Mercedes Generation EQ. Takie będą auta elektryczne
Tegoroczny salon motoryzacyjny w Paryżu zdominowały samochody elektryczne. Swoją wizję tego typu pojazdu zaprezentował również Mercedes.
Niemiecka marka zaprezentowała na Mondial de l’Automobile koncepcyjny model o nazwie Generation EQ. Samochód traktować można jako zapowiedź nowych modeli spod znaku trójramiennej gwiazdy.
Mercedes Generation EQ
Pod względem wymiarów Mercedes Generation EQ przypomina model GLC. Niewykluczone, że tak właśnie wyglądać będzie jego kolejne wcielenie. Kształty karoserii wyróżniają się czystymi, obłymi liniami. Auto pozbawiono m.in. klasycznych, wkomponowanych w poszycie drzwi klamek czy lusterek zewnętrznych. Charakterystyczną cechą Generation EQ jest również duża powierzchnia przeszklona. Oprócz wysokich szyb bocznych auto może się też pochwalić potężnym, szklanym dachem.
Elektryczny napęd zdradzają stosowane już wcześniej w tego typu konceptach Mercedesa - niebieskie podświetlenia pasa przedniego i progów. W kształtach tylnych świateł znajdziemy nawiązania do sportowych modeli niemieckiej marki. Muskularności dodają sylwetce duże, 21 calowe obręcze kół o unikatowym wzorze.
W kabinie panuje minimalizm. Większością funkcji pojazdu steruje się za pośrednictwem dużych, dotykowych wyświetlaczy. Wrażenie przestrzeni potęguje dodatkowo biała skórzana tapicerka i utrzymane w niebieskiej tonacji elementy dekoracyjne.
Źródłem napędu są dwa elektryczne silniki trakcyjne - po jednym przy każdej z osi. Sumaryczna moc układu wynosi 300 kW (402 KM). Kierowca ma też do dyspozycji - dostępny od najmniejszych obrotów - moment obrotowy 700 Nm. To wystarczy, by koncepcyjny Mercedes Generation EQ przyspieszał do 100 km/h w niespełna 5 sekund.
Baterie akumulatorów zamontowano pod podłogą przedziału pasażerskiego. Litowo-jonowe akumulatory mają łączną pojemność ponad 70 kWh, co - przynajmniej teoretycznie - pozwala na pokonanie do 500 km na jednym ładowaniu. Mercedes pracuje nad nową generacją wysokonapięciowych ładowarek o mocy nawet 300 kW. Dzięki nim doładowanie akumulatorów pozwalające pokonać kolejnych 100 km trwać ma w przyszłości około pięciu minut.