Lexus RX 450hL - typ (bardziej) rodzinny
Segment samochodów premium, w tym dużych SUV-ów, stale się rozrasta. Nic więc dziwnego, że Lexus postanowił wprowadzić do niego kolejnego gracza - przedłużoną odmianę RX-a.
Lexus RX nigdy nie był autem małym, ale jego najnowsza odmiana L, którą wydłużono o 11 cm, dobiła do równych 5 metrów. Otrzymała także trzeci rząd siedzeń, jednoznacznie rzucając wyzwanie takim ulubieńcom dużych (i zamożnych) rodzin, jak Audi Q7, Mercedes GLS oraz Volvo XC90. Podczas pierwszych jazd testowych w okolicach Zurychu chcieliśmy sprawdzić więc przede wszystkim jak RX L radzi sobie w roli samochodu rodzinnego.
Intuicja podpowiada, że powinien więcej, niż dobrze - już zwykła odmiana może pochwalić się bardzo przestronną kabiną oraz, rzeczą rzadko spotykaną, zupełnie płaską podłogą, dzięki czemu na tylnej kanapie faktycznie mogą usiąść trzy osoby. Wersja L to jednak więcej zmian niż tylko dłuższe nadwozie. Inaczej poprowadzono na przykład linię dachu, tylna szyba jest bardziej pionowa, a jej wycieraczkę umieszczono na dole - wszystko po to, aby wygospodarować więcej miejsca nad głowami osób w trzecim rzędzie siedzeń.
Drugi rząd natomiast, poza tym, że można go przesuwać i regulować kąt pochylenia oparcia, aby uzyskać dostęp do dodatkowych miejsc, zamocowano wyżej (ale przestrzeni nad głowami nadal nie brakuje) niż w zwykłym RXie. Pozwoliło to na wygospodarowanie więcej przestrzeni na stopy dla osób siedzących "w "bagażniku". Aby poprawić ich komfort zadbano o dwa uchwyty na napoje, dodatkowe głośniki, nawiewy oraz rozbudowany panel do obsługi klimatyzacji.
Warto też wspomnieć o tym, że trzeci rząd siedzeń składa i rozkłada się w pełni elektrycznie. Do tego cała operacja przebiega dość sprytnie - nie polega jedynie na podniesieniu oparć, ale przestawianiu całych foteli w kilku płaszczyznach. Dzięki temu zajmują mniej miejsca kiedy są złożone, a także nie przeszkadza im drugi rząd (w większości aut trzeba go nieco odchylić).
Wszystko to brzmi naprawdę nieźle i pokazuje, że inżynierowe Lexusa bardzo poważnie podeszli do zadania przekształcenia RX-a w model 7-osobowy. Szkoda więc, że nie udała im się jedna z ważniejszych rzeczy - zapewnienie miejsca dla osób w trzecim rzędzie siedzeń. Problem ciasnoty na dodatkowych miejscach jest problemem znakomitej większości aut tego typu i trudno oczekiwać, że Lexus wyczaruje w swoim SUV-ie przestrzeń niczym w ogromnym vanie.
Nie zmienia to jednak faktu, że duże pseudoterenówki klasy średniej radzą sobie lepiej. Poza możliwością przewiezienia dzieci w trzecim rzędzie, dają też opcję awaryjną - osoba mająca 180 cm wzrostu jest w stanie skulić się tam i dosunąć drugi rząd tak, aby nie zmiażdżyć sobie kolan, jednocześnie pozostawiając dość miejsca, aby na kanapę wcisnął się inny dorosły. Lexus RX L takiej możliwości nie daje - poza bardzo skromną ilością miejsca nad głową, nie pozwala na zablokowanie drugiego rzędu w pozycji, w której "w bagażniku" zmieści się dorosły.
Dlatego też nowość Lexusa przeznaczona jest tylko dla osób, które zamierzają wozić w trzecim rzędzie siedzeń dzieci. Nie jest to propozycja dla kierowców szukających większego bagażnika, ponieważ dodatkowe miejsca są seryjne, zaś kufer odmiany L ma zadziwiająco skromną pojemność 432 l (konfiguracja pięcioosobowa, do rolety). Odsuwając maksymalnie kanapę do przodu (i zabierając całe miejsca na nogi) oraz licząc do wysokości oparcia mamy już 591 l, ale chyba nie o to chodzi. Chcąc zabrać na pokład 7 osób musi nam wystarczyć jedynie 176 l (211 l do dachu). "Krótki" RX ma bagażnik o pojemności 453 l.
Kolejnym ograniczeniem jest fakt, że RX L dostępny jest tylko w jednej wersji silnikowej - hybrydowej 450h. Sprawia ona wrażenie bardziej dynamicznej, niż obiecuje katalogowe 8 s do 100 km/h, a do tego potrafi być bardzo oszczędna. Podczas naszych testów na szwajcarskich drogach (miasteczka, drogi pozamiejskie i autostrady) spalanie potrafiło spaść nawet poniżej 7 l/100 km. Nieźle, jak na 313-konnego, 5-metrowego SUV-a z 3,5-litrowym V6 pod maską.
Trzeba jedynie zaakceptować charakterystykę pracy bezstopniowej przekładni. Oraz cenę, która jest znacznie wyższa, niż w przypadku odmiany benzynowej, występującej w "krótkim" RXie (różnica rzędu 60 tys. zł).
Ogólne wrażenia z jazdy wersją L nie odbiegają od tych, które znamy z mniejszej odmiany. Auto jest bardzo komfortowe, choć potrafi wyraźnie poinformować o poprzecznych nierównościach, a w szybko pokonywanych zakrętach zachowuje się przewidywalnie. Wyraźnie jednak zachęca do zrelaksowanej jazdy. Wnętrze wykończone skórą (każdy RX L ma tapicerkę z naturalnej skóry) roztacza atmosferę luksusu, podobnie jak bardzo oryginalne drewniane wstawki.
Jedynymi zgrzytami pozostają twarde plastiki po obu stronach kierownicy (w aucie, w którym miękka jest nawet pokrywa schowka przed pasażerem wygląda to jak przeoczenie) oraz niedzisiejsze multimedia. Wielki, wolnostojący ekran robi duże wrażenie, ale jego grafika już nie - pozostaje taka sama jak przed laty. Lexus obstaje też przy sterowaniu nim za pomocą "grzybka" między fotelami, co jest niezbyt wygodne, szczególnie podczas jazdy.
Lexusa RX 450h L można już zamawiać w Polsce, a do wyboru mamy dwie wersje wyposażenia - Elegance (366 900 zł) i Prestige (418 900 zł). Pierwsza oferuje seryjnie między innymi 3-strefową klimatyzację, elektrycznie sterowane fotele przednie i trzeci rząd, tapicerkę z naturalnej skóry, nawigację (ekran 8 cali), w pełni LED-owe oświetlenie oraz 20-calowe felgi. Druga ma dodatkowo wentylowane przednie fotele, ekran o przekątnej 12,3 cala, system kamer dookolnych, nagłośnienie Mark Levinson i półanilinową skórę.
RX 450h to luksusowy i bardzo oszczędny SUV, który pozwala zrelaksować się za kierownicą i do takiego stylu jazdy zachęca. Przedłużona odmiana pozostawia jednak mieszane uczucia, ponieważ okazuje się mniej praktyczna od znacznie krótszych modeli. Decydując się na nią nie otrzymamy ani większego bagażnika, ani możliwości awaryjnego przewiezienia 7 dorosłych osób. Warto o tym pamiętać przed złożeniem zamówienia na RX 450h L.
Michał Domański