Nowy Yaris za 39 900 zł. To dobra cena?

Kiedy w 2005 roku na salonie we Frankfurcie zadebiutowała druga generacja popularnej Toyoty Yaris, nie mogliśmy wyjść z podziwu.

Konstruktorzy Toyoty osiągnęli prawdziwe mistrzostwo w dziedzinie wykorzystania kubatury wnętrza - mimo niewielkich wymiarów zewnętrznych auto zapewniało zdecydowanie więcej przestrzeni dla pasażerów niż produkowana do 2002 roku, ósma generacja Corolii.

Klienci, którzy zdecydowali się na to auto, w większości przypadków nie żałowali wyboru. Jak na Yarisa przystało, samochód szybko dał się poznać, jako niezawodny, ekonomiczny i bardzo trwały środek transportu.

Teraz, po niemal siedmiu latach od debiutu, Yaris II generacji ustępuje pola nowemu modelowi. 25 września w polskich salonach Toyoty pojawi się kolejne, trzecie już wcielenie popularnego miejskiego autka. Czy również ono odniesie taki sukces, jak poprzednie modele? Postanowiliśmy sprawdzić to dla was na drogach w okolicy Kopenhagi.

Reklama

Kompakt pełną gębą!

Kształty poprzednich generacji Yarisa zyskiwały sobie sympatię głównie pań. Trzecie wcielenie popularnego "japończyka" również nie powinno mieć z tym problemów, ale nawet laik zauważy, że w nowym modelu znalazło się zdecydowanie więcej... testosteronu.

Duże, skośne reflektory przednie, wyraźnie zarysowana osłona chłodnicy, agresywne przetłoczenia na zderzakach, czy niewielki spoiler nad tylną klapą zdradzają, że nowy Yaris definitywnie zrywa z wizerunkiem "babskiego" auta.

Można przypuszczać, że zadaniem stylistów było stworzenie pojazdu, którego sylwetka podobać się będzie wszystkim, niezależnie od płci. Wprawdzie o gustach się nie dyskutuje, ale przyglądając się nadwoziu musimy przyznać, że auto prezentuje się dość ciekawie.

Poprzedni Yaris, mimo zdecydowanie krótszego nadwozia, pod względem przestronności - zwłaszcza na przednich siedzeniach - śmiało mógł stawać w szranki z Renault Clio, Oplem Corsą czy Volkswagenem Polo. Problemem był jednak stosunkowo niewielki rozstaw osi, przez co o pewnym dyskomforcie mówić mogli pasażerowie tylnej kanapy. To już jednak historia.

W przypadku nowej generacji na brak przestrzeni z tyłu raczej nie można narzekać. Samochód zbudowany został na zupełnie nowej płycie podłogowej, w porównaniu do poprzednika rozstaw osi wzrósł aż o 5 cm. Być może, na pierwszy rzut oka, wartość taka nie robi wrażenia, ale jeśli dodamy, że oferowane przez najnowszą Yaris 251 cm to wynik identyczny, jak w przypadku IV generacji Golfa (i pokrewnych mu Seata Leona i Skody Octavii!) robi się interesująco. Co ważne, powiększenie przestrzeni (głównie na wysokości kolan) dla pasażerów tylnej kanapy, nie odbyło się negatywnie na pojemności bagażnika. W nowej toyocie wynosi ona 286 l, co jak na tę klasę jest całkiem rozsądnym wynikiem (dla porównania w bagażniku Volkswagena Polo mieści się 280 l.)

Babskie auto? Nic z tych rzeczy!

O ile jednak doskonale wykorzystana przestrzeń kabiny pasażerskiej w przypadku Yarisa, nie jest zaskoczeniem, o tyle kształt i rozplanowanie przyrządów na desce rozdzielczej uznać można za prawdziwą rewolucję. Wnętrze nie próbuje już udawać usianego schowkami minivana, ze szczytu konsoli środkowej zniknął również charakterystyczny elektroniczny wyświetlacz. Co więcej, prędkościomierz i obrotomierz przybrały teraz zwyczajną, analogową formę i zamontowane zostały w klasycznym miejscu, tuż za kierownicą. Czyżby więc Yaris powracał do korzeni, coraz mocniej przeistaczając się w do bólu poprawną i nudną "starletkę"? Nic bardziej mylnego!

Kształty deski rozdzielczej utwierdzają nas w przekonaniu, że auto podobać ma się nie tylko płci pięknej. Wprawdzie centralne miejsce na tablicy wskaźników zajmuje prędkościomierz, a nie obrotomierz, ale tuż pod nim znajduje się duży, ciekłokrystaliczny wyświetlacz przypominający nieco te, stosowane w motocyklowych "ścigaczach". Co więcej, kształt osłony zegarów przypomina ten znany np. z pierwszej serii Lexusa IS, wyraźny podział deski rozdzielczej na część "zabawową" (z dużym, ciekłokrystalicznym wyświetlaczem systemu audio) i użytkową (pokrętła od sterowania nawiewami i klimatyzacją), na pewno przypadnie do gustu ceniącym porządek facetom.

Po staremu

Wraz z debiutem nowej generacji, zmianie nie uległa paleta jednostek napędowych. Podobnie, jak w przypadku starego modelu, klienci mają do wyboru trzy silniki - dwa benzynowe i jeden wysokoprężny. Podstawowy motor - 1,0 VVT-i rozwija moc 69 KM i nie zapewnia auto porywających osiągów (jako jedyny oferowany jest z pięciobiegową skrzynią). Przyspieszenie do 100 km/h trwa 15,3 sekundy, prędkość maksymalna to 155 km/h. Jednostka odwdzięcza się jednak stosunkowo niewielkim apetytem na paliwo, średni wynik 5,5 l/100 km jest w tym przypadku łatwy do osiągnięcia.

Pozostałe dwie jednostki napędowe - 1,3 VVT-i o mocy 99 KM i turbodoładowany diesel 1,4 D-4D rozwijający 90 KM dobrze pasują do zadziornego, przepełnionego testosteronem wizerunku Yarisa. Auto z silnikiem 1,3 l. przyspiesza do 100 km/h w 11,7 s i potrafi rozpędzić się do 175 km/h. Wersja z silnikiem wysokoprężnym na osiągnięcie 100 km/h potrzebuje 10,8 s (prędkość maksymalna to 175 km/h). Oba motory, co mieliśmy okazję sprawdzić, zapewniają wystarczającą dynamikę zadowalając się przy tym niewielkim apetytem na paliwo. Zwłaszcza silnik Diesla, niezależnie od stylu jazdy, rzadko kiedy zużyje więcej niż 6 l/100 KM. W przypadku jednostki 1,3 l częste podróżowanie z nogą w podłodze skutkuje zużyciem na poziomie ok. 7,5 l/100 km. Oprócz standardowej (w modelach 1,3 VVT-I oraz 1,4 D-4D) sześciostopniowej ręcznej skrzyni biegów, mocniejszy silnik benzynowy dostępny będzie również z przekładnią bezstopniową CVT. Na życzenie można też będzie zamówić system start&stop.

Będzie hit?

Za najtańszą, trzydrzwiową Toyotę Yaris z benzynowym silnikiem 1,0 l zapłacić trzeba będzie 39 900 zł (model Terra). Za taką kwotę otrzymamy 4 poduszki powietrzne, radio CD z odtwarzaczem MP3 (sterowane z kierownicy), komputer pokładowy i elektrycznie sterowane szyby i lusterka. Na 4 tys. zł więcej wyceniono lepiej wyposażony model Luna, z lakierowanymi na kolor nadwozia klamkami i lusterkami i ręczną klimatyzacją. Do każdej z tej opcji, za 2 tys. zł, można też dokupić pakiet bezpieczeństwa obejmujący kurtyny boczne, poduszkę kolanową dla kierowcy i system stabilizacji toru jazdy VSC).

Czy i nowy Yaris okaże się sukcesem? Po pierwszych jazdach testowych jesteśmy przekonani, że tak. Co więcej, auto ma wszelkie predyspozycje ku temu, by stać się najlepiej sprzedającym się Yarisem w historii. Rezygnacja z obłej stylistyki na pewno sprawi, że samochodem zainteresuje się spora grupa mężczyzn, niewielkie wymiary zewnętrzne (Yaris wciąż jest sporo krótszy niż Fabia, Clio czy Punto), to klucz do wielu kobiecych serc.

O tym, czy nasze przypuszczenia okażą się prawdziwe, dowiemy za kilkanaście miesięcy. Docelowo Toyota planuje sprzedawać w Europie rocznie 200 tys. egzemplarzy nowego Yarisa.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy