​Opel Adam Rocks. Mały crossover z błyskawicą w logo

Prawdziwym przebojem w świecie motoryzacji są obecnie crossovery, czyli samochody, łączące cechy kilku różnych segmentów aut, zewnętrznie najczęściej upodabniane do równie modnych SUV-ów.

W wielkich miastach Europy Zachodniej coraz większą popularnością cieszą się auta małe, poręczne w ulicznym gęstym ruchu, łatwe do zaparkowania i emitujące niewielkie ilości CO2, co w tamtejszych realiach często oznacza możliwość skorzystania z atrakcyjnych ulg podatkowych.

Dodajmy od razu, że małe nie znaczy wcale prymitywne technicznie i marnie wyposażone. Przeciwnie - nawet takie miejskie wozidełko powinno zaświadczać o ponadprzeciętnym statusie materialnym właściciela.

Nic dziwnego, iż coraz więcej producentów próbuje łączyć oba wspomniane wyżej trendy. Należy do nich również Opel, wprowadzający do swojej oferty model Adam Rocks, czyli "uterenowioną" wersję znanego już kieszonkowego Adam. Mieliśmy okazję zasiąść za kierownicę Rocksa podczas dziennikarskich jazd testowych na drogach Łotwy.

Reklama

Oglądamy

Kolory lakieru o wymyślnych nazwach (niebieski to Let It Blue, biały - White My Fire, złotawozielony - Goldbuster itd.). Biegnące wokół nadwozia ochronne nakładki wykonane z ciemnego tworzywa sztucznego. Srebrne osłony w przedniej i tylnej części nadwozia. Chromowana końcówka wydechu. Ogromne, zważywszy gabaryty auta, osiemnastocalowe koła z efektownym wzorem alufelg. Brezentowy dach, który można otworzyć lub zamknąć w ciągu zaledwie 5 sekund, nawet jadąc z prędkością 140 km/godz. Trzeba przyznać, że nowy maluch Opla prezentuje się naprawdę atrakcyjnie. Duże brawa.

Wsiadamy

Nobliwe, stonowane, szare... Żadne z tych określeń nijak nie pasuje do opisu wnętrza kabiny. Przeciwnie. Nie brakuje tutaj nowoczesnych kształtów i odważnych akcentów kolorystycznych. Całość może się podobać, zwłaszcza, że kokpit Rocksa został wykonany z porządnych materiałów i porządnie zmontowany. Zastrzeżenia można mieć jedynie do jaskrawego, czerwonego podświetlenia wskaźników i dość kiepskiej grafiki wyświetlacza komputera pokładowego.

Kabina kieszonkowego Opla jest w swojej przedniej części zaskakująco przestronna. Nawet bardzo wysoki kierowca i równie rosły pasażer mają mnóstwo miejsca. Za nimi... Cóż, po maksymalnym odsunięciu przednich foteli między ich oparciami a siedziskiem tylnej kanapy z trudem zmieści się wsunięta na płasko dłoń. Możliwy jest jednak kompromis - takie ustawienie przednich foteli, że osoby w obu rzędach siedzeń spędzą podróż bez ekstremalnych wyrzeczeń. Byleby nie była to podróż zbyt długa. Najpierw jednak trzeba będzie jakoś dostać się na tylną kanapę, co w trzydrzwiowym autku wymaga odrobiny umiejętności gimnastycznych.

Adam Rocks, jak przystało na samochód z wyższymi aspiracjami, może być wyposażony w liczne udogodnienia poprawiające bezpieczeństwo i komfort podróżowania. Ukłonem w kierunku klienteli z pokolenia, które nawet na chwilę nie potrafi rozstać się ze swoimi ukochanymi elektronicznymi gadżetami jest system multimedialny IntelliLink. Umożliwia on skojarzenie samochodu ze smartfonem. Wyświetlanie zdjęć, filmów, dyktowanie SMS-ów czy e-maili bez odrywania rąk od kierownicy. Podczas testów w okolicach Rygi korzystaliśmy z nawigacji w postaci aplikacji, przekazującej obraz mapy z iPhone’a bezpośrednio na duży (przekątna siedem cali) ekran dotykowy, umieszczony w centrum deski rozdzielczej auta. Rozwiązanie wygodne, aczkolwiek chyba jeszcze nie do końca dopracowane, bowiem kilkakrotnie przydarzyła się nam utrata łączności między oboma urządzeniami.

Na koniec wspomnijmy o bagażniku. Ma on 170 litrów pojemności. W praktyce z trudem udało się nam włożyć do niego jedną niewielką torbę i jedną walizkę o rozmiarach akceptowanych jako bagaż podręczny w samolocie. O wyprawie Rocks'em na większe zakupy do hipermarketu nie ma raczej co marzyć.

Półka bagażnika nie unosi się wraz z klapą. Drobiazg, ale irytujący.      

Jedziemy

W gamie Adama Rocks’a pojawią się dwa nowe turbodoładowane silniki benzynowe. Jeden przy litrowej pojemności osiąga 90 KM mocy, drugi 115 KM. Oba zapewniają identyczny maksymalny moment obrotowy (170 Nm, już od 1800 obr./min) i współpracują z sześciobiegowymi manualnymi skrzyniami biegów.

Na Łotwie jeździliśmy samochodem napędzanym mocniejszą z wymienionych jednostek, przekonując się, że jest ona elastyczna i zapewnia małemu Oplowi więcej niż zadowalające osiągi. Według danych fabrycznych Rocks z silnikiem 1.0 ECOTEC Direct Injection Turbo 115 KM przyspiesza od 0 do 100 km/godz. w ciągu niespełna 10 sekund i potrafi rozpędzić się do 196 km/godz. Jak na auto projektowane z myślą o użytkowaniu głównie w mieście zupełnie nieźle, nieprawdaż?

Niestety, coś za coś. Rzeczywiste zużycie paliwa wyraźnie odbiega od deklarowanej przez producenta średniej 5,1 litra benzyny na 100 km. Nam komputer pokładowy przy spokojnej jeździe wskazywał między 6,3 a 7,7 l/100 km.

Adam Rocks ma spory, około 14-centymetrowy prześwit, o 1,5 cm większy niż zwykłe wersje Adama. Pozwala to ze spokojem wjeżdżać na wysokie krawężniki. Zawieszenie - z przodu kolumny McPhersona, z tyłu belka skrętna - dość wyraźnie informuje podróżnych o nierównościach kiepskich dróg, których na Łotwie wciąż nie brakuje. Z drugiej strony trudno oczekiwać od mierzącego ledwie 3,75 m samochodu stabilności limuzyny.

Generalnie nie ma zresztą co narzekać. Rocks prowadzi się pewnie, jeździ się nim przyjemnie, a pozytywne wrażenia potęguje skuteczne wyciszenie kabiny.

Kupujemy

Podczas prezentacji Adam Rocks'a zwracano uwagę, że ten model Opla otwiera nowy segment rynku i nie ma na razie bezpośredniego konkurenta (rzeczywiście, trudno byłoby wskazać innego równie kompaktowego crossovera z otwieranym płóciennym dachem w standardzie). Nieustannie podkreślano również, że Rocks, produkowany w fabryce w Eisenach, jest samochodem zaprojektowanym i wykonanym według standardów "german quality". Dzięki muskularniejszej, agresywniejszej sylwetce nabrał charakteru auta typu "unisex", co daje nadzieję, że wzbudzi większe zainteresowanie mężczyzn. W przypadku klasycznej wersji Adama, 70 proc. nabywców stanowią kobiety.

Zgodnie z duchem czasu, oferta Rocksa stwarza duże możliwości personalizacji auta. Indywidualny, swobodny dobór kolorów nadwozia, dachu, obudów lusterek, zróżnicowania wystroju kabiny, daje klientowi niemal pewność, że skonfigurowany przez niego samochód będzie naprawdę wyjątkowy. Jedyny taki w mieście.

Czy wymienione wyżej atuty zapewnią nowości Opla rynkowy sukces? W Polsce w ciągu 8 miesięcy nabywców znalazło niespełna 250 egzemplarzy zwykłego Adama. Jego ceny zaczynają się od ok. 43 tys. zł. Ile będzie kosztował u nas Rocks? Tego jeszcze nie wiadomo, ale zapewne sporo więcej. W Niemczech za małego crossovera z błyskawicą w logo trzeba zapłacić co najmniej 15 990 euro.

Jacek Jurecki

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy