Mitsubishi Eclipse Cross – nowe otwarcie?

Eclipse Corss to kompaktowy SUV, który ma nie tylko przekonać do siebie klientów swoją stylistyką i przyjemnością z jazdy, ale także wyznaczyć nowy kierunek rozwoju marki. Sprawdzamy czy i na ile się to udało.

Podczas konferencji prasowej przedstawiciele Mitsubishi są zaskakująco szczerzy. Przyznają, że ich wcześniejsze modele, choć niezłe z technicznego punktu widzenia, były autami dość nudnymi. To jednak ma się zmienić, a orędownikiem owej zmiany jest zupełnie nowy model Eclipse Cross.

Swoją nazwą nawiązuje oczywiście do cenionego coupe Mitsubishi, obiecując tym samym trochę sportowych emocji. Przedstawiciele marki mówią tu wręcz o "SUVie coupe", ale trudno odnieść to do wyglądu nadwozia. Auto mierzące 4,4 m długości nie pozwala na poprowadzenie linii dachu jak w BMW X4, czy Mercedesie GLC Coupe, więc Japończycy zdecydowali się na mocne nachylenie górnej części tylnej szyby, a dolną umieszczono pionowo, oddzielając je świetlnym paskiem. Dzięki temu Eclipse Cross nabrał oryginalnego wyglądu, choć porównania do Hondy Civic są nieuniknione. Dobra wiadomość jest taka, że nie zrezygnowano z tylnej wycieraczki (kryje się u góry pod spojlerem, podobnie, jak w Range Roverze).

Reklama

Nie możemy jednak zgodzić się z przedstawicielami Mitsubishi, że Eclipse Cross jest pierwszym modelem, który ma nadać marce bardziej wyrazistego image’u. Wszak stylistyka przodu jest jedynie rozwinięciem filozofii Dynamic Shield, którą po raz pierwszy zobaczyliśmy w zmodernizowanym Outlanderze w 2015 roku. Podobnie do Eclipse’a Crossa, choć w sposób dość...przerysowany, zaprojektowano też Expandera, sprzedawanego w Indonezji.

Nieco awangardy znajdziemy również we wnętrzu - wolnostojący ekran systemu multimedialnego, czy mocno wysunięty, klinowaty element konsoli centralnej z nawiewami, tworzący daszek nad panelem klimatyzacji, są nowościami dla marki. Podobnie jak wyświetlacz head-up, którego wskazania wyświetlane są na płytce wysuwanej na podszybiu. Z innych modeli marki przeniesiono natomiast kierownicę, zegary, wspomniany panel klimatyzacji oraz niemal wszystkie przyciski. Zgodnie też z "tradycjami" Mitsubishi, funkcję automatycznego opuszczania i podnoszenia ma tylko szyba kierowcy (i tylko jej przełącznik jest podświetlany), natomiast komputerem nadal sterujemy przyciskami ukrytymi po lewej stronie kierownicy. Trudno też mówić o dużej poprawie jakości tworzyw sztucznych, względem pozostałych SUVów marki.

Prawdziwym novum jest natomiast sterowanie systemem multimedialnym za pomocą gładzika, umieszczonymi między fotelami wraz z czterema przyciskami funkcyjnymi. Rozwiązanie to sprawdza się dość dobrze, choć daleko mu do szybkości i precyzji systemów wykorzystujących pokrętło. Alternatywnie można jednak obsługiwać ekran dotykowo, co działa całkiem nieźle i płynnie. Zastrzeżenia mamy jednak do samego menu, które można było rozplanować logiczniej i lepiej rozwiązać problem różnych sposobów jego obsługi. Przykładowo, kiedy wchodzimy do ustawień, możemy przewijać ich listę przeciąganiem palca po ekranie, jak w smartfonie. Zajmuje ona jednak tylko połowę ekranu, ponieważ druga zarezerwowana jest dla strzałek pozwalających na przesuwanie się do góry lub do dołu (wybieramy je, korzystając z gładzika), dużego pola z przyciskami Wstecz i Resetuj oraz paska do przesuwania menu.

Ciekawostką jest też fakt, że Mitsubishi nie zamierza oferować nawigacji w Eclipsie Crossie. Jak twierdzą przedstawiciele marki, większość kierowców ma teraz smartfona i może połączyć go z samochodem, aby wyświetlać mapę na ekranie systemu multimedialnego. Czy klientom nie będzie przeszkadzało takie okrojenie wyposażenia? Trudno oczywiście wyrokować teraz w tej sprawie, ale podobny zabieg zastosowała Skoda w przypadku trzeciej generacji Fabii. Po niedługim czasie wycofała się jednak z niego, a na liście dodatków pojawił się fabryczny system nawigacji.

Niewątpliwym plusem wnętrza Eclipse Crossa jest spora ilość miejsca w obu rzędach siedzeń. Podróżni o wzroście 180 cm mają sporą swobodę ruchów, a przestrzeń nad głową nie jest przesadnie ograniczona w wersji ze szklanym, otwieranym dachem. Siadając z tyłu łatwo docenić, że styliści nie chcieli na siłę nadać autu sylwetki coupe. Niestety, przestronność z tyłu uzyskano kosztem bagażnika, który ma skromne 341 l. Można go jednak powiększyć, nawet do 448 l, przesuwając tylną kanapę.

Pod maską Mitsubishi Eclipse Cross pracuje zupełnie nowy, doładowany silnik benzynowy o pojemności 1,5 l i mocy 163 KM. Downsizing zawitał więc również do tej japońskiej marki. Na papierze jednostka ta ma niezłe możliwości - maksymalny moment obrotowy wynosi 250 Nm i dostępny jest w przedziale 1800-4500 obr./min. Pozostałe dane techniczne nie napawają jednak optymizmem - sprint do 100 km/h trwa bowiem 10,3 s. Dość powiedzieć, że porównywalna wielkościowo Skoda Karoq ze 115-konną jednostką jest zaledwie 0,3 s wolniejsza. Podobne osiągi zapewnia też, znacznie większy Outlander i to napędzany 150-konnym, wolnossącym silnikiem.

Co jednak zaskakujące, aby poprawić osiągi, wystarczy zamówić wersję ze... skrzynią CVT. Mitsubishi obiecuje, że w rozpędza się ona do 100 km/h w 9,3 s, co każe wierzyć zapewnieniom, że to znacznie udoskonalona konstrukcja (CVT w innych modelach marki pogarsza osiągi). Podczas pierwszych jazd testowych dostępna była jednak wyłącznie konfiguracja ze skrzynią automatyczną i napędem na wszystkie koła (działa w trybie Auto, Śnieg oraz Szuter, co wpływa na ilość mocy, jaka trafić może na tylną oś), co oznacza przyspieszenie 0-100 km/h w 9,8 s.

Początkowe wrażenia z jazdy były całkiem niezłe - spokojne obchodzenie się z pedałem gazu owocuje niemal bezgłośną pracą silnika i zużyciem paliwa zbliżonym do danych fabrycznych (8,2 l/100 km/h w ruchu miejskim). Podczas przyspieszania skrzynia wyraźnie stara się ukryć brak biegów, "symulując" ich obecność. Możemy to też wymusić przechodząc na tryb ręczny, w którym do dyspozycji mamy 8 wirtualnych przełożeń.

Mocniejsze wciśnięcie gazu powoduje jednak ujawnienie się wszystkich wad takiej konstrukcji - silnik monotonnie wyje, a korzystanie z łopatek za kierownicą nie daje wiele przyjemności, ponieważ reakcje na ich pociągnięcia można określić jako "rozmyte". Trudno też powiedzieć, aby auto ochoczo nabierało prędkości, kiedy trzymamy gaz wciśnięty w podłogę. Po tak mocnym, doładowanym silniku można spodziewać się czegoś więcej.

Niestety, producent nie przewidział dla niego alternatywy - 1.5 T to jedyna jednostka, z jaką kupimy Eclipse’a Crossa. Dopiero za rok otrzymamy zmodernizowanego diesla 2.2 DID o mocy 150 KM (będzie opcjonalnie łączony z nową przekładnią automatyczną o 8 przełożeniach). Duża pojemność oznacza wyższą akcyzę, co negatywnie wpłynie na cenę takiego auta.

W bliżej nieokreślonej przyszłości może pojawić się także wersja elektryczna.

Nieco mieszane uczucia pozostawił po sobie układ jezdny i kierowniczy nowego SUVa Mitsubishi. Podczas spokojnej jazdy daje się wyczuć na kierownicy, w położeniu centralnym, wyraźny "luz" i niewielkie jej ruchy nie mają wpływu na tor jazdy. Z drugiej jednak strony, szybsza przejażdżka po serpentynach pozwala zauważyć zmniejszenie siły wspomagania i lepsze wyczucie drogi. Niestety, nadwozie zaczyna się wtedy przechylać, a fotele (skądinąd całkiem wygodne) nie zapewniają odpowiedniego podparcia bocznego.

Trudno nam natomiast wyrokować w sprawie tłumienia nierówności przez układ jezdny - jazdy testowe odbywały się po gładkich, hiszpańskich drogach. Jednak okazjonalne przejechanie przez większe nierówności każe sądzić, że Eclipse Cross będzie dość dobrze informował nas o stanie polskich dróg.

Na koniec pozostaje jeszcze kwestia pozycjonowania oraz cen. Mitsubishi widzi w Eclipse Cross konkurenta dla Volkswagena Tiguana oraz Mazdy CX-5, co uzasadniać ma cennik zaczynający się od 93 990 zł (szczegóły na temat cen i specyfikacji znajdziecie TUTAJ). Tyle zapłacimy za egzemplarz wyposażony w klimatyzację automatyczną, radio z 4 głośnikami, system wykrywający ryzyko kolizji i opuszczenie pasa ruchu. Trudno nam nie odnieść jednak wrażenia, że cena jest nieco przesadzona - choćby z uwagi na fakt, że za zaledwie 1000 zł więcej, możemy mieć znacznie większego Outlandera.

Pewnym problemem jest więc określenie dla kogo przeznaczony jest Eclipse Cross. Osoby szukające dynamicznego SUVa będą zawiedzione (przeciętne osiągi i prowadzenie), a jeśli komuś nie zależy na osiągach będzie rozczarowany wielkością bagażnika i brakiem możliwości wyboru słabszej (i tańszej) wersji silnikowej. Pozostają więc osoby, którym nowe Mitsubishi zwyczajnie się podoba. Okazuje się, że jest ich całkiem sporo - pierwsza partia przeznaczona na Polskę (100 egzemplarzy) została już wykupiona, choć w salonach auto pojawi się dopiero w grudniu.

Michał Domański

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy