Niedokończona koreańska rewolucja

Oto odpowiedź Koreańczyków na prężnie rozwijający się segment rodzinnych SUVów - hyundai ix55.

Od kiedy Kia zaprezentowała model cee'd, cały świat motoryzacyjny musiał zrewidować swoje poglądy na temat koreańskiej motoryzacji. Okazało się bowiem, że mogą tam powstawać samochody, których jedyną zaletą nie jest jedynie niska cena zakupu, ale także dobra jakość wykonania, przyjemność z jazdy, bogate wyposażenie, wspaniałe warunki gwarancyjne, a także miła dla oka stylistyka. Kia kolejnymi modelami dopisuje następne wersy do nowego rozdziału w historii koreańskiej motoryzacji, zaś Hyundai też nie pozostaje w tyle. Pytanie tylko, czy to samo można powiedzieć o ich największym SUVie.

Reklama

Już na samym początku, i z przykrością, muszę stwierdzić, że tak nie jest. Nie zrozumcie mnie źle - ix55, to całkiem niezły samochód, jednakże na każdą jego zaletę znajdziemy, czasem bardzo drobne, "ale". Weźmy jako przykład stylistykę - patrząc z tyłu oraz z boku na samochód trudno mieć jakieś zastrzeżenia. Stylistom Hyundaia udało się nadać temu wielkiemu SUVowi bardzo przyjemny wygląd, który niejednej osobie może przypaść do gustu. Jeśli jednak spojrzymy na pas przedni? cóż? powiedzmy, że tę część samochodu projektował zapewne stylista "starej daty". Prawdopodobnie, kiedy młody designer odpowiedzialny za całą resztę auta musiał wziąć dzień wolnego...

Zastrzeżenia trudno mieć natomiast do stylistyki kokpitu - wygląda on nowocześnie, zaś niebieskie podświetlenie tylko to wrażenie podkreśla. Sama deska rozdzielcza wykonana jest z dobrej jakości, miękkich materiałów. Trudno natomiast pojąć, co mógł myśleć jeden z projektantów, który wpadł na pomysł "ozdobnika" w postaci plastikowej listwy nieudolnie imitującej włókno węglowe. W aucie sportowym OK, ale w rodzinnym SUVie?

Na szczęście możemy wybrać wersję z plastikowym drewnem, znacznie bardziej pasującym do charakteru auta. Podobnie, jak beżowa tapicerka - brązowa skóra w naszym egzemplarzu, wbrew temu, co sądzą panowie Hyundaia, naprawdę nie dodawała wnętrzu uroku. Podobnie jak jej jakość. Testowany egzemplarz miał przebieg 25 tys. km, ale stan skóry na siedziskach, również na tylnej kanapie, był dosyć? zastanawiający. Sama tapicerka zresztą nie jest szczególnie miła w dotyku, a do tego śliska, przez co, skądinąd całkiem wygodne fotele, zapewniają nienajlepsze trzymanie boczne.

Trudno mieć natomiast zastrzeżenia do funkcjonalności wnętrza - w każdym z trzech rzędów siedzeń miejsca jest pod dostatkiem. Trzeba tylko pamiętać, że "w bagażniku" dobrze będą się czuły osoby o wzroście do 170 cm. Przy komplecie pasażerów bagażnik ma co prawda pojemność na poziomie fiata pandy, ale jeśli schowamy ostatni rząd siedzeń (otrzymując idealnie równą powierzchnię), powiększy się on do 598 l, co powinno w zupełności wystarczyć na wakacyjną eskapadę.

Żadnych niespodzianek nie znajdziemy pod maską - do dużego SUVa najlepiej pasuje duży diesel i to właśnie otrzymujemy w ix55. 3-litrowe, turbodoładowane V6 osiąga 240 KM i moment obrotowy 451 Nm, co pozwala na sprint do "setki" w 10,4 s i rozpędzenie tego ważącego 2145 kg molocha do 200 km/h. Osiągi, jak na auto rodzinne, bardzo przyzwoite. Pojawia się tu jednak kolejne "ale" - ważące 150 kg więcej audi Q7, z silnikiem o tej samej mocy, potrzebuje jedynie 8,5 s na przyspieszenie 0-100 km/h. To zapewne wina gładko pracującego, 6-biegowego automatu, który zachęca do spokojnej jazdy, podobnie jak sposób prowadzenia się samochodu. Niezbyt precyzyjny układ kierowniczy i skłonność do przechyłów nadwozia w zakrętach to standard, do jakiego przyzwyczaiły nas SUVy i trudno mieć ix55 za złe, że prowadzi się adekwatnie do swojej masy i rozmiarów. Szkoda tylko, że zawieszenie nie jest bardziej komfortowe, czego można by oczekiwać po aucie stricte rodzinnym.

Największy Hyundai nie błyszczy także poza utwardzoną drogą - jak wiele pseudo terenówek ma napędzane koła przednie, zaś tylne dołączane są automatycznie. Możemy również zablokować rozdział mocy między osiami w proporcjach 50:50 przy niedużych prędkościach. Ponieważ jednak auto nie ma ani reduktora, ani blokady mechanizmu różnicowego, lepiej nie zapuszczać się dalej, niż na polne dróżki.

Wszystko do tej pory wskazuje, że największemu SUVowi Hyundaia nie udało się w pełni osiągnąć poziomu prezentowanego przez najnowsze koreańskie konstrukcje. Może zatem zrehabilituje się niewygórowaną ceną... Cóż, 205 900 zł trudno nazwać ceną "niewygórowaną". Trzeba co prawda wziąć pod uwagę, iż do auta nie przewidziano opcji - skórzana tapicerka, elektrycznie sterowane fotele i kolumna kierownicy, elektryczny szyberdach, ksenony - wszystko to dostaniemy bez dopłat. Pojawia się tu jednakże kolejne "ale" - skórzana tapicerka, jak już zostało wspomniane, jest niezbyt dobrej jakości - śliska, niezbyt przyjemna w dotyku, szybko się zużywa, zaś miejscami (np. na podłokietniku) bardziej przypomina skaj, niż skórę. Niezrozumiały jest również brak, w tak drogim aucie, fabrycznej nawigacji, choć na rynkach zachodnich jest ona oferowana. Koreańczycy nie zabłysnęli również warunkami gwarancji - 3 lata gwarancji mechanicznej (na szczęście bez limitu kilometrów) na nikim dziś nie robi wrażenia.

Podsumowując, ix55 to całkiem dobry rodzinny samochód - przestronny, dobrze wyposażony, całkiem szybki, w miarę oszczędny (średnie spalanie 9,4 l) i nieźle wykończony. Niestety, ze względu na spotykane na każdym kroku "ale", wyłania nam się obraz auta przeciętnego, zaś przeciętny samochód za ponad 200 tys. zł to trochę dużo. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że za 10 tys. zł więcej otrzymamy lepiej wyposażone i sprawdzające się w terenie mitsubishi pajero, zaś jeśli wolimy coś bardziej europejskiego, to za ok. 225 tys. Volvo sprzeda nam luksusowo wyposażone XC90. Hyundaia ix55 nie jest zatem najbardziej oczywistym wyborem dla szukających luksusowego, rodzinnego SUVa, ale warto dać mu szansę i sprawdzić, czy te wszystkie "ale" mają dla nas duże znaczenie.

Michał Domański

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: odpowiedź | zastrzeżenia | Kia | Auta | rewolucja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy