ccm. Jednak prawdziwi miłośnicy mantomanii decydowali się wyłącznie na dwulitrówkę z wtryskiem paliwa dysponującą mocą 104 KM. Ta wersja zresztą posłużyła do skonstruowania bardzo udanej rajdówki, odnoszącej spore sukcesy w mistrzostwach świata. W Polsce startował nią z dużym powodzeniem lublinianin Wiesław Stec.

Reklama

Wspomnieliśmy już o nadwoziu manty. Mimo że ma ono bardzo rasowy wygląd, nie jest pozbawione walorów typowych dla aut niekoniecznie sportowych. Miejsca nie brakuje również na tylnych siedzeniach, a pojemność bagażnika wystarcza nawet na wakacyjne wojaże.

W Niemczech ten usportowiony opel zrobił prawdziwą furorę. Produkowany przez 18 lat znalazł ponad milion nabywców. Powstało wiele fanklubów zrzeszających miłośników manty. Jednocześnie nad Renem krążyło masę kawałów na temat posiadaczy tego samochodu, przypominających do złudzenia nasze dowcipy o blondynkach. Ostatnie manty zjechały z taśm montażowych w 1988 r. W Polsce auto to występowało zawsze w śladowych ilościach. Trzeba mieć dużo szczęścia, by zobaczyć je jeszcze w naturze.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Opel | auto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy