Toyota Auris FL - pierwsza jazda
Mimo że od debiutu Aurisa minęły tylko trzy lata, Toyota zdecydowała się auto poddać liftingowi. Przy okazji gamę uzupełni wersja hybrydowa.
Zmiany wyglądu upodobniły kompaktową Toyotę do innych samochodów marki - Avensisa, a przede wszystkim minivana Verso. Inne, o wiele większe są reflektory, nowa jest atrapa chłodnicy i kształty zderzaków. Zmieniono także tylne lampy.
Zmodernizowanego Aurisa będzie łatwiej odróżnić na ulicy także po kolorze lakieru. Pod warunkiem, że auto będzie w jednym z nowych kolorów - czerwonym lub niebieskim. Wewnątrz zmiany są subtelniejsze, ale zauważalne. Poprawiono nieco jakość tworzyw, nowa jest kierownica. Kontrowersyjną, ustawioną blisko pionu dźwignię hamulca ręcznego zastąpiono bardziej tradycyjną. Podłokietnik między fotelami jest teraz wyraźnie wyższy, ale... wciąż trudno oprzeć na nim łokieć podczas dalekiej podróży.
Podwozie zostało bez zmian - we wszystkich odmianach poza 2.2 D-CAT - z tyłu jest sprawdzona belka skrętna, inżynierowie Toyoty zapowiadają zmianę na oś wielowahaczową w następnym modelu. Nieco zmieniono nastawy, uwzględniając gusta europejskich klientów. Także pod tym kątem przekonstruowano elektryczne wspomaganie układu kierowniczego - teraz potrzeba nieco większej siły, by skręcić koła.
Mieliśmy okazję jeździć wersją 1.6. Silnik zapewnia niezłe osiągi, ale to, co robi największe wrażenie to... niewiarygodne wyciszenie kabiny. Silnik słychać tylko na zewnątrz, w kabinie - gdyby nie obrotomierz - nie sposób się zorientować czy silnik pracuje. Nawet przy 160 km/h. Auto właśnie trafia do sprzedaży. Bazowy model (1.33 Terra 3d) kosztuje 57 100 zł. Na odmianę hybrydową trzeba poczekać do lipca.
Witold Blady