Chiny eksportują tak dużo samochodów, że brakuje im statków do ich wożenia
Chiny rosną w siłę. Rynek chiński jest największym pojedynczym motoryzacyjnym rynkiem świata, a Kraj Środka wyprzedził już Niemcy, stając się drugim największym eksporterem samochodów.
Niespełna miesiąc temu informowaliśmy, że największym wygranym zakazu rejestracji samochodów spalinowych w Europie mogą być Chiny. Jak obliczyli eksperci PricewaterhouseCoopers (PwC), już w 2025 roku do Europy więcej samochodów będzie się sprowadzać niż eksportować. Wówczas na Stary Kontynent ma trafić około 800 tys. pojazdów (w roku 2022 będzie to około 300 tys.) wyprodukowanych w Chinach. W tym samym czasie eksport z Europy nie będzie przekraczał 600 tysięcy aut.
Przewiezienie przez pół świata takiej liczby samochodów to duże wyzwania logistyczne. Dlatego Chińczycy chcą się uniezależnić od firm zewnętrznych i... rozbudowują własną flotę samochodowców, czyli statków przeznaczonych do przewożenia aut.
Chiński BYD tylko w październiku zamówił w stoczniach sześć statków, każdy będzie mógł zabrać na pokład 7700 samochodów. Koszt tej inwestycji wyniósł 5 mld juanów, czyli około 710 mln dolarów.
Z kolei państwowy SAIC Motor, który już jest w posiadaniu piątej największej floty do przewożenia samochodów na świecie (i zarządza nimi za pomocą zależnej firmy SAIC Anji Logistic) złożył zamówienie na siedem nowych statków o pojemności 8900 samochodów każdy.
W ciągu pierwszych dziesięciu miesięcy 2022 roku Chiny wyeksportowały 2,6 mln samochodów, o 350 tys. więcej niż w analogicznym okresie 2021 roku, stając się drugim największym eksporterem na świecie. Wartość eksportu przekroczyła 7,1 mld dolarów.
Warto zauważyć, że w ostatnim przedpandemicznym roku, czyli 2019, chiński eksport za dziesięć miesięcy zamknął się liczbą 1,2 mln samochodów. Obecnie jest więc ponad dwukrotnie większy.
Za eksportem nie poszedł jednak rozwój floty samochodowców. W efekcie czas transportu się wydłużył, a koszty wzrosły. Dziś jeden dzień wynajmu statku, który może przewieźć 6500 aut, kosztuje 100 tys. dolarów, czyli 10 razy więcej niż kosztował w 2020 roku.
Chińscy producenci samochodów nie są pierwszymi, którzy inwestują we własną flotę transportową. Wcześniej postąpiły tak m.in. Toyota i Hyundai.
***