Mini Aceman to elektryczny następca Clubmana. Dobra cena i zasięg ponad 400 km
Mini Aceman prezentuje powrót brytyjskiej marki do klasycznych wartości, czyli kompaktowych rozmiarów i frajdy z jazdy niczym go-kart. Nowy model dostępny wyłącznie jako elektryk wypełnia niszę po Clubmanie. Pod maską eleganckiego crossovera trafiły dwa warianty napędu – 184 i 218 KM, a jego zasięg wynosi nawet 406 km. Sprawdzamy, jak sprawuje się na drogach Kopenhagi.
Samochody ze znaczkiem Mini sporo urosły w ostatnich latach, przez co zatraciły swój kompaktowy i miejski charakter. Najlepszym przykładem jest nowy Countryman, który ma prawie 4,5 m długości. W porównaniu z pierwowzorem jest potężnym autem.
Dlatego projektanci pracujący na rzecz brytyjskiej marki zapowiadali powrót do pierwotnej wizji Aleca Issigonisa, czyli twórcy klasycznego Mini. Samochody tej marki mają maksymalnie wykorzystywać niewielką przestrzeń.
Mini Aceman zastępuje gamie modelowej model Clubman, ale zarazem jego zadaniem jest wypełnienie luki pomiędzy większym Countrymanem, a mniejszym 5-drziowym Cooperem, który czeka na nową generację, ale będzie dostępny tylko w wersji spalinowej. Aceman będzie dostępny wyłącznie jako pięciodrzwiowy elektryk.
Nowy crossover mierzy 4,07 m długości, 1,75 m szerokości i 1,5 m wysokości. Jest więc dłuższy od 3-drzwiowego elektrycznego Coopera o 21 cm, ale różnica między nim a 5-drzwiowym spalinowym Cooperem wynosi tylko 3 cm. Nowy model można pozycjonować w segmencie SUV-B z dopiskiem "premium".
Mini Aceman nawiązuje wyglądem do pozostałych modeli w gamie - przód przypomina Coopera, a tył Countrymana. Nowy projekt ma mocno uproszczony design: wyeliminowano chromowane akcenty, zlikwidowano dodatkowe światła przeciwmgielne, a większą liczbę płaskich powierzchni zwiększono, żeby podkreślić nowoczesny wygląd.
Nadwozie crossovera jest bardzo opływowe, a do tego ma bardzo krótkie zwisy. Nie mogło zabraknąć charakterystycznych elementów, które jednoznacznie identyfikują ten samochód. Przednie lampy w kształcie pięciokąta podkreślają zadziorny charakter modelu. Dlaczego styliści nie zastosowali okrągłych lamp? Są one bowiem zarezerwowane wyłącznie dla Coopera. Warto wspomnieć, że nad wyglądem nowego Mini czuwał Polak - Tomasz Sycha.
Wnętrze auta to powrót do klasyki Mini, ale w nowoczesnej odsłonie. Centralnym elementem kokpitu jest duży, okrągły ekran multimedialny, czyli centrum sterowania funkcjami pojazdu. Niektórym może przypominać wielki talerz pizzy, ale taki układ nadaje wnętrzu przejrzystości i prostoty. Jednak przy tym mocno odbija się na ergonomii. Przy pierwszym kontakcie, 9-calowy ekran w technologii OLED serwuje zbyt dużą ilość grafik i informacji. Kierowca potrzebuje dłuższej chwili, żeby poradzić sobie z tym nadmiarem.
Jedyne fizyczne przyciski znajdziemy pod ekranem. Ulokowano tam kilka podstawowych funkcji, takich jak uruchamianie pojazdu, wybór przełożenia, przełącznik trybów jazdy, pokrętło do zmiany głośności. Mocno brakuje możliwości szybkiej zmiany temperatury klimatyzacji.
Minimalistyczna koncepcja wnętrza jest bardzo ergonomiczna. Nie brakuje przestrzeni na różne szpargały, uchwyty na kubki i wygodny uchwyt ładujący dla telefonu komórkowego. Wszystkie materiały w zasięgu rąk zostały obszyte miłymi w dotyku i przyjemnymi dla oka materiałami. Podobne rozwiązania spotkamy również w innych modelach tej marki.
Pozycja za kierownicą w Mini Aceman jest podobna jak w innych crossoverach dostępnych na rynku. Kierowca siedzi dość wysoko, ale przydałby się większy zakres regulacji kierownicy. Przed kierowcą nie znajdziemy żadnego dodatkowego ekranu z zegarami. Zamiast tego jest wyświetlacz przezierny (head-up), który dostarcza kierowcy wszystkie niezbędne informacje podczas jazdy. Dodatkowo, dla osób mających problem ze wzrokiem (np. astygmatyzm), umożliwiono dopasowanie wyświetlania w taki sposób, żeby zminimalizować dyskomfort związany z wadą wzroku.
Producent przewidział, że na pokładzie Acemana może podróżować pięć osób. Mimo dodatkowej pary drzwi, miejsca na tylnej kanapie nie jest zbyt wiele. Przewożenie wysokich pasażerów z tyłu raczej odpada. Chyba, że w awaryjnej sytuacji na krótkim dystansie.
Jak przystało na typowo miejskie auto - pojemność bagażnika wynosi zaledwie 300 litrów, co plasuje Mini po środku segmentu. Pod podłogą przewidziano miejsce na przewożenie kabli do ładowania.
Mini Aceman jest dostępne wyłącznie w wersji elektrycznej. Oferta obejmuje identyczny zestaw akumulatorów jak w modelu Cooper:
- Aceman E - 42 kWh i zasięg 310 km,
- Aceman SE - 54,2 kWh i zasięg 406 km.
Podstawowy wariant zapewnia 184 KM maksymalnej mocy, a mocniejsza wersja to 218 KM. To wystarczające parametry, żeby dynamicznie poruszać się niewielkim crossoverem. Duże znaki zapytania pojawiają się natomiast w kwestii zasięgu.
Podczas pierwszych jazd miałem okazję sprawdzić mocniejszego Acemana SE. Maksymalna moc silnika to 218 KM, a maksymalny moment obrotowy to 330 Nm. Auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w 7,1 sekundy. Prędkość maksymalna to 170 km/h. To wystarczające parametry do dynamicznej jazdy.
Na trasie liczącej ok. 200 km jechaliśmy przez chwilę autostradą, ale większa część trasy prowadziła przez drogi krajowe i miasto. Bardzo szybko okazało się, że powody do niepokoju były niepotrzebne. Średnie zużycie energii wyniosło poniżej 14 kWh/100 km. To bardzo dobry wynik, ale warto wspomnieć, że niektórym kolegom podczas testu udało się uzyskać jeszcze niższe rezultaty - na poziomie 12-13 kWh/100 km.
Warto przy tej okazji wspomnieć o świetnie działającym automatycznym trybie rekuperacji "B". Auto zatrzymuje się bez konieczności używania hamulca i skutecznie odzyskuje energię podczas hamowania.
Uzyskanie zasięgu podawanego przez producenta będzie trudne, ale można liczyć na solidne 320-340 km zasięgu. BMW przygotowało bardzo sprawnie działającą nawigację satelitarną, która uwzględnia punkty ładowania na trasie. Można spokojnie wyjechać dalej i nie przejmować się szukaniem stacji ładowania. Oprogramowanie zadba również o wcześniejsze przygotowanie akumulatora do przyjęcia mocniejszej dawki energii.
Dlatego warto mocno podkreślić, ze Mini Aceman to samochód przeznaczony do jazdy w warunkach miejskich i na średnich dystansach. Świadczy o tym również moc ładowania - maksymalne 75 kW dla wersji E oraz 95 kW dla modelu SE. Konkurencja w tym segmencie oferuje już wartości przekraczające 100 kW. Ładowanie z poziomu 10 proc. do 80 proc. zajmie około 30 minut - takie informacje podaje producent. Jednak nie mieliśmy okazji tego sprawdzić w praktyce.
Inżynierowie Mini zrobili wszystko, żeby elektryczny napęd nie zepsuł frajdy z jazdy, a przede wszystkim gokartowego charakteru, z którego słynie brytyjska marka. W przypadku Acemana nie ma powodu do obaw. Auto przyspiesza niczym wystrzelone z procy, a dopracowane zawieszenie i układ kierowniczy sprawiają, że jest bardzo posłuszne i szybko reaguje na zadane manewry.
Wystarczy wyjechać poza miasto, gdzie znajdziemy kawałek krętej drogi, żeby docenić potencjał tego samochodu. Warto sięgnąć wtedy po specjalny tryb Go-Kart, a wrażenia zostaną jeszcze bardziej spotęgowane. Warto wspomnieć, że mimo niewielkich rozmiarów jest to pojazd, którego masa wynosi 1,8 tony. Tym większy szacunek dla inżynierów, którzy sprawili, że Aceman porusza się z pełną gracją i lekkością.
Mini Aceman kosztuje w Polsce od 161 500 zł za wersję E. Mocniejszy wariant SE to już wydatek rzędu 179 900 zł. Najdroższa wersja John Cooper Works kosztuje 213 900 zł. Producent przygotował również wiele dodatków związanych z komfortem i personalizacją.