Lexus ES. Alternatywa dla niemieckich marek
Mercedes, Audi, BMW... Audi, BMW, Mercedes... BMW, Mercedes, Audi... A może dla odmianyLexus? Japończycy od lat starają się przekonać Europejczyków, że istnieje alternatywa dla niemieckich marek, które zdominowały ważny dla producentów, bo przynoszący im pokaźne zyski, fragment motorynku, obejmujący limuzyny klasy wyższej. Teraz sięgają po mocny atut w postaci najnowszej, siódmej generacji modelu ES, która zadebiutowała na tegorocznym salonie samochodowym w Pekinie.
Oznaczony symbolem ES sedan miał swoją światową prapremierę w roku 1989, ale dopiero niemal trzy dekady później pojawia się na naszym kontynencie, zastępując dobrze znany model GS. Mamy okazję zapoznać się bliżej z tą japońską nowością podczas prezentacji zorganizowanej... Nie, nie w Niemczech, ani nie u stóp świętej góry Fujiyama na wyspie Honsiu, lecz w... okolicach Nashville, amerykańskiej stolicy muzyki country.
GS był pojazdem tylnonapędowym. ES ma napęd na oś przednią. To zmiana ważna, by nie rzec rewolucyjna, ale przecież nie jedyna. Szerokie pole do popisu konstruktorom i dizajnerom otworzyło sięgnięcie po nową płytę podłogową - GL-K (Global Architecture-K; podobną, choć nie identyczną platformę otrzymała nowa Toyota Camry).
ES numer 7 jest nieco dłuższy (mierzy prawie 5 metrów) i szerszy od ES-a numer 6, za to odrobinę od niego niższy. Koła mają większy rozstaw i zostały przesunięte bliżej narożników. Obniżona pokrywa silnika współgra z wyraźnie opadającą ku tyłowi linią dachu. Wszystkie te zabiegi wpłynęły korzystnie na stylistykę auta, którą jego główny projektant nazwał "prowokującą elegancją". Nie wiemy, czy czujemy się sprowokowani, w każdym razie dynamiczny, rasowy wygląd nowego Lexusa bardzo się nam podoba.
Wnętrze samochodu na pewno przypadnie do gustu miłośnikom azjatyckiego poczucia estetyki. Nam wydaje się nieco nazbyt, jak to się mawia, "przefajnowane". Po prostu preferujemy wystrój bardziej minimalistyczny. Nie mamy za to żadnych zastrzeżeń do jakości materiałów i solidności montażu. Cóż, marka Lexus zobowiązuje...
Japończycy podkreślają, że bardzo starali się zadbać o komfort i ergonomię pracy kierowcy. Dlatego dopilnowali, by wszystkie wskaźniki znalazły się w polu jego widzenia, a elementy sterujące wymagały jak najrzadszego odrywania rąk od kierownicy.
Nowością jest duży, kolorowy wyświetlacz HUD, który może pokazywać wiele informacji przydatnych podczas kierowaniu pojazdem: aktualną prędkość, jej ograniczenia, wskazówki nawigacji, lecz także na przykład ostrzeżenia o niezamierzonym opuszczeniu pasa ruchu.
Centralne miejsce w kokpicie zajmuje kolorowy ekran o przekątnej 12,3 cala. Multimediami można sterować za pomocą specjalnego manipulatora lub poprzez system rozpoznawania głosu. Współpraca ze smartfonem i łączność z Internetem to w dzisiejszych czasach oczywista oczywistość.
O bezpieczeństwo pasażerów dba standardowo montowany pakiet Lexus Safety System + (w wyższych wersjach jest dostępna jego bardziej rozbudowana wersja), a podróż umila im wysokiej klasy audio, firmowane przez od dawna współpracującą z Lexusem renomowaną markę Mark Levinson. 17 głośników, dwie oddzielne przestrzenie dźwiękowe dla osób siedzących z przodu i z tyłu. To naprawdę robi wrażenie...
A co pod maską? Otóż prawdopodobnie ze względu na obowiązujące i przyszłe prawne wymogi odnośnie emisji spalin (ponoć GS został wycofany, bo nie mógł ich już dłużej spełnić), w Europie zachodniej i środkowej Lexus ES będzie oferowany wyłącznie w jednej wersji - 300h, z napędem hybrydowym. Jest to układ czwartej generacji, złożony z czterocylindrowego silnika benzynowego o pojemności 2,5 litra oraz silnika elektrycznego 88 kW. Rezerwuar energii stanowi trakcyjny akumulator niklowo-wodorkowy, zgrabnie schowany pod tylną kanapą.
Łączna moc zespołu napędowego Lexusa ES 300h wynosi 218 KM, co jak na klasę pojazdu z pewnością trudno uznać za wartość wygórowaną. Na szczęście, jak przekonaliśmy się podczas krótkich jazd testowych w USA, niedostatki mocy są w praktyce nieodczuwalne i nie powinny przeszkadzać w użytkowaniu auta na co dzień.
Nie będziemy wgłębiać się tu w szczegóły techniczne, wystarczy powiedzieć, ze dzięki licznym nowym rozwiązaniom, Lexusem ES VII jeździ się przyjemnie i z dużym poczuciem bezpieczeństwa. Duża sztywność skrętna nadwozia, elektrycznie wspomagany, wystarczająco bezpośredni układ kierowniczy, zawieszenie (z przodu kolumny MacPhersona, z tyłu wielowahacz z drążkami stabilizującymi), nowego rodzaju amortyzatory, zapewniają nie tylko pewność prowadzenia auta, ale również i to, co szef kierowców doświadczalnych ES, nazwał "komfortem wykraczającym daleko poza wygodną jazdę".
Bardzo obiecująco prezentują się fabryczne dane, dotyczące średniego zużycia paliwa. W cyklu mieszanym nie powinno ono przekraczać 4,7 litra na 100 km. Obietnica do zweryfikowania podczas testu na dłuższym dystansie.
Czy jesteście ciekawi tradycyjnej, japońskiej umiejętności kucia mieczy? Jeżeli tak, to koniecznie powinniście zainteresować się Lexusem ES F-Sport. Wystrój kabiny tej wersji został bowiem zainspirowany tąże sztuką. Zewnętrznie usportowionego sedana wyróżnia inny wzór grilla, tylny spojler, podkreślające jego charakter ciemne akcenty oraz większe, 19-calowe koła (w standardzie są 17 lub 18-calowe). F-Sport otrzymał także adaptacyjne zawieszenie AVS z amortyzatorami o regulowanej charakterystyce. Kierowca może tu wybierać spośród pięciu trybów jazdy: Eco, Normal, Sport, Sport+ i Custom (indywidualny). W podstawowych odmianach auta, bez AVS, dostępne są trzy.
Produkcja Lexusa ES 300h rozpocznie się w listopadzie. W styczniu pierwsze samochody powinny trafić do salonów dilerskich. Japończycy liczą, że dzięki nowemu modelowi sprzedaż samochodów tej marki w Europie wzrośnie z 74 000 egzemplarzy w roku 2016 do 100 000 w 2020.
Plan dla Polski na rok 2019 opiewa na 350 sztuk. Auto będzie dostępne w czterech standardach wyposażenia, a jego cena ma nie przekroczyć 210 000 zł.
Czy Lexus ES, bez diesla, bez wersji kombi, bez napędu 4x4, potrafi poważnie zagrozić niemieckiej konkurencji? Pewnie nie, ale niewątpliwie będzie ciekawym urozmaiceniem oferty w swoim segmencie rynku.