Kiedyś mieliśmy avensis verso, corollę verso i yarisa verso
Ktoś nacisnął guzik, mechanizm uniósł do góry zasłonę i za wielką szklaną ścianą ujrzeliśmy stojące na zalanym słońcem parkingu lśniące, białe, czerwone i niebieskie samochody, a w tle lazur Morza Śródziemnego.
To był najbardziej spektakularny moment prezentacji nowej toyoty verso w miejscu, w którym została zaprojektowana - ED2, centrum technicznym japońskiego koncernu we francuskiej Nicei.
Kiedyś mieliśmy avensis verso, corollę verso i yarisa verso. W 2009 roku verso się usamodzielniło, stając się odrębnym modelem tej marki. Wchodząca niebawem na rynek jego najnowsza wersja - w Polsce pojawi się w salonach 8 marca, czyli na Dzień Kobiet - jest określana przez producenta jako kolejna, czwarta już generacja, ale prawdę mówiąc mamy tu raczej do czynienia z dość gruntownym face liftingiem i modernizacją. Zmianom poddano ogółem ponad 470 elementów auta, z czego 60 proc., jak się dowiedzieliśmy, można dostrzec bez rozbierania pojazdu na czynniki pierwsze.
Odświeżony design japońskiego minivana jest bardziej wyrazisty i dynamiczny. Przód samochodu upodobnił się do innych nowych modeli Toyoty i jest utrzymany w stylu nazywanym "keen look". Verso otrzymało nowe reflektory ze zintegrowanymi światłami do jazdy dziennej, nowy jest grill z elementami pokrytymi czarnym lakierem "fortepianowym" (inna sprawa, czy modne "black piano" akurat w tym miejscu okaże się trwałe i praktyczne), nowy zderzak, nowe światła przeciwmgielne. Logo marki zostało powiększone i umieszczone nieco niżej. Mniejsze za to są teraz boczne lusterka z wbudowanymi w nie kierunkowskazami. Z tyłu zmian jest mniej - uwagę zwraca nowa kolorystyka wnętrza lamp i nowego kształtu zderzak. Podsumowując: nowe verso nie jest najwyższych lotów dziełem sztuki użytkowej, ale z pewnością może się podobać.
Wewnątrz jest trochę... dziwnie. Nie każdemu przypadnie do gustu deska rozdzielcza z dużymi, ciemnego połaciami niezagospodarowanego tworzywa, wyglądającego na twarde i nieprzyjazne. Dopiero po mocnym naciśnięciu palcem okazuje się, że wspomniana twardość nie jest aż tak ekstremalna. Czteroczęściowy zespół wskaźników został umieszczony centralnie i zwrócony w kierunku kierowcy. Siedzący obok nieufny pasażer będzie miał problem z bieżącym kontrolowaniem prędkości podróży. Zegary są teraz podświetlane na biało, jak w avensisie.
Trudno mieć jakiekolwiek uwagi do staranności montażu elementów kokpitu, jak również do rozplanowania przycisków, dźwigni i pokręteł. Jest po japońsku sensowne. Dość dużej średnicy kierownica dobrze leży w dłoniach. Bardzo poręcznie umieszczona jest dźwignia zmiany biegów. Co ciekawe, konstruktorzy wbrew obecnym trendom zdecydowali się na pozostawienie klasycznego, ręcznego hamulca postojowego.
Wskazania fabrycznej nawigacji (polskojęzyczne komunikaty, do tego wypowiadane bardzo uprzejmym tonem!) i pokładowego komputera oraz obraz z kamery cofania są wyświetlane na 6,1-calowym ekranie dotykowym.
Nowe verso przy tej samej co poprzednik szerokości i wysokości jest od niego o 20 mm dłuższe i mierzy 4460 mm. Rozstaw osi nie zmienił się i wynosi 2780 mm. Siedzi się, jak to w minivanie, wysoko, co niewątpliwie poprawia widoczność z miejsca kierowcy. I on, i siedzący obok pasażer nie mogą narzekać na ciasnotę i brak wygody. W drugim rzędzie foteli (środkowy trochę węższy od skrajnych) jest już trochę gorzej. Rząd trzeci, w siedmiomiejscowych autach bywa złośliwie nazywany "przedziałem teściowej". Otóż będzie jej tam komfortowo pod warunkiem, że jest wygimnastykowana, co przyda się przy wsiadaniu, nie ma więcej niż 175 centymetrów wzrostu i nie cierpi na klaustrofobię.
Oba dodatkowe fotele w 7-osobowej wersji toyoty składa się i rozkłada dziecinnie łatwo. A propos foteli - producent podaje, że wnętrze verso można konfigurować na 32 sposoby. Fotele drugiego rzędu dają się przesuwać o 195 mm. Pojemność bagażnika waha się od 155 litrów (trzy rzędy siedzeń) do 440 l (trzeci rząd schowany). Po złożeniu foteli w drugim i trzecim rzędzie powstaje całkowicie płaska powierzchnia załadunkowa o wymiarach 1575 mm na 1430 mm.
Atutem japońskiego minivana jest także pokaźna liczba schowków. Jeden z nich zależnie od wersji auta może być klimatyzowany.
Nabywca toyoty verso będzie miał do wyboru cztery silniki. Dwa benzynowe: 1.6 Valvematic 132 KM i 1.8 Valvematic 147 KM oraz dwa wysokoprężne: 2.0 D-4D 124 KM i 2.2 D-CAT w dwóch wersjach mocy - 150 KM (z automatem) i 177 KM (ze skrzynią manualną). To jednostki znane z poprzedniej generacji tego modelu, z wyjątkiem zmodernizowanego diesla 2.0 D, zapożyczonego z avensisa.
We Francji jeździliśmy samochodem właśnie z tym ostatnim silnikiem. Według danych fabrycznych zapewnia on przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. w ciągu 11,3 sekundy i prędkość maksymalną 185 km/godz. W praktyce okazuje się jednostką wystarczająco sprawną, żwawą, elastyczną, "zbierającą się od samego dołu" (maksymalny moment obrotowy wynosi 310 Nm i jest osiągalny w zakresie 1600-2400 obr./min), bardzo cichą (do kabiny nie przenikają niemal żadne odgłosy jej pracy) i oszczędną. Producent twierdzi, że w cyklu mieszanym tak napędzana toyota powinna spalać 4,9 litra oleju na 100 km. Nam komputer pokładowy pokazał średnie zużycie na poziomie nieco ponad 6 l /100 km. Też nieźle.
Toyota verso nie ma wymyślnego zawieszenia: z przodu kolumny MacPhersona, z tyłu belka skrętna. Jest ono jednak dobrze zestrojone, jak to ktoś trafnie określił: "mięsiste" i zapewnia właściwy kompromis między komfortem podróżowania a pewnością prowadzenia.
Verso będzie sprzedawane w trzech standardach wyposażenia: Active, Premium i Prestige. Najtańsza wersja - benzyna 1.6 132 KM Active - ma kosztować 75 990 zł. Nabywca takiej toyoty otrzyma samochód m.in. z manualną klimatyzacją, systemem stabilizacji toru jazdy VSC, radiem CD/MP3. Za auto z najwyższej półki trzeba zapłacić 128 990 zł. To diesel 2.2 l (150 KM z automatem lub 177 KM z manualem). W wyposażeniu (Prestige) m.in.: reflektory ksenonowe, dwustrefowa automatyczna klimatyzacja, dach panoramiczny, system multimedialny z nawigacją. Wyposażenie opcjonalne pogrupowano w pakiety. Szczególną uwagę zwraca pakiet Family (trzeci rząd siedzeń, nawigacja), oferowany w promocyjnej cenie 990 zł.
Verso będzie dostępne w 10 kolorach nadwozia, przy czym tylko dwa nie wymagają dopłaty (2300 zł za metalik, 3500 zł za białą perłę).
Trzy dotychczasowe generacje verso (na rynku od 2002 r.) sprzedały się na świecie w łącznej liczbie ponad 650 tys. egzemplarzy. Toyota ma nadzieję, że "czwórka" powtórzy sukcesy poprzedników. Toyota Motor Poland liczy, że w Polsce klienci do końca roku kupią 1000 sztuk tego modelu, co pozwoli mu zająć miejsce w pierwszej trójce najpopularniejszych minivanów segmentu C.
Nowa toyota verso to samochód dopracowany, funkcjonalny, sprawiający wrażenie bardzo solidnego, ze sprawdzonymi silnikami. Czy wart jest wyżej wymienionych pieniędzy? To już każdy musi rozstrzygnąć indywidualnie, zgodnie z własnymi potrzebami i... zawartością portfela.