Pamiętacie Volkswagena Phaetona? Jeździliśmy jego elektrycznym następcą
Elektryczny Volkswagen ID.7 będący flagowym przedstawicielem bezemisyjnej rodziny z Wolfsburga, to bezsprzecznie auto luksusowe, przestronne i naszpikowane najnowocześniejszą technologią. Czy jednak zasługuje on na miano następcy kultowego już Phaetona? Próbowaliśmy się o tym przekonać podczas pierwszych jazd zorganizowanych na południu Francji.
Spis treści:
- Volkswagen ID.7 to bezemisyjny następca Phaetona?
- Volkswagen ID.7 jest elegancki, chociaż nieco nudny
- Volkswagen ID.7 - na brak miejsca narzekać nie można
- Volkswagen ID.7 to najbardziej zaawansowanym technologicznie model
- Volkswagen ID.7
- Volkswagen ID.7. Jak prowadzi się niemiecka limuzyna?
- Volkswagen ID.7 - ceny i dostępność
Volkswagen ID.7 to bezemisyjny następca Phaetona?
Volkswagen ID.7 to obecnie największy, najlepiej wyposażony i najbardziej zaawansowany technologicznie model w elektrycznej gamie niemieckiego producenta. Nie dziwi zatem, że przez wielu ekspertów został określony mianem bezmisyjnego następcy kultowego Phaetona i to pomimo, że w rzeczywistości plasuje się on w niższym segmencie. Podobnie jak wspomniana kultowa już limuzyna, także elektryczne ID.7 ma odegrać kluczową rolę w procesie postrzegania marki, oferując zarówno najwyższy komfort podróżowania, jak i zasięg wystarczający do pokonywania dużych odległości.
O tym, że nie są to słowa rzucone na wiatr mogliśmy się przekonać już kilkukrotnie. Nasza redakcja uczestniczyła m.in. w przedpremierowej prezentacji ID.7, jeździliśmy jego wariantem prototypowym, braliśmy udział w oficjalnej premierze, a teraz w końcu przyszła pora na pierwsze jazdy egzemplarzami sprzedażowymi. Czy po tylu doświadczeniach wciąż jest on w stanie czymś nas zaskoczyć? Jak się okazuje - owszem, chociaż tym razem wśród wielu niepodważalnych zalet, udało nam się dostrzec także kilka wad. Zacznijmy jednak od początku.
Volkswagen ID.7 jest elegancki, chociaż nieco nudny
Volkswagen długo kazał czekać zanim pokazał światu swojego nowego elektryka w pełnej krasie. Gdy jednak wreszcie zdjęto kamuflującą okleinę, sporo grono ludzi zareagowało kręceniem nosem. W pewnym sensie nie ma się czemu dziwić. Wygląd nowe flagowej limuzyny niemieckiego koncernu jest niemal wzorową kontynuacją desginerskiej ścieżki, zaprezentowanej przez pozostałych członków bezemisyjnej gamy producenta. Jest zatem prosto, elegancko, ale jednocześnie nieco nudno.
Przesadnie napompowana sylwetka i wysoka poprowadzona linia dachu przyrównują go bardziej do typowego liftbacka przez co auto wygląda zbyt ociężale. Przedstawiciele producenta przekonują, że zabieg ten miał swój jasny i cel polegał na chęci maksymalnego obniżenia współczynnika oporu powietrza. Niestety skutkowało to brakiem jakichkolwiek elementów wyróżniających ID.7 na tle konkurentów. Pewny wyjątek mogą stanowić reflektory i tylne światła w technologii LED, które przyciągają uwagę swą niecodzienną sygnaturą. W obecnych czasach nie jest to jednak nic zaskakującego.
Nieco dziwne proporcje skutkowały natomiast zaskakująco szerokim rozstawem osi wynoszącym niemal 3 metry. To wraz z ogólnymi rozmiarami sięgającymi 4961 mm długości, 1862 mm szerokości i 1538 mm wysokości, czyni z ID.7 jednego z najprzestronniejszych modeli w całej gamie ID. Nowa płyta podłogowa pozwoliła także na wygospodarowanie wręcz gigantycznej ilości miejsca we wnętrzu niemieckiego elektryka.
Volkswagen ID.7 - na brak miejsca narzekać nie można
Projektanci znakomicie wykorzystali dostępną przestrzeń dzięki czemu zarówno w pierwszym, jak i drugim rzędzie siedzeń ciężko narzekać na jakąkolwiek ciasnotę. Nawet osoby bardzo wysokie bez najmniejszego problemu odnajdą odpowiednią pozycję, a elektroniczne sterowane fotele szybko pomogą dopasować siedziska i oparcia pod naszą sylwetkę.
Co ważne, tylną kanapę zamontowano stosunkowo wysoko, dzięki czemu pasażerowie nie będą narzekać na konieczność przesiadywania z kolanami w powietrzu. To niestety częsta przypadłość samochodów elektrycznych, gdzie ze względu na zamieszczony w podłodze zestaw bateryjny występuje konieczność obniżenia siedzisk w tylnym rzędzie. Ze względu na wspomnianą wcześniej wysoko poprowadzoną linie dachu, w ID.7 problem ten nie występuje. Spore rozmiary przekładają się także na dużą przestrzeń bagażową. 532-litrowy bagażnik w ID.7 w zupełności wystarczy do zapakowania nawet sporej rodziny.
Volkswagen ID.7 to najbardziej zaawansowanym technologicznie model
Rzecz jasna we wnętrzu elektrycznej limuzyny nie mogło zabraknąć nowinek technologicznych. Pierwszą rzeczą jaka rzuca się w oczy po zajęciu miejsca za kierownicą to niewielki ekran sprytnie wkomponowany w design kabiny. Jego uzupełnieniem jest centralnie położony, gigantyczny wyświetlacz multimedialny o przekątnej 38 cm. Pełni on w zasadzie rolę centrum zarządzania wszystkimi funkcjami auta - w tym także klimatyzacją, która w modelu ID.7 pracuje w sposób całkowicie zautomatyzowany. Tak - zapomnijcie o ręcznym grzebaniu przy klatkach nawiewu, nowość Volkswagena wie lepiej od was, gdzie skierować podmuch powietrza. Takie czasy.
Volkswagen ID.7
Wbrew jednak pozorom dotykowa obsługa wspomnianego ekranu jest prosta i intuicyjna. Bez wątpienia zdążyliśmy się już przyzwyczaić do charakterystycznego interfejsu stosowanego przez oprogramowanie Volkswagena dzięki czemu kontrola poszczególnych elementów auta nie nastręczyła nam poważnych problemów. Owszem - jak zawsze natłok kafelek i przycisków wymaga opatrzenia i ciągłej konieczność "przeklikiwania" się przez kolejne zakładki, jednak w ID.7 sterowanie systemem infotainment jest zaskakująco płynne i przyjemne.
A sterować bez wątpienia jest czym. Jak przystało na samochód aspirujący do miana elektrycznego następcy Phaetona, ID.7 posiada na swoim wyposażeniu prawdziwe zatrzęsienie gadżetów. Już bazowa odmiana "Pro" jest szalenie bogato wyposażona, a na jej liście standardowego wyposażenia znajdziemy m.in.: dwustrefową klimatyzację, wyświetlacz head-up z rozszerzoną rzeczywistością, system Rear Assist z kamerą cofania, podgrzewane przednie siedzenia i kierownicę, a także aluminiowe felgi o średnicy 19 cali.
Wśród ekstra płatnych dodatków warto wymienić m.in. o panoramiczny dach z możliwością przyciemnienia szyby za pomocą przycisku, czy aktywne zawieszenie DCC. Opcją są także klimatyzowane fotele Ergo Active z funkcją masażu, które z pełną szczerością skradły nam serca podczas jazd testowych. Volkswagen proponuje nam bowiem prawdziwe zatrzęsienie trybów masażu, które nie tylko pomagają w rozluźnieniu mięśni pleców, ale także - dzięki zastosowaniu poduszek w siedziskach - umożliwiają "trening" mięśni miednicy oraz kręgosłupa. Jeszcze nigdy po podróży autem nie wysiadaliśmy z niego tak zrelaksowani.
Volkswagen ID.7. Jak prowadzi się niemiecka limuzyna?
Na komfort jazdy wpływ miało także wzorowo pracujące zawieszenie, które choć początkowo sprawiało wrażenie nieco zbyt utwardzonego, w ostateczności okazało się idealnym rozwiązaniem przy dłuższej jeździe. Mierząca blisko 5-metrów limuzyna z prawdziwą gracją pokonywała kolejne zakręty, a dzięki nisko umieszczonemu środkowi ciężkości zachęcała nawet do bardziej dynamicznej wciskania pedału gazu. Przy tym wszystkim na odcinkach autostradowych ID.7 wręcz koił kierowcę i pasażerów ciszą oraz płynnością jazdy. Spora w tym zasługa dobrze zestrojonych trybów jazdy obejmujących także zmiany w adaptacyjnym zawieszeniu. Różnice między nimi są wyraźnie odczuwalne, co nie zawsze w przypadku samochodów elektrycznych jest kwestią oczywistą. Bez wątpienia w kwestii komfortu nowoczesny elektryk ma szansę zrównać się z możliwościami wspominanego już wielokrotnie Phaetona.
Także pod kątem osiągów trudno się do czegokolwiek przyczepić. Udostępnione nam do testów samochody były w bazowej wersji "Pro", która zadebiutuje na naszym rynku jako pierwsza. Dysponują one jednym silnikiem elektrycznym na tylnej osi oraz akumulatorem o pojemności 77 kWh. To pozwala wygenerować 286 KM i 545 Nm momentu obrotowego, co jednocześnie pozwala rozpędzić ważącą ponad 2 tony limuzynę od 0 do 100 km/h w 6,5 sekundy (katalogowo).
Niestety zastosowanie najmocniejszego jak dotąd motoru elektrycznego Volkswagena, przełożyło się na spore zużycie energii, przekraczające miejscami 22 kWh/100 km. Przynajmniej w naszym przypadku - kolegom z innych redakcji udało się osiągnąć nieco niższe wyniki. Kwestią sporną okazał się także głośno reklamowany zasięg, który według producenta miał wynosić nawet 621 km na jednym ładowaniu. Jak zwykle oficjalne wartości WLTP dosyć mocno rozbiegły się z rzeczywistymi i według naszych przejazdów w przypadku Volkswagen ID.7 z baterią naładowaną na 100 proc. zasięg wskazywał nieco ponad 500 km. Żeby była jasność - to wciąż bardzo dobry wynik.
Wersja | PRO |
---|---|
Moc | 286 KM i 545 Nm |
Napęd | RWD |
0-100 km/h | 6,5 s |
Prędkość maks. | 180 km/h |
Poj. akumulatora | 77 kWh |
Zasięg (WLTP) | do 621 km |
Moc ładowania (CCS) | 175 kW |
Volkswagen ID.7 - ceny i dostępność
Jak wspomnieliśmy już wcześniej, początkowo na naszym rynku debiutuje wyłącznie ID.7 w bazowym wariancie "Pro". Jego cena została ustalona na 284 290 zł. To oczywiście sporo, ale przypomnijmy, że ID.7 aspiruje do pierwszego prawdziwie "biznesowego" niemieckiego elektryka. Samochody można zamawiać już u dilerów. Czy znajdą się chętni na elektrycznego następcę legendarnego Phaetona? O tym przekonamy się już w pierwszym kwartale 2024, kiedy pierwsze egzemplarze ID.7 wyjadą na nasze drogi.