Diesle od Volkswagena. Czy się psują?

Volkswagen wyraźnie nie ma szczęścia do następcy silnika 1,9 TDI. Jednostka o pojemności dwóch litrów, która zastąpiła najsłynniejszego diesla świata znów przysparza Niemcom kłopotów.

Przypomnijmy - zaraz po wprowadzeniu do oferty - silniki montowane głównie w passatach i golfach zaczęły mieć poważne problemy techniczne. Zawieszały się wtryskiwacze, pękały wykonane z kiepskiego stopu głowice, w wielu jednostkach rozpadały się turbosprężarki i dwumasowe koła zamachowe.

Jakby tego było mało, z chwilą, gdy pierwsze silniki osiągnęły przebiegi rzędu 200 tys. km na jaw wyszła kolejna bardzo poważna wada. Okazało się, że zębatka na wale korbowym, która za pomocą krótkiego łańcucha napędza pompę oleju wykonana jest z materiału, który po takim przebiegu mocno się wyciera. W rezultacie łańcuch napędowy zaczyna się ślizgać, a pracujący silnik przestaje być smarowany...

Reklama

Usterki wyeliminowane?

Volkswagen utrzymuje, że większość z tych przykrych przypadłości udało się wyeliminować do 2008 roku i auta wyprodukowane po tej dacie nie powinny sprawiać kłopotów. Faktycznie liczba usterek zgłaszanych przez właścicieli w nowszych pojazdach jest zdecydowanie mniejsza, jednostka 2,0 TDI kusi klientów dobrymi osiągami, wysoką - jak na diesla - kulturą pracy i bardzo niskim zużyciem paliwa.

Wygląda jednak na to, że problemy trapiące 2,0 TDI jeszcze się nie skończyły. Amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Drogowego (NHTSA) wszczął właśnie dochodzenie w sprawie awarii tych jednostek. Do urzędu zgłoszono już 160 przypadków usterek tych silników, amerykańscy kierowcy skarżą się na nierówną pracę oraz to, że część silników nagle, "bez powodu", gaśnie. Potwierdzono, że w wyniku domniemanej "usterki" doszło już w Stanach do jednego niegroźnego wypadku.

Amerykanie podejrzewają, że wszystkiemu winny jest ulegający awarii układ wtryskowy. Problemy dotyczą silników montowanych w golfach, jettach oraz audi A3 - teoretycznie na usterkę narażonych jest aż 100 tysięcy pojazdów sprzedanych w Stanach przez ostanie dwa lata.

Amerykanie znów się mylą?

Chociaż pierwsze jednostki 2,0 TDI faktycznie przysparzały kierowcom kłopotów, domniemana usterka dotyczy jednak samochodów względnie nowych. Wiele wskazuje na to, że w tym przypadku, niemieccy inżynierowie nie mają się czego wstydzić. Peter Thul - odpowiedzialny w VW za kontakty z mediami - zdecydowanie wykluczył możliwość ogłoszenia przez producenta akcji serwisowej. Stwierdził, że silnik na pewno nie ma wady konstrukcyjnej, a za usterki odpowiada złej jakości paliwo.

Dowody - podobnie jak miało to miejsce z Toyotą i głośnią "aferą pedałową" (badania amerykańskich ekspertów wykluczyły, by przyczyną niekontrolowanego przyspieszania były usterki techniczne) - wskazują bowiem na to, że do powstania usterek przyczynili się... właściciele aut lub pracownicy stacji benzynowych.

Thul poinformował, że z 50 przebadanych do tej pory samochodów, których właściciele skarżyli się na nierówną pracę, aż w 90 procentach przypadków w układach paliwowych wykryto pozostałości benzyny. W nowoczesnych jednostkach wysokoprężnych wyposażonych w wysokociśnieniowe układy wtryskowe już niewielka ilość benzyny może doprowadzić do usterek jednostki napędowej.

Volkswagen zanotował już 120 takich przypadków, kiedy kierowcy trafiali do serwisu zgłaszając usterki, których bezpośrednią przyczyną była pomyłka przy tankowaniu. Co ciekawe, w 20 przypadkach złe paliwo zatankowali do samochodów... dealerzy!

Już w maju ubiegłego roku amerykańska centrala marki rozesłała do swoich serwisów specjalny biuletyn, w którym poinformowała, że awarie wynikające z pomyłek przy tankowaniu nie będą objęte gwarancją. Zalecano w nim również, by pierwszą czynnością, jaką wykonywać mieli mechanicy po przyjęciu do serwisu pojazdu z uszkodzonym układem wtryskowym było sprawdzenie, czy w baku nie znajdują się przypadkiem pozostałości benzyny.

Wizerunek diesli zagrożony

Na szybkim wyjaśnieniu sprawy powinno zależeć nie tylko przedstawicielom Volkswagena. Jeśli tematem, podobnie jak w przypadku Toyoty, bliżej zainteresują się szukające sensacji amerykańskie media, problem może się też odbić na innych - głównie europejskich - producentach, którzy w swoich planach marketingowych zakładali wprowadzenie na amerykański rynek nowoczesnych jednostek wysokoprężnych.

Problemy jednostek TDI mogą pogrążyć odbudowywany właśnie w Stanach wizerunek silników Diesla. Za oceanem wciąż panuje bowiem przekonanie, że jednostki wysokoprężne sprawdzają się jedynie w ciężarówkach i lokomotywach. Dopiero po tym jak w 2009 i 2010 roku prestiżowy tytuł "Green Car of the Year" zdobyły kolejno - wyposażone w silnik 2,0 TDI - volkswagen jetta i audi A3 (jurorzy byli zachwyceni tym, że "zwykłe" auto zużywać może mniej paliwa niż skomplikowana technicznie hybryda...), część Amerykanów zainteresowała się jednostkami wysokoprężnymi. W swoich reklamach Volkswagen podkreśla przede wszystkim ekologiczne aspekty nowych jednostek, które w Stanach występują pod nazwą TDI Clean Diesel. W kampanie promującą nowe, "ekologiczne" silniki wysokoprężne zainwestowało również BMW. Wyemitowany w czasie przerwy reklamowej w finale rozgrywek futbolu amerykańskiego Super Bowl spot promujący najnowszą "trójkę" z silnikiem wysokoprężnym kosztował około 3 mln dolarów.

Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów. Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: TDI
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy