Lexus LS 500. Piąta generacja zagrozi "niemcom"?
Wiemy, że matematycznie oceniając szanse są znikome, ale przecież cuda się zdarzają. Zamknijcie zatem oczy i wyobraźcie sobie, że to właśnie wy rozbiliście wielką kumulację w totka. Od jutra stać was będzie na każdy samochód, cena nie gra roli. Co jednak wybrać? Bentley, Rolls Royce? Bez przesady, jeżdżenie na co dzień takimi królewskimi limuzynami, to jak chodzenie od rana do wieczora we fraku. Ferrari, Lamborghini? Fajne, ale jakby trochę mało funkcjonalne. Mercedes, BMW, Audi? Banał. A może Lexus LS 500, którego piąta generacja pod koniec roku zawita do europejskich salonów sprzedaży?
Aby już teraz zaznajomić się z owym ekskluzywnym modelem i pomóc wybrańcom Fortuny w podjęciu właściwej decyzji, polecieliśmy aż za ocean, do dalekiego San Francisco.
U zarania dziejów tej stosunkowo młodej, bo istniejącej od roku 1989 marki, jej szefostwo z koncernu Toyota bardzo starało się, by sprostać oczekiwaniom klienteli, przyzwyczajonej do produktów niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego. Jak wieść głosi, Japończycy studiowali nawet technologię, stosowaną w europejskich garbarniach, by idealnie skopiować zapach skórzanej tapicerki znany i lubiany przez zamożnych kierowców z Monachium, Hamburga, Paryża czy Londynu. Dzisiaj Lexus nie musi już niczego ani nikogo naśladować, bowiem wypracował swój własny, niepowtarzalny styl. Doskonałym tego dowodem jest właśnie LS nr 5.
W materiałach prasowych czytamy, że jego twórcy zaczynali od... Nie, nie od białej kartki papieru, bo to już nie te czasy, lecz od czarnego ekranu komputera z oprogramowaniem CAD. Chociaż prawdę mówiąc niezupełnie, bowiem punktem wyjścia była platforma, wykorzystana wcześniej przy projektowaniu olśniewającego modelu LC 500. W rezultacie powstał pojazd nieco dłuższy i niższy od poprzednika, z niżej osadzonym środkiem ciężkości, zbudowany z lekkich, a jednocześnie ultrawytrzymałych materiałów przy dużym udziale aluminium. Przede wszystkim jednak samochód, świetnie łączący elegancję luksusowego sedana ze sportowym szykiem luksusowego coupe.
Spójrzcie na kształty przednich i tylnych lamp, zwróćcie uwagę na ogromny grill w kształcie charakterystycznej dla marki Lexus klepsydry, którego wygląd, dzięki 5000 laserowo ciętych oddzielnych elementów (w wersji F-Sport jest ich jeszcze więcej, bo 7100) zmienia się zależnie od oświetlenia. Wyrafinowane linie auta zaświadczają o swobodzie, którą dano projektantom. Tu nikt nie stał nad nimi, nieustannie przypominając: "Hej, róbcie tak, by było jak najprościej i najtaniej". Trudno się dziwić, gdyż w tej klasie aut na szczycie listy priorytetów widnieją nie koszty produkcji, lecz chęć zadowolenia najbardziej wymagającej klienteli. I wszystko wskazuje, że ów wybredny klient rzeczywiście będzie zadowolony...
Królewska przestronność (rozstaw osi wynosi 3125 mm, czyli w porównaniu z wcześniejszą generacją modelu wzrósł o 35 mm), bajecznie wygodne, regulowane na 28 sposobów fotele pokryte mięciutką skórą (tak, tak - bardzo przyjemnie pachnącą), szlachetne drewno, liczne detale, będące odrębnymi dziełami sztuki...
Wnętrze nowego LS 500 zostało zaprojektowane zgodnie z zasadami omotenashi, czyli tradycyjnej japońskiej gościnności. W opisie wystroju kabiny przewijają się takie określenia, jak: Shimamoku, Kiriko, Naguri. Nie jesteśmy znawcami kultury Kraju Kwitnącej Wiśni i nie podejmujemy się objaśnienia, co to wszystko konkretnie znaczy, ale generalnie jesteśmy za. Jeżeli samochody przyjmowałyby uchodźców pragnących odizolować się od marności tego świata, to poprosilibyśmy o azyl właśnie we wnętrzu flagowego Lexusa.
Dodajmy, że jak we wszystkich tego typu ekskluzywnych limuzynach, których właściciele często sami nie trudzą się prowadzeniem auta, lecz są wożeni przez kierowców, również w LS bardzo zadbano o komfort osób w drugim rzędzie siedzeń. W jednej z wersji pojazdu tylna kanapa jest podgrzewana i wyposażona w funkcję masażu, a podróż można sobie umilić filmami z odtwarzacza DVD.
Teraz wiadomość dla niektórych nieco rozczarowująca. Otóż Lexus uległ modzie na downsizing. Dotychczas instalowaną w modelu LS wolnossącą jednostkę V8 4.6 l zastąpił, wspomagany dwiema turbosprężarkami sześciocylindrowy, silnik o pojemności 3.5 litra. Wszystkich zawiedzionych pragniemy uspokoić: powyższa zmiana w niczym nie pogorszyła osiągów i dynamiki nowego"el-esa". Przeciwnie. Samochód rozpędza się od 0 do 100 km/h w czasie poniżej 5 sekund.
Co ważne, odznacza się nienaganną kulturą pracy i potrafi gładko przyspieszać w całym zakresie obrotów. W autach przeznaczonych na polski rynek przewidziano tylko wersję AWD, z centralnym dyferencjałem. Na jak najbardziej pozytywne wrażenia z jazdy wpływają nie tylko duża moc (421 KM) i wysoki maksymalny moment obrotowy (600 Nm) silnika, dopracowane zawieszenie i precyzyjny układ kierowniczy, ale także nowy, aż 10-biegowy automat (zadebiutował w modelu LC), który sprawnością i szybkością działania nie ustępuje najlepszym skrzyniom dwusprzęgłowym.
Lexus nie byłby oczywiście Lexusem, gdyby obok samochodu w wersji czysto spalinowej nie zaoferował jego odmiany z napędem hybrydowym. Nie inaczej jest w przypadku topowego modelu tej marki. Na znany z LC 500 system Multi Stage Hybrid składa się wolnossący benzyniak V6 3.5 l, dwa silniki elektryczne i dwie skrzynie biegów. LS 500h cechują praktycznie takie same osiągi, jak pojazd bez literki "h" w nazwie.
Według producenta, czego niestety nie udało się nam potwierdzić (jazdy "hybrydą" przewidziane są w innym terminie), korzystając wyłącznie z napędu elektrycznego przez krótki czas można jechać z prędkością nawet 129 km/h. Czy to prawda? O tym przekonamy się w listopadzie.
Nad standardowym i opcjonalnym wyposażenia nowego Lexusa LS 500 nie będziemy się rozwodzić. Jego bogactwo na tym poziomie to oczywista oczywistość. Wspomnimy jedynie o dwóch elementach...
Wśród rozlicznych systemów bezpieczeństwa znalazł się i taki, który pozwala, w razie braku odpowiedniej reakcji ze strony kierowcy, nie tylko samoczynnie zahamować przed przeszkodą (np. pieszym), lecz także ją ominąć.
Jak się dowiedzieliśmy, instalowany w Lexusie LS 500 i 500h zestaw audio marki Mark Levinson jest wyposażony w 23 głośniki, wzmacniacz o mocy 2400 W i wykorzystuje m.in. technologie QLI Reference Surround Sound System, Quantum Logic Immersion oraz Clari-Fi. Cokolwiek to znaczy, jako całość, w doskonale wyciszonej (m.in. dzięki systemowi, emitującemu fale dźwiękowe, znoszące odgłosy wibracji i innych niepożądane hałasy) brzmi świetnie.
Przewiduje się, że w tym roku nabywców znajdzie w Polsce ponad 60 tys. samochodów klasy premium. W owej prestiżowej kategorii Lexus ma coraz mocniejszą pozycję. W 2012 r sprzedało się w naszym kraju niespełna 600 pojazdów tej marki. Tegoroczna sprzedaż powinna przekroczyć poziom 4000 sztuk! Dynamika zaiste imponująca. Swój sukces Lexus zawdzięcza przede wszystkim SUV-om, zwłaszcza błyskawicznie zdobywającemu popularność modelowi NX. W zdominowanym przez diesle topowym segmencie F musi toczyć ciężkie boje z niemiecką konkurencją: Mercedesem klasy S (lider, 445 egzemplarzy sprzedanych w ciągu pierwszych 8 miesięcy br.), BMW serii 7 (410 szt.) i Porsche Panamerą (174). W przypadku LS 500 wyznaczony na ten rok cel sprzedażowy opiewa na 400 aut. Jest jak najbardziej realny, bo do chwili obecnej przyjęto już ponad 90 zamówień.
To niemało, bowiem nie da się ukryć, że nie mamy do czynienia z samochodem okazyjnie tanim. W bazowej wersji LS 500 kosztuje 510 000 zł, a hybryda 500h 490 000 zł. No, ale w końcu rozbiliście wielką kumulację w totka...