24 lata w ciągłej produkcji!
W 1991 roku dyrektorem naczelnym FSO został Andrzej Tyszkiewicz. Jego ambicją była restrukturyzacja fabryki.
A sytuacja Żerania była dramatyczna. Otwarcie rynku i zachodniej granicy sprawiło, że do Polski zaczęła napływać lawina używanych aut europejskich marek i sprzedaż poloneza oraz FSO 125p załamała się. Magazyny fabryczne zapchane były samochodami, których nikt nie chciał.
Dalsza ich produkcja na skład nie miała więc sensu. Tyszkiewicz wykorzystał ten moment znakomicie. W lutym 1991 r. zamknął produkcję i w tym czasie zaczął przebudowę fabryki.
Przerwę wykorzystano na przystosowanie FSO do nowych warunków ekonomicznych. Fabrykę podzielono na kilka samodzielnych, samofinansujących się zakładów i od podstaw zaczęto tworzyć służbę sprzedaży, której w systemie nakazowo-rozdzielczym nie było.
Najpierw przy ul. Jagiellońskiej, a potem w całej Polsce wyrastały "salony" dealerskie FSO. Powoli na fabrycznych placach składowych zrobiło się luźniej. Dyrekcja kładła nacisk przede wszystkim na wyprzedaż FSO 125p. Promocje zrobiły swoje, a kupujący nie wiedzieli, że nabywali ostatnie egzemplarze tych samochodów.
Nowy zarząd FSO postanowił bowiem definitywnie zakończyć produkcję tych aut, obecnych na linii montażowej Żerania od grudnia 1967 r., a więc 24 lata - dwa lata dłużej niż Warszawa. To rekord Polski nie do pobicia. Co prawda, syrenę wytwarzano aż 26 lat, ale w dwóch fabrykach, więc miała jakby dwa niezależne życiorysy.
Po siedmiu tygodniach przerwy, w końcu marca 1991 r. FSO wznowiła produkcję poloneza i - na trzy miesiące - 125p/1500, by dokończyć montaż aut. Ostatni duży fiat zjechał z taśmy 29 czerwca 1991 r. Łącznie FSO opuściło 1 445 700 tych aut.
Zbigniew D. Skoczek
A TUTAJ przeczytasz o benzynie taniej jak woda, fotoradarach, które są zmorą policji i dowiesz się co to są kapelusznicy.