Skoda Superb Combi. Pełna ekspresji Skoda... To w ogóle możliwe?

Pełna ekspresji Skoda... Dynamicznie prezentujące się kombi... Z pewnością nie brakuje osób, które uważają, że w tych określeniach tkwi wewnętrzna sprzeczność tymczasem oba pasują do najnowszej generacji Superba Combi.

Przedstawiciela marki pomyślanej - przypomnijmy - jako uboższy krewniak Volkswagena. Oferującej auta przeznaczone dla mniej wymagających i mniej zasobnych klientów, którzy marzą o niemieckim samochodzie, ale nie mogą sobie na niego pozwolić, więc otrzymują produkt niejako zastępczy, "prawie niemiecki".

Podobne myślenie to już jednak przeszłość. W ubiegłym roku Skoda po raz pierwszy sprzedała ponad milion samochodów. Za kilka lat ma przekroczyć poziom 1,5 mln, pomagając w ten sposób macierzystej grupie Volkswagena w osiągnięciu celu strategicznego nr 1, czyli zajęciu pozycji lidera wśród największych koncernów motoryzacyjnych świata.

Reklama

Ważną rolę w tych planach odgrywa nowy Superb. Zarówno limuzyna, jak i kombi. Mieliśmy właśnie okazję uczestniczyć w prezentacji drugiej z wymienionych wersji tego modelu, zorganizowanej dla dziennikarzy na drogach Bawarii.

Jak stwierdził jeden z kolegów, "poprzedni Superb był dobry, ale brzydki, obecny jest jeszcze lepszy, a do tego dużo ładniejszy". Choć nie to ładne, co ładne, lecz co się komu podoba, trudno nie zgodzić z tą opinią. Wystarczy zresztą spojrzeć na zdjęcia i... oddać głos autorom materiałów prasowych Skody, którym nikt nie zdoła dorównać w fantazji i umiejętności wyszukiwania kwiecistych fraz. Otóż według wspomnianych mistrzów pióra, nowy Superb Combi tchnie i wyraża. Tchnie - "siłą i pewnością siebie" (oglądany z przodu) oraz "dynamiczną elegancją" (widziany z boku). Wyraża z kolei jego tył - "pewność siebie i siłę".

Wnętrze kombi jest identyczne z wnętrzem opisywanej przez nas niedawno limuzyny. Tradycyjnie imponuje przestronnością, zwłaszcza w tylnej części kabiny. Co do jej wystroju zdania zapewne okażą się podzielone. Sceptycy będą narzekać, że jest, jak to w "wieśwagenach" i jego pochodnych, nudne i pozbawione choćby odrobiny polotu. Pragmatycy pochwalą jego wzorcową funkcjonalność. Ci, którzy mieli już bliższą styczność z nowymi Skoda ucieszą się z obecności rozwiązań znanych z Octavii III. Znawcy samochodowej techniki docenią zalety platformy MQB, na której zbudowano nowego Superba Combi i ogólny, ogromny konstrukcyjno-technologiczny postęp, jaki dokonał się w porównaniu z poprzednią generacją tego modelu. Każdy natomiast, kto ma okazję porównać flagowy model marki z Mlada Boleslav z konkurentami w rodzaju Toyoty Avensis czy Forda Mondeo, przyzna, że Superb w niczym nie ustępuje im pod względem komfortu, użytych materiałów i jakości wykończenia.

Głównym powodem, dla którego kupuje się kombi, są możliwości przewozowe samochodów w tej wersji nadwoziowej. W przypadku Octavii III Combi spece od marketingu posługiwali się określeniem "olbrzym przestrzeni". Wobec Superba Combi używają sformułowania "gigant przestronności". Też pięknie. Jeszcze piękniej prezentują się konkretne dane liczbowe. Pojemność bagażnika wynosi 660 litrów, o 27 l. więcej niż w poprzedniej edycji tego modelu. Po złożeniu - na przykład przez pociągnięcie dźwigni na bocznych ściankach kufra - wzrasta ona do 1950 l. To prawie dwa metry sześcienne! Szkoda tylko, że powstała w ten sposób powierzchnia załadunkowa nie jest całkowicie płaska.

Zgodnie ze sztandarowym hasłem Skody, "Simply Clever", w Superbie Combi nie brakuje sprytnych rozwiązań, ułatwiających życie podróżnym. Według gospodarzy, jest ich aż 31. Jeżeli chodzi o ładunkową część auta warto wymienić ledową lampkę oświetlenia bagażnika, która po wyjęciu staje się poręczną latarką z magnesem, umożliwiającym umieszczenie jej na karoserii oraz uzbrojone w rzepy elementy cargo, pozwalające unieruchomić dowolny przewożony przedmiot. Godna zauważenia jest także możliwość otwarcia kufra przez przesunięcie nogi pod jego dolną krawędzią i montażu mechanicznie odchylanego haka holowniczego.

Poprzedni Superb raził nieco skromnością wyposażenia z zakresu bezpieczeństwa, informacji, łączności i rozrywki. Obecny w pełni nadrabia te opóźnienia. Na jego pokładzie, w standardzie lub częściej w opcji, można znaleźć niemal wszystko, co w tej dziedzinie jest aktualnie modne i mniej lub bardziej potrzebne.  

Oferta silnikowa nowej Skody Superb Combi będzie docelowo obejmowała 5 jednostek benzynowych TSI i 3 wysokoprężne TDI. Moce: 125-280 KM (benzyna) i 120-190 KM (olej). Po idealnie gładkich drogach bogatej Bawarii jeździliśmy samochodem, który miał pod maską dwulitrowego diesla o mocy 150 KM. Trzeba przyznać, że w przypadku pojazdu o pokaźnych bądź co rozmiarach i masie jest to bardzo wybór. Tak napędzane auto jest zrywne i szybkie, a przy tym ciche i w miarę oszczędne. W miarę, bowiem komputer pokładowy pokazała nam na zakończenie jazd średnie zużycie paliwa na poziomie nieco poniżej 7 l/100 km tymczasem według deklaracji producenta winno ono wynosić 4 l/100 km.

Dodajmy, że "nasze" auto było wyposażone w sześciostopniową manualną skrzynię biegów. Nie można jej niczego zarzucić, pracuje sprawnie, ale wydaje się, że do takiego samochodu i takiego silnika bardziej pasowałaby dwusprzęgłowa przekładnia DSG. Nie pogardzilibyśmy zapewne również napędem na cztery koła, dostępnym w kombinacji z 4 spośród 8 wymienionych wyżej silników.      

Co trzecia spośród sprzedanych dotychczas Skód Superb była pojazdem w wersji kombi. W przełożeniu na liczby bezwzględne oznacza to około 200 tys. aut. W Polsce ów wskaźnik był nawet jeszcze wyższy i przekraczał 50 proc. Najwyraźniej nabywcy uznali, że większa praktyczność "kombiaka" usprawiedliwia nieco wyższą jego cenę. U nas dopłata wynosi 3,8 - 5,8 tys. zł (1.4 TSI Active). Zakup najtańszego Superba Combi oznacza zatem wydatek 84 800 zł. Auto z silnikiem 2.0 TDI 150 KM w bogatej wersji Style, uzupełnionej o nawigację i system audio Canton (pakiet Fresh w promocyjnej cenie 2 900 zł) kosztuje 125 300 zł.

Pierwsze Skody Superb Combi nowej generacji trafią do salonów sprzedaży w Polsce we wrześniu. A my pewnie wkrótce znów zaczniemy pisać o organizowanych przez różne instytucje publiczne przetargach, które będzie mógł wygrać każdy samochód, o ile będzie to czeski flagowiec. Tak bowiem zostaną sformułowane warunki stawiane przez zamawiających oferowanym pojazdom.    

  

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama