Dodatkowe konie mechaniczne do pobrania online. Wystarczy zrobić przelew
Brzmi jak jakiś przekręt, ale to naprawdę jest propozycja, jaką dla swoich klientów przygotował Polestar – marka-córka szwedzkiego Volvo.
W 2017 r. Volvo z działu Polestar, odpowiedzialnego za sportowe odmiany szwedzkich modeli, zrobiło osobną markę. Miała ona skoncentrować się na samochodach zelektryfikowanych i elektrycznych, ale takich ze sportowym zacięciem. Projekt się oczywiście udał, do sprzedaży trafił hybrydowy Polestar 1 i elektryczny Polestar 2, a za moment dołączy do nich Polestar 3. Żadnego nie zobaczymy w polskich salonach, bo Polestar nie ma salonów w Polsce.
Swoją sieć sprzedaży ma natomiast m.in. w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie. Dla tamtejszych klientów przygotował właśnie specjalną ofertę. Po jednorazowej wpłacie kwoty 1195 dolarów mogą oni podnieść moc swoich elektrycznych Polestarów 2 o 68 KM. W efekcie samochód zamiast 408 będzie miał 476 KM, wzrośnie też moment obrotowy - z 660 do 680 Nm.
Co ciekawe, żeby zyskać dodatkowe konie i niutonometry, klienci nie będą nawet musieli przyjeżdżać do serwisu. Modyfikacja obejmuje wyłącznie wymianę oprogramowania, które pobiera się w ramach zdalnej aktualizacji (OTA - over the air).
Dodatkowa moc przełoży się na wyniki osiągane na drodze. W informacji prasowej uszczegółowiono, że będzie odczuwalna głównie przy prędkości między 44 a 80 mil na godzinę. Po aktualizacji Polestar 2 będzie przyspieszał od 50 do 75 mil w czasie 2,2 s - o pół sekundy szybciej niż przed nią.
W połowie roku mówiło się, że zaraz po wakacjach. We wrześniu - że na początku 2023 r. Dziś wiadomo tyle, że marka w Polsce będzie, ale kiedy – trudno powiedzieć. Patrząc na ostatnie doniesienia o zdecydowanej nadwyżce liczby zamówień nad mocami produkcyjnymi szwedzkiej marki, można się spodziewać, że nie nastąpi to szczególnie szybko. Żeby wchodzić na nowy rynek, to trzeba mieć co na nim sprzedać. A na rynkach, na których Polestar już jest, wciąż lista oczekujących jest długa.
To, czy Polestary sprzedawane w Europie będą mogły otrzymać tą aktualizację zależy od tego, czy marka uzna, że warto przeprowadzać w tym celu proces homologacji. Bez tego będzie trudno, podobnie jak w przypadku Mercedesa, który zaproponował ostatnio podobną usługę amerykańskim posiadaczom modelu EQE. Ci również będą musieli za to zapłacić 1200 dolarów, z tym że nie jednorazowo, a miesięcznie.
***