Koleos jak Gérard Depardieu
Gérard Depardieu nie jest symbolem piękna, ale jako aktor ma swój wyjątkowy urok. Renault Koleos... no cóż. I jemu uroku nie można odmówić.
Auto zadebiutowało w roku 2008. Konstrukcja bazuje na rozwiązaniach Nissana X-Traila, i powstaje w koreańskich zakładach Samsunga (bliźniaczy model to Samsung QM5). Kilka miesięcy temu samochód przeszedł niewielki lifting. Zmieniła się głównie przednia część nadwozia, którą szczodrze przyozdobiono pokaźną ilością chromu.
Srebrne, choć już dla odmiany matowe akcenty, odnajdziemy pod zderzakami, na klamkach, w okolicy halogenów, oraz przy lusterkach i na relingach dachowych. Srebrne mogą być także felgi, ale tu w grę wchodzą kolejne, dodatkowe odcienie (na zdjęciach samochód ma założone opcjonalne obręcze w rozmiarze 18 cali o nazwie Gloss).
Renault konsekwentnie podnosi jakość wykończenia swoich samochodów i Koleos nie jest tutaj wyjątkiem. Deskę rozdzielczą wykonano z miękkiego materiału, przyjemnego w dotyku. Kierownica świetnie leży w dłoniach a do obszytych skórą foteli nie można mieć żadnych zastrzeżeń.
Kolejny plus należy się za umieszczenie w słupkach środkowych nawiewów powietrza na tylne fotele, oraz za regulację kąta pochylenia oparć tylnych.
W razie potrzeby transportu większych ładunków, użytkownik Koleosa doceni przemyślany system składania tylnych foteli, oraz wzorowo zaprojektowany bagażnik z dzieloną tylną klapą. Wszystkie zatrzaski, blokady, zawiasy i dźwignie funkcjonują jak w szwajcarskim zegarku.
Czy w tej zaskakująco przemyślanej kabinie znajdują się jakieś niedociągnięcia? Tak, ale jest ich niewiele: przełączniki podgrzewania foteli zamocowano w miejscach, które podczas jazdy są zupełnie niewidoczne, mizernej jakości roleta bagażnika, przeciętna komunikacja z radiem (wyświetlacz centralny zdominowała nawigacja) i pewien dysonans w kolorystyce podświetlenia elementów deski rozdzielczej. Wszystko co znajduje się na konsoli środkowej jest podświetlone na pomarańczowo, a same zegary - na biało. Troszkę to razi, zwłaszcza, że przed liftingiem całość była podświetlona w sposób jednolity.
Testowana wersja to Privilege, czyli ta "wszystko mająca", z najwyższej półki. Za dopłatą można do niej dokupić reflektory bi-ksenonowe z dodatkowymi światłami doświetlającymi zakręty (auto testowe było wyposażone w to udogodnienie).
Nam najbardziej do gustu przypadł duży szklany i otwierany dach, skórzana tapicerka i świetny zestaw muzyczny z głośnikiem basowym zabudowanym w kole zapasowym. Dziwi tylko, że plakietkę z logo systemu audio "BOSE" umieszczono na daszku przykrywającym ekran nawigacji. Od wewnątrz emblemat jest niewidoczny. Widać go natomiast z zewnątrz, przechodząc obok samochodu. Czy taka "manifestacja" rzeczywiście była potrzebna?
Z przodu - prosty układ McPherson. Z tyłu - konstrukcja wielowahaczowa. W taki sam sposób konstruowana jest większość współczesnych modeli tej klasy, ale dzięki odmiennemu zestrojeniu każdy z nich prowadzi się w indywidualny sposób.
Dla konstruktorów Koleosa priorytetem był komfort jazdy. Zawieszenie skutecznie tłumi nierówności nawierzchni, a w terenie idealnie dopasowuje się do podłoża. Niestety, druga strona medalu jest taka, że podczas jazdy szosowej na zakrętach, nadwozie znacznie się przechyla. Skutecznie studzi to jakiekolwiek sportowe zapędy kierowcy.
Testowy Koleos wyposażony był w automatyczną skrzynię biegów oraz napęd na cztery koła (stale napędzany jest "przód" z możliwością dołączania napędu na koła tylne).
Skrzynia zmienia przełożenia płynnie, ale z pewnością nie należy do najszybszych na rynku. Niecierpliwi mogą przesunąć wybierak w tryb sterowania ręcznego, tyle że w praktyce mija się to z celem. Owszem - w terenie, w nietypowych warunkach drogowych, być może przyniesie to jakieś korzyści. Na co dzień, lepiej sobie odpuścić. Umiejętne operowanie pedałem gazu pozwala znaleźć wspólny język z automatem, który przy właściwym traktowaniu pracuje w sposób wyjątkowo dyskretny.
Na konsoli środkowej znajduje się przełącznik trybów pracy układu napędowego. Ma trzy położenia: "auto", "2WD" oraz "Lock". W normalnych warunkach drogowych wystarcza tryb 2WD. Używając go wydłużymy żywotność całego układu napędowego (w wersjach ze skrzynią ręczną będziemy dodatkowo oszczędzać sprzęgło). Kiedy spadnie śnieg lub deszcz - warto skorzystać z trybu "auto". Elektroniczny system w chwili uślizgu kół przednich niezwłocznie dołącza napęd kół tylnych aż do chwili opanowania problemów z trakcją. Jeszcze kilka lat temu tego typu systemy pracowały z wyczuwalnym opóźnieniem. Obecnie zjawisko to zostało wyeliminowane. Ostatnia opcja to "Lock". Jest kołem ratunkowym w trudnym terenie, ale pisząc "trudnym terenie" mamy na myśli raczej ośnieżony podjazd pod parking na stoku narciarskim, niż przeprawę przez piaski czy tereny podmokłe. Producent podaje w instrukcji typowo terenowe parametry takie jak kąt natarcia (27o, kąt rampowy (21o), kąt zejścia (31o) i głębokość brodzenia (450 mm), ale trzeba pamiętać, że Koleos, jak większość aut w tej klasie nie toleruje obciążenia jakim jest grząski teren. Beztroskie off-roadowe eskapady mogą doprowadzić m.in. do przegrzania elementów odpowiedzialnych za rozdział napędu.
Co lubi Koleos? Łagodny criusing. Spokojna jazda tym samochodem naprawdę odpręża. Idealna prędkość podróżna: 80-130 km/h. Idealny zakres obrotów pracy silnika - od 1500 do 2500. Realne zużycie paliwa w miejskich korkach - 8,5l/100 km. Jak na automat, to wynik naprawdę niezły.
Czego Koleos nie lubi? Szczeniackich popisów na drodze, sprintów spod świateł i szybkiego pokonywania górskich serpentyn. Oczywiście dzięki dwulitrowej jednostce pod maską (2.0 dCi 150 KM) radzi sobie także z takimi wyzwaniami, ale jest wówczas głośny i trudny w prowadzeniu. Warto
w tym miejscu zaznaczyć, że wersja z automatem ma identyczną prędkość maksymalną jak "manual" (180 km/h), ale do osiągnięcia setki potrzebuje o ok. 2 sekundy więcej czasu (12,3 s zamiast 10,4 s).
Renault Koleos jest samochodem dobrze wyposażonym i zaskakująco funkcjonalnym. Testowana wersja z automatyczną skrzynią biegów jest łagodna jak baranek. Zupełny brak sportowego temperamentu rekompensuje niskim zużyciem paliwa i wysokim komfortem jazdy. A to w zupełności wystarcza do tego by stać się alternatywą dla rywali, którzy punktują w innych kategoriach.
Jacek Ambrozik
Renault Koleos 2.0 dCi 150 aut.Privilege Cena egzemplarza testowanego: 118 600 zł Osiągi: 0-100 km/h: 12,3 s Vmax: 180 km/h Spalanie w teście: 7-8,5 l/100 km Moc max. 150 KM Max mom.obr.: 320 Nm