Seat leon cupra
Samochody kompaktowe zwykle kojarzone są z dość nudnymi pojazdami dla przeciętnych rodzin.
Ich rolą nie jest podnoszenie ciśnienia i poziomu adrenaliny u kierowcy, ale w miarę tanie i bezproblemowe przewożenie właściciela wraz z rodziną.
Jednak istnieją samochody kompaktowe zupełnie różne od tego schematu. Niemal każda firma ma w swojej ofercie samochód, który stanowi pokaz jej możliwości technicznych jednocześnie zamykając cenniki.
U Seata taką właśnie pozycję stanowi leon w wersji cupra. Mieliśmy okazję przekonać się, jak ten samochód sprawuje się na drodze i czy jest wart swojej ceny.
Już na pierwszy rzut oka widać, że cupra to nie jest zwykły leon. Oczywiście pierwszym sygnałem jest wściekle żółty kolor nadwozia, charakterystyczny dla usportowionych seatów. Jeśli ktoś nie chce aż tak epatować innych kierowców swoim autem może zamówić kolor czarny lub czerwony. Innych możliwości nie ma.
Dalsze oględziny ujawniają potężne, 18-calowe felgi, pod którymi dostrzec można pomalowane na czerwono zaciski oraz imponujące tarcze hamulcowe. Z przodu dominują czarne wloty powietrza, podobnie jak z tyłu, gdzie pod zderzakiem dostrzeżemy czarny pas nasuwający skojarzenia z dyfuzorem stosowanym w wyścigowym leonie WTCC.
Po zajęciu miejsca za kierownicą wrażenie wyjątkowości nie maleje. Kubełkowe fotele ze zintegrowanymi zagłówkami ściśle otulają ciało kierowcy i pasażera zapewniając doskonałe trzymanie boczne. Pod nogami kierowcy błyszczą aluminiowe pedały (ten gazu ma jakieś trzydzieści centymetrów długości i umocowany jest niczym w porsche "na dole", a nie "u góry"), a ręce trzymają niemal absurdalnie grubą, pokrytą skórą, małą kierownicę. Rzut oka na podświetlone na czerwono zegary z białym tłem nie pozostawia już wątpliwości, że pod maską nie znajduje się zwyczajny silnik: prędkościomierz wyskalowano do 280 km/h (!), a umieszczony centralnie obrotomierz - do 8 tys/min. Czerwone pole zaczyna się przy 6500 obr/min.
Przejdźmy wreszcie do silnika. Sercem leona cupra jest jednostka 2.0 TFSI. Bezpośredni wtrysk benzyny oraz doładowanie skutkują mocą 240 KM! To najmocniejsza jednostka napędowa kiedykolwiek stosowana w seacie. W stosunku do dwustukonnej wersji tego silnika, którą można spotkać np. w rodzinnej altei nie tylko zwiększono turbinę (ciśnienie doładowania wynosi 0,8 bar) i intercooler, ale również wzmocniono tłoki i korbowody.
Silnik sparowano z sześciobiegową, manualną skrzynią biegów, która została specjalnie opracowana z myślą o tej wersji leona. Przekładnia została wzmocniona, jej przełożenia zmieniono, a skok drążka skrócono.
240 KM to moc godna szacunku. Nie można jednak zapominać o momencie obrotowym. 300 Nm nie zrobi może wrażenia na wielbicielach diesli, jednak fakt, że jest on oferowany na tym poziomie w zakresie od 2200 do 5500 obr/min zaimponuje chyba każdemu. Dodajmy do tego, że maksymalna moc jest dostępna w zakresie 5700 - 6300 obr/min i już jawi nam się silnik, który przyspiesza równie dynamicznie od 2000 obr/min niemal do odcięcia! I rzeczywiście, podczas szybkiej jazdy samochód równie chętnie nabiera prędkości niezależnie od tego, czy jedziemy na czwartym, piątym czy szóstym biegu, zaś zjawisko tzw. turbodziury jest w tym aucie zupełnie nieznane. Trudno nam ocenić, jakimi magicznymi sposobami specjaliści z Seata uzyskali tak wysoką moc jednostkową jednocześnie całkowicie eliminując wady charakterystyczne dla silników doładowanych.
Przechodząc do konkretów: cupra przyspiesza do 100 km/h w 6.4 s oraz może rozpędzić się do 244 km/h. Pokonanie pierwszego kilometra ze startu zatrzymanego zajmuje leonowi 26,4 s. Najmniejszych problemów nie ma z wyprzedzaniem: samochód przyspiesza z 80 do 120 km/h w 6.4 s na piątym i w 8.2 s - na szóstym biegu.
Pracy na wolnych obrotach oraz gwałtownemu przyspieszaniu towarzyszy dźwięk przypominający dużą wiertarkę. Nie ma on nic wspólnego z dźwiękiem wydawanym przez wysokoobrotowe silniki japońskie czy też pospolitym buczeniem uzyskiwanym z tłumików przez domorosłych tunerów. Jednoznacznie daje znać, że pochodzi z jednostki o dużym potencjale. Seat nie ukrywa, że nie jest to dziełem przypadku. Nad odpowiednią barwą dźwięku pracował zespół inżynierów i akustyków. Ich celem było uzyskanie efektu, który będzie przyjemny dla ucha w całym zakresie obrotów i słyszalny zarówno na zewnątrz, jak i w kokpicie jednocześnie nie męcząc. Nie jesteśmy zwolennikem takich kombinacji, uważamy, że dobry silnik sam w sobie brzmi dobrze (tak przynajmniej było w erze gaźników), jednak trzeba przyznać, że tym razem efekt wyszedł bardzo poprawnie. Dodać należy, że dźwięk dochodzi z okolic silnika, a nie wydechu.
No dobrze, wiemy już, że leon to samochód o ekstremalnych osiągach. Ale takie auta cechują się zwykle małą praktycznością, co owocuje tym, że mogą pełnić role najwyżej drugiego auta w rodzinie. Leon cupra jest jednak inny. Owszem, obniżone w stosunku do "zwykłej" wersji leona o 1.4 cm zawieszenie jest dużo sztywniejsze niż w przeciętnym samochodzie klasy kompaktowej, ale nie jest jednak przysłowiową "dechą", dzięki której kierowca czuje, którym kołem najechał na najmniejszy kamyczek. Leon jest sztywny, ale jednocześnie na tyle komfortowy, że swobodnie można nim podróżować np. z małym dzieckiem. Do niezaprzeczalnych atutów zaliczyć trzeba również aż pięcioro drzwi, co jest wyjątkiem w tej klasie pojazdów. Zdecydowana większość sportowych kompaktów (astra OPC, focus ST) oferowana jest tylko w wersji trzydrzwiowej. Dodajmy jeszcze, że zajmowanie miejsc na przednich, kubełkowych fotelach jest zaskakująco łatwe.
Leon dysponuje również całkiem pojemnym bagażnikiem. 341 litrów to nie jest rekord klasy, ale przyzwoita średnia. Duży otwór ładunkowy, regularne kształty oraz... składana i dzielona tylna kanapa ułatwiają jego wykorzystanie.
To wszystko sprawia, że leon cupra, jak mało który usportowiony hatchback nadaje się do codziennej eksploatacji.
A jak wyglądają koszty tej eksploatacji? Doładowany silnik o stosunkowo niewielkiej pojemności sprawia, że koszty ubezpieczenia nie będą wyższe niż przeciętnego auta z silnikiem 2.0. Zaboleć może koszt zakupu opon. Leon cupra porusza się na 18-calowych kołach i... nie ma możliwości założenia mniejszych! Spowodowane jest to olbrzymią średnicą tarcz hamulcowych, która wynosi 345 mm z przodu i 286 mm z tyłu. W lecie to jeszcze do zaakceptowania, ale nie wszyscy producenci w ogóle mają w ofercie 18-calowe opony zimowe, o ich cenie nie wspominając. Warto jednak dodać, że wspomniane tarcze nie są zbędnym gadżetem. Hamulce w cuprze powodują bowiem, że można nabawić się encefalopatii, bowiem mózg dosłownie odbija się od czaszki! Początkowo trudno się do tego przyzwyczaić i odpowiednie dawkowanie siły hamowania jest trudne, jednak po "wjeżdżeniu" w samochód nie ma z tym już kłopotu. Trzeba tylko uważać przesiadając się do innego auta, bowiem pierwsze wrażenie jest takie, że ono w ogóle nie hamuje, co może skutkować niekontrolowanym zaparkowaniem w czyimś bagażniku...
Wracając do kosztów, to konieczność wymiany tarcz czy klocków również poczyni spustoszenia w portfelu, jednak kupując samochód usportowiony trzeba się liczyć z wyższymi kosztami części eksploatacyjnych. W końcu nie są to zwykle elementy, ale części o większej wydajności i trwałości.
Natomiast pozytywnie zaskakuje zużycie paliwa. Oczywiście w mieście jest wysokie i nie trzeba się specjalnie starać, żeby przekroczyć 15 l/100 km. Jednak normalna jazda skutkuje zużyciem na poziomie 12 l/100 km, zaś w trasie, podczas dynamicznej jazdy spalanie spadło poniżej 10 l/100 km! Jak na samochód o mocy 240 KM - rewelacja.
A cena? Śmiało można zaryzykować stwierdzenie, że leon cupra oferuje jedno z najtańszych stad koni mechanicznych na rynku. Ceny tego auta zaczynają się od 99 990 zł. To mniej niż kosztują bezpośredni konkurenci. W standardowym wyposażeniu leona znajdziemy m.in. sześć poduszek powietrznych, odłączalny ESP, ABS z asystentem hamowania oraz dwustrefową klimatyzację. Lista dostępnych opcji nie jest długa i najczęściej obejmuje... różnego rodzaju elektronikę (złącza bluetooth, USB, iPod itp). Z opcji naprawdę przydatnych warto dopłacić 5 tysięcy złotych za biksenonowe reflektory z systemem doświetlania zakrętów, ewentualnie można rozważyć kolejne 2 tysiące zł za lakier metaliczny. Za 105 (ewentualnie 107) tysięcy zł otrzymujemy więc niemal kompletnie wyposażony samochód z potężnym silnikiem, który dostarczyć może sporą dawkę adrenaliny...
Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.