Stuprocentowy "Japończyk". Czy warto go kupić?
W czasach standaryzacji, w trosce o "silny i rozpoznawalny wizerunek marki", większość pojazdów danego producenta wygląda niemalże identycznie.
Przykład? Mitsubishi, które po wprowadzeniu do sprzedaży nowego lancera przeszczepiło jego twarz niemalże każdemu z produkowanych modeli.
Zabieg ten pozwolił przedłużyć rynkową karierę kilku aut, ale nie wszyscy klienci byli z niego zadowoleni. Japończycy postanowili więc, że zmienią swoją politykę - nowe modele nie będą już "klepane na jedno kopyto". Pierwszym samochodem rozpoczynającym kolejny rozdział w historii firmy będzie nowy outlander, który trafić ma do salonów w październiku.
Chociaż od rynkowej premiery dzieli nas jeszcze kilka miesięcy, grupa dziennikarzy z Polski (w której nie mogło zabraknąć reportera INTERIA.PL) - jako pierwsza w Europie - miała okazję przetestować to auto na niemieckich drogach w okolicach Frankfurtu nad Menem. Czy nowy outlander ma szansę odnieść sprzedażowy sukces?
W czasie prezentacji, Japończycy na każdym kroku podkreślali, że mamy do czynienia z "zupełnie nowym" samochodem. W świecie motoryzacji oznacza to przeważnie opracowaną od podstaw płytę podłogową i karoserię kryjącą "stare" silniki. W przypadku outlandera sprawa ma się inaczej.
Auto bazuje na zmodyfikowanej platformie "project global", czyli tej samej, w oparciu o którą powstają: ASX oraz... poprzednia generacja outlandera. Dla przykładu - nowe auto mierzy dokładnie 4 665 mm długości, "stare" 4 655 mm. W przypadku obu pojazdów identyczny jest wynoszący 2670 mm rozstaw osi.
Słowa "zupełnie nowy" nie są jednak propagandowym bełkotem speców od public relations. Oprócz kompletnie nowego nadwozia samochód otrzymał również zaprojektowane niemalże od podstaw silniki, skrzynie biegów i układ napędu 4x4.
"Globalna" jest nie tylko płyta podłogowa. Wpływów różnych szkół projektowania aut możemy się doszukać we wnętrzu i kształtach karoserii.
Patrząc z zewnątrz trudno dostrzec nawiązania do poprzednich generacji outlandera. Rzecz jasna nie da się nie zauważyć, ze wciąż mamy do czynienia z dwubryłowym nadwoziem dużego suva, ale pas przedni, tył czy nawet linia boczna pojazdu są zupełnie inne. Na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z autem japońskim, ale stylistyka nasuwa na myśl uterenowione toyoty czy lexusy oferowane w USA. Jednym słowem - Ameryka. O gustach się nie dyskutuje - czy taka aparycja przypadnie do gustu europejskim klientom? Czas pokaże.
Po zajęciu miejsca za kierownicą właściciel poprzedniej generacji outlandera przeżyje szok. Morze czerni rozjaśniają wstawki z imitującego karbon plastiku, wykończona na wysoki połysk konsola środkowa pochylona jest w stronę kierowcy, a miejsce twardych tworzyw zajęły przyjemne w dotyku, miękkie materiały. Nie mamy żadnych wątpliwości - we wnętrzu auta panują teraz europejskie standardy.
Ze "starego" outlandera pozostały jedynie: montowany w podłokietniku drzwi panel przełączników elektrycznie sterowanych szyb i lusterek oraz (nie najszczęśliwsza) lokalizacja przycisku obsługującego komputer pokładowy (tak, jak w poprzedniku umieszczono go za kierownicą, po lewej stronie zegarów).
Samochód można pochwalić za zdecydowanie lepszą niż w poprzedniej generacji izolacją akustyczną. Do najlepszych europejskich marek wciąż trochę brakuje, ale nowe zawieszenie silników, zmieniona geometria układów wydechowych i dopracowana aerodynamika (nowe uszczelki drzwiowe, grubsze szyby) sprawiły, że we wnętrzu jest zdecydowanie ciszej, niż można by się tego spodziewać.
Nie wszystko zmieniło się jednak in plus. W nowym modelu zrezygnowano np. z dwuczęściowej tylnej klapy, która w czasie leśnych wycieczek świetnie wywiązywała się z roli całkiem wygodnej ławeczki. W jej miejsce pojawiły się zwykłe, jednoskrzydłowe tylne drzwi, które w testowanym egzemplarzu otwierały i zamykały się elektrycznie. Nie wiadomo jednak, czy ten element wyposażenia będzie w Polsce standardem (raczej nie). O tym przekonamy się dopiero w październiku.
Na plus zaliczyć trzeba za to gruntownie przeprojektowany przedział bagażowy. Niezależnie czy mamy do czynienia z wersją pięcio- czy siedmioosobową, fotele tylnych rzędów składają się w taki sposób, że powstaje całkowicie płaska przestrzeń bagażowa (sam mechanizm składania foteli waży o 10 kg mniej). W stosunku do poprzednika pojemność kufra wzrosła z 541 do 591 l.
Powody do radości daje też fakt, że auto wytwarzane będzie w fabryce Mitsubishi Motors Corporation w Okazaki. Mimo "amerykańskiej" karoserii i europejskiego wnętrza - jeśli chodzi o technikę i jakość wykonania - outlander to wciąż "stuprocentowa Japonia"!
Producenci samochodów przyzwyczaili nas do tego, że każda kolejna generacja jest nie tylko większa, ale i cięższa niż poprzednia. Outlander jest na tym tle wyjątkiem.
Masa pięcioosobowego auta z wysokoprężnym silnikiem 2,2 l, ręczną skrzynią biegów i napędem na przednie koła to 1495 kg. Dla porównania, tak samo skonfigurowany poprzednik waży 1650 kg - różnica wynosi więc aż 155 kg. Mimo tego, dzięki nowej strukturze nadwozia (większy udział wysokowytrzymalej stali) karoseria jest nie tylko mniej podatna na skręcanie, ale zapewnia też wyższy poziom bezpieczeństwa. Na testy zderzeniowe Euro NCAP musimy wprawdzie jeszcze poczekać, ale Japończycy bez mrugnięcia okiem podkreślają, że celują w maksymalny możliwy wynik - pięciu gwiazdek.
Co interesujące, znaczna redukcja masy (średnio ok. 100 kg - w zależności od wersji) pozwoliła na zmianę podejścia japońskich inżynierów do kwestii jednostek napędowych.
Wprowadzając na rynek wysokoprężny silnik 2,2 l o mocy 177 KM (rodzina 4N14) inżynierowie Mitsubishi podkreślali, że jest to pierwszy na świecie Diesel z systemem zmiennych faz rozrządu (MIVEC). Motor, który napędzać będzie nową generację, otrzymał jednak zupełnie inną głowicę, w której nie przewidziano miejsca na system MIVEC. Teoretycznie poczyniono więc krok wstecz. Silnik Diesla w nowym outlanderze rozwija jedynie 150 KM - w stosunku do poprzednika moc spadła aż o 27 KM. To więcej, niż rozwijał dwucylindrowy silniczek fiata 126p!
Nie oznacza to jednak, że MIVEC okazał się niewypałem. Japończycy uznali po prostu, że zastosowanie tego systemu w znaczy sposób odbije się na cenie auta - skupili się więc na dopracowaniu układu dolotowego i optymalizacji krzywej momentu obrotowego. W efekcie moment obrotowy starej 177-konnej jednostki i nowego 150-konnego silnika jest identyczny i wynosi aż 380 Nm. Co więcej, silnik bez zmiennych faz rozrządu uzyskuje go przy niższych obrotach (1750 zamiast 2000 obr./min).
Dzięki temu i niższej masie nowa generacja outlandera z silnikiem Diesla o mocy 150 KM może się pochwalić identycznymi osiągami, co poprzednik wyposażony w motor o mocy 177 KM. Oba auta przyspieszają do 100 km/h w 9,7 s (wersja z napędem na obie osie i standardową, sześciostopniową, ręczną skrzynią biegów) i rozpędzają się do ok. 190 km/h. Nowy model góruje jednak nad poprzednikiem zdecydowanie niższą emisją CO2 (poniżej 130 g/km zamiast 165 g/km), co w języku przeciętnego, nie zainteresowanego ekologicznym bełkotem kierowcy oznacza po prostu mniejsze zużycie paliwa.
Jeśli wierzyć danym technicznym, nowy outlander z napędem na cztery koła i silnikiem o zapłonie samoczynnym zużywać ma średnio 5,5 l/100 km (standardem jest system automatycznego wyłączania silnika na postoju). Chociaż w czasie jazd testowych zużycie paliwa oscylowało raczej w okolicach 8 l/100 km, biorąc pod uwagę wysokie nadwozie i napęd 4x4 wynik i tak uznać należy za niezły.
Oprócz wspomnianej jednostki wysokoprężnej w ofercie znajdzie się też dwulitrowy, atmosferyczny silnik benzynowy. W przeciwieństwie do Diesla, konstrukcja ta może pochwalić się systemem bezstopniowej zmiany faz rozrządu MIVEC. Uzyskiwana przy 6 tys. obr./min moc maksymalna to 150 KM, moment obrotowy (przy 4 100 obr./min) to 193 Nm. Ponieważ osiągi silnika są niemal identyczne, jak tego, który oferowany jest w obecnej generacji - nowy, lżejszy model może się pochwalić lepszą dynamiką. Auto z napędem na przednie koła i pięciostopniową ręczną skrzynią biegów (przekładnia sześciostopniowa nie jest dostępna) przyspiesza do 100 km/h w 10,6 s (wersja z napędem 4x4 w 12,6 s) i rozpędza się do 190 km/h. Zużycie paliwa - przynajmniej oficjalnie - to mniej niż 7 l/100 KM (w rzeczywistości bliżej 9 l).
W dość oryginalny sposób Mitsubishi podeszło do kwestii układów napędowych. W przypadku aut z silnikiem benzynowym standardem będzie pięciostopniowa, ręczna skrzynia biegów. Na liście opcji znalazła się automatyczna, bezstopniowa przekładnia CVT. Jednostki wysokoprężne sprzęgane będą standardowo z sześciostopniową, ręczną skrzynią - na życzenie zamówić będzie też można auto z sześciostopniową przekładnią automatyczną.
W ofercie modelowej outlandera nie znalazła się ani jedna konstrukcja dwusprzęgłowa. Japończycy tłumaczą taki stan rzeczy faktem, że dwusprzęgłowe skrzynie są nie tylko wymagające w eksploatacji, ale też zdecydowanie gorzej niż zwykłe automaty radzą sobie z przenoszeniem dużych obciążeń wynikających z wysokiego momentu obrotowego. W tym przypadku zastosowanie zwykłych automatów jest więc kompromisem między dynamiką a żywotnością układu napędowego.
By zmniejszyć zużycie paliwa i polepszyć właściwości trakcyjne konstruktorzy Mitsubishi poświęcili sporo uwagi dopracowaniu systemu napędu na cztery koła. W poprzedniej wersji outlandera, system wyposażony w elektronicznie sterowane sprzęgło dołączał napęd tylnej osi na podstawie sygnałów z czujników prędkości obrotowej poszczególnych kół, pozycji przepustnicy i danych z obrotomierza. Nowy system, sterowany przez osobny komputer, za pośrednictwem magistrali CAN monitoruje również m.in.: moment obrotowy silnika, przyspieszenia wzdłużne i poprzeczne, prędkość kątową czy pozycję kierownicy. Mimo większej liczby danych spływających do komputera system reaguje szybciej, co odbija się na poprawie właściwości trakcyjnych auta.
Kierowca ma też do wyboru trzy tryby jazdy: 4WD eco, 4WD auto oraz 4WD lock. W pierwszym - by ograniczyć zużycie paliwa - napęd przenoszony jest niemal wyłącznie na koła przedniej osi. Tył załącza się dopiero wówczas, gdy komputer wykryje uślizg kół przednich. W trybie 4WD auto przez większość czasu moment obrotowy przekazywany jest na obie osie, tryb 4WD lock pozwala wymusić permanentny napęd 4x4.
Ceny nowego outlandera nie są jeszcze znane. Poinformujemy o nich na przełomie września i października, gdy pierwsze auta trafią do polskiego importera. Nieoficjalnie mówi się jednak o tym, że cenniki nie powinny znacznie odbiegać od tych dotyczących obecnie sprzedawanej generacji, co sprawia, że samochód ma szansę napsuć dużo krwi konkurencji. Zaletami auta są bezsprzecznie: ergonomiczne, przestronne i miłe dla oka wnętrze, niezłe osiągi oraz "domniemanie niezawodności", na jaką pozwala liczyć czysto japoński rodowód.
Potencjalnych klientów chcących zamienić swojego outlandera na nowszy model jest sporo. Od debiutu pierwszej generacji w 2003 roku nabywców znalazło przeszło 960 tys. tych pojazdów. Samochód jest też bardzo lubiany przez polskich klientów. W zeszłym roku sprzedano w naszym kraju 915 outlanderów, co oznacza, że Polska jest piątym co do wielkości rynkiem zbytu tego modelu na Starym Kontynencie.