Megane zaprezentowane w 1995 roku było jednym z modeli, odpowiedzialnym za rewolucję w gamie Renault. Po kanciastym 19 przyszedł czas na miłe dla oka krągłości, a także odejście od "numerowania" modeli. Francuzi mocno przyłożyli się także do kwestii dbania o bezpieczeństwo - wersje poliftingowe standardowo oferowane były z ABSem oraz aż czterema poduszkami powietrznymi (możecie się śmiać, ale w 1999 roku robiło to wrażenie). Megane mogło pochwalić się także czterema gwiazdkami w testach EuroNCAP (wtedy była to nota maksymalna - dopiero Laguna II w 2001 roku miała przebić sufit i doprowadzić do rozszerzenia skali ocen o piątą gwiazdkę). Zwracano wtedy również uwagę na bardzo szeroką gamę nadwozi - dostępny był pięciodrzwiowy hatchback, sedan, kombi, coupe, cabrio oraz oczywiście odmiana Scenic (początkowo nie traktowana jako osobny model), a więc prekursor kompaktowych minivanów.
Przewińmy teraz czas do 2022 roku i co widzimy? W ramach odpowiedzenia na preferencje klientów, nowe Megane debiutuje (tylko i wyłącznie) jako crossover. Natomiast w odpowiedzi na realia norm narzucanych przez Unię Europejską, jako model wyłącznie elektryczny. Jak udała się Renault ta rewolucyjna zmiana? Odpowiedzi na to pytanie szukaliśmy podczas pierwszych jazd testowych Megane E-Tech na hiszpańskich drogach.
Chociaż Megane Tech w niczym nie przypomina swojego przodka, w jednym daje się dostrzec podobieństwo - długość nadwozia. Samochody, nie tylko kompakty, z biegiem lat bardzo urosły (Megane I oraz IV dzielą 23 cm!), ale elektryczny crossover mierzy jedynie 4,2 m długości więc przebija swojego przodka tylko o 7 cm. Z drugiej jednak strony rozstaw osi nowego Megane wynosi 2685 mm, a więc naprawdę sporo jak na tak nieduże auto. To jedna z zalet architektury aut elektrycznych - można swobodnie ustawić koła w narożnikach nadwozia, uzyskując w ten sposób wyraźnie więcej miejsca w środku.
Wpływa to także na prezencję, szczególnie kiedy auto ma 20-calowe felgi (seryjnie oferowane od "środkowej" wersji wyposażenia), tak jak testowany przez nas egzemplarz. Trudno przejść też obojętnie obok przednich reflektorów, wyglądających jak ślady po ostrych cięciach, co nadaje autu bardzo futurystycznego wyglądu, podobnie jak nowe, płaskie logo. Z tyłu z kolei kształty są już wyraźnie łagodniejsze, ale wciąż trudno nazwać je nudnymi. Warto odnotować także klamki - przednie chowają się, natomiast tylne ukryto w słupku C. To nie tylko zabieg stylistyczny, ale także aerodynamiczny.
Kabina Megane E-Tech zdecydowanie nadąża za "kosmiczną" stylistyką nadwozia. Deska rozdzielcza zdominowana jest przez dwa, optycznie połączone ze sobą ekrany o przekątnej 12 cali. Pod nimi umieszczono (na szczęście) rząd fizycznych przycisków, dzięki czemu obsługa choćby klimatyzacji jest tak prosta, jak być powinna.
Same wirtualne zegary mają przyjemną dla oka grafikę i mogą wyświetlać choćby okrągłe wskaźniki albo pełnoekranową mapę. Z kolei system multimedialny oparty jest o rozwiązania Googla, dzięki czemu po pierwsze obsługa jest bardzo intuicyjna i płynna, a po drugie mamy dostęp choćby do map Googla czy Spotify.
Warto zwrócić uwagę również na sam projekt wnętrza. W teorii powstał on według podobnych pryncypiów, jak w przypadku wielu innych elektryków - prosta czysta forma, niezakłócona elementami obsługi, które mają postać dołożonych niejako później, wspomnianych ekranów. Ale nie sprawiają one wrażenia dołożonych na siłę i dobrze komponują się z wnętrzem. Między innymi dlatego, że w ich tafli umieszczono nawiewy kierowcy o bardzo oryginalnym kształcie. Powyżej deska rozdzielcza pokryta jest tkaniną. Ogólnie jakość wykończenia jest na dobrym poziomie, a dodatkowego smaczku dodają ozdobne listwy z oświetleniem nastrojowym, które może zmieniać się zależnie od pory dnia, w sposób poprawiający samopoczucie kierowcy.
Z ergonomicznych problemów udało nam się zauważyć jeden - dźwignię wyboru kierunku jazdy. Nie chodzi o to, że jest ona mocno inspirowana Mercedesem, ale że znajduje się tuż nad dźwignią wycieraczek, które pozostały w swoim tradycyjnym miejscu. Podczas manewrowania trzeba o tym pamiętać, jak również podczas deszczu... jeszcze niżej natomiast znajduje się charakterystyczny dla Renault pilot do radia, który z jakiegoś powodu przetrwał nawet tak rewolucyjną zmianę projektu wnętrza. Po prawej stronie wieńca kierownicy jest więc trochę tłoczno i przypomina nam to poprzednie modele Mercedesa, w których kierunkowskazy można było nieopatrznie próbować włączać dźwigienką do tempomatu. Koło której znajdowała się jeszcze jedna - do elektrycznej regulacji kolumny kierowniczej.
Pod względem ilości miejsca, Megane E-Tech robi dobre wrażenie również z tyłu, gdzie swobodnie zmieszczą się dorośli podróżni. Duży rozstaw osi daje o sobie znać, pomimo stosunkowo krótkiego nadwozia. Naprawdę spory jest też bagażnik - 440 l. Na pierwszy rzut oka nie robi takiego wrażenia, ale pod jego podłogą znajdziemy schowek ze styropianowym "organizerem", pozwalającym utrzymać porządek z kablami. Natomiast obok niego (bliżej krawędzi auta) jest prawdziwa piwniczka - głęboka przestrzeń, pozwalająca na przewiezienie sporej ilości przedmiotów.
Wygospodarowanie takiej przestrzeni bagażowej, było możliwe, dzięki umieszczenia silnika pod maską. Z tego powodu nie znajdziemy tam dodatkowego bagażniczka, charakterystycznego dla elektryków, ale za to ten z tyłu może być większy. W rozmowie z nami inżynierowie Renault przyznali, że rozważali umieszczenie silnika z tyłu, tak jak robi to część konkurentów, a wykorzystana platforma pozwala na taki układ. Uznali jednak, że dodatkowo komplikuje to konstrukcję auta (co wpływa zarówno na masę jak i na cenę), więc postanowili silnik oraz cały osprzęt zmieścić pod maską.
Silnik zaś może być jeden z dwóch - o mocy 130 lub 220 KM. Pierwszy z nich łączony jest z baterią i pojemności 40 kWh, natomiast drugi 60 kWh. Można więc w dużym uproszczeniu powiedzieć, że pierwsza z odmian skierowana jest do osób jeżdżących głównie po mieście i wystarczy im przyspieszenie do 100 km/h 10 s oraz zasięg na poziomie 300 km. Z kolei druga zdecydowanie lepiej sprawdzi się w trasie, dzięki sprintowi do 100 km/h w 7,4 s oraz deklarowanym zasięgiem na poziomie 450 km.
My w trakcie pierwszych jazd, mieliśmy okazję sprawdzić mocniejszą z odmian. 220 KM w takim aucie (nieco ponad 1,6 t masy własnej) naprawdę wciska w fotel i pozwala na bardzo sprawne wyprzedzanie. Co ważne Megane E-Tech dobrze czuje się nie tylko na prostej. Takie elementy jak wielowahaczowe zawieszenie tylne czy też układ kierowniczy o bezpośrednim przełożeniu, pozwalają na bardzo dynamiczne pokonywanie zakrętów. Nie bez znaczenia jest także wpływ baterii na prowadzenie - umieszczone w podłodze akumulatory mocno dociskają auto w zakrętach i nic dziwnego, że jego środek ciężkości jest położony niżej o 9 cm, niż w Megane IV.
Elektryczne Megane E-Tech dostępne jest w trzech wersjach wyposażenia - Equilibre (154 390 zł), Techno (167 390 zł) oraz dostępnej tylko z mocniejszym układem napędowym Iconic (202 390 zł). Już bazowa odmiana oferuje 18-calowe alufelgi, reflektory LED asystenta pasa ruchu, 12-calowe wskaźniki, multimedia z ekranem o przekątnej 9 cali i ekranem cofania oraz kartę hands free. Lista dodatków obejmuje między innymi adaptacyjne reflektory, kamerę 360 st., cyfrowe lusterko wsteczne, skórzaną tapicerkę Nappa oraz fotele z elektryczną regulacją i funkcją masażu. Auto pojawi się w salonach w czerwcu tego roku.
Renault Megane E-Tech to niewątpliwie udany model, który przekonuje zarówno stylem, dynamiką jak i przestronnością. Dużym plusem jest oczywiście fakt, że auto stało się crossoverem, co od lat stanowi niezawodny wabik na klientów. Problemem jest tylko sam fakt, że jest to model wyłącznie elektryczny. Jeśli ktoś szuka właśnie elektryka w tym rozmiarze, to Megane E-Tech jest zdecydowanie bardzo ciekawą propozycją. Ale z samych statystyk sprzedaży wynika, że niewiele osób w Polsce elektryki interesują. To będzie się oczywiście zmieniać z biegiem czasu, a w sprzedaży na szczęście pozostaje spalinowe Megane IV.