Żony i samochodu się nie pożycza. Polacy wciąż hołdują temu stwierdzeniu

Polacy chcą mieć własne samochody i nie przekonali się do idei car-sharingu. Fiaskiem kończyły się kolejne próby wprowadzenia idei samochodów współdzielonych do Polski, a z końcem marca działalność na tym polu zakończy kolejna firma.

Można już śmiało stwierdzić, że car-sharing w Polsce się nie przyjął
Można już śmiało stwierdzić, że car-sharing w Polsce się nie przyjąłMarek BazakEast News

O analizę polskiego rynku car-sharingu pokusił się Polski Instytut Ekonomiczny (PIE), który zauważył, że wynajmowanie samochodu na krótki czas za pośrednictwem aplikacji (car-sharing) staje się coraz bardziej popularne w Europie i na świecie, ale kuleje w Polsce. Instytut, powołując się na dane Global Carsharing Telematics Market Report, podkreślił, że liczba użytkowników car-sharingu na świecie na koniec 2022 r. wyniosła 123,4 mln.

Polacy nie przekonali się do car-sharing

Popularny w krajach Europy Zachodniej car-sharing nie rozwija się jednak w Polsce. Przeciwnie, od 2015 r. do 2022 r. polski rynek odnotował pięciokrotnie więcej nieudanych (15) niż udanych (3) wdrożeń.

Z kilkunastu firm działających przed 2022 rokiem, w obecnym pozostało aktywnych tylko trzech (a za chwilę zostanie tylko dwóch), przy czym największy z nich ograniczył liczbę dostępnych samochodów, a kolejny zmienił mocno model biznesowy i pozostawił w usłudze car sharing symboliczną liczbę pojazdów. Ponadto od ponad pięciu lat żaden nowy operator nie zdecydował się na otwarcie usługi współdzielenia.

Panek kończy działalności na rynku car-sharingu

Do listy firm, którym się nie udało, dołącza właśnie Panek. Firma, która weszła na rynek car-sharingu w 2017 roku, a o przetrwanie walczyła już przynajmniej od roku, ogłosiła, że zawiesi działalność 28 marca. Powody podano trzy: bardzo wysokie koszty związane z nieprawidłowym użytkowaniem samochodów, co pociągało za sobą wysokie koszty ubezpieczeń oraz brak ulg dla operatorów ze strony miast, co generowało wysokie koszty za parkowanie. Niekorzystnie na biznes wpłynęły również wysokie ceny paliw i wzrost stóp procentowych.

Jednak największym problemem okazało się traktowanie nieswoich samochodów przez użytkowników. Samochody były notorycznie rozbijane i uszkadzane, firma podała, że na jeden samochód miesięcznie przypadało przeciętnie 3 tys. zł dodatkowych kosztów. A trzeba przyznać, że Panek akurat próbował również dotrzeć do entuzjastów motoryzacji, oferując do wynajmu szereg niezwykłych samochodów. Oferta obejmowała m.in. oldtimery (Polonez, Fiat 126p, Volkswagen Golf II, Fiat Multipla, Mercedes W124 Coupe, Trabant, Daewoo Lanos) i samochody sportowe (BMW i8, Bentley Continental GT, Porsche 911, Aston Martin V8 Vantage, Teslę, a nawet Ferrari F430). W szczytowym okresie flota firmy liczyła 2700 samochodów.

Ostatecznie Panek wraca do swojej pierwotnej działalności czyli wynajmu samochodów na doby.

W Polsce się nie udaje, za to w Niemczech car-sharing kwitnie

Car-sharing ma się za to dobrze w Europie Zachodniej. "Statystyki Federalnego Związku Współdzielenia Samochodów wskazują, że od 1 stycznia 2025 r. w Niemczech usługę car-sharingu oferuje 297 przedsiębiorstw, spółdzielni i stowarzyszeń. Liczba pojazdów w ramach car-sharingu wzrosła o 5,3 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim, a liczba miejsc oferujących usługę car-sharingu wzrosła w tym samym okresie o 8,4 proc. Drugim i trzecim co do wielkości rynkiem europejskim car-sharingu są odpowiednio Francja oraz Holandia" - informuje Polski Instytut Ekonomiczny.

Polacy chcą mieć swoje auto, czasem pojadą tanią taksówką

PIE spróbowało również wyjaśnić, dlaczego car-sharing w Polsce poniósł klęskę: "Zakorzenione kulturowo przekonanie o tym, że posiadanie gwarantuje bezpieczeństwo powoduje wybór przez konsumentów znanych sposobów transportu. W polskich miastach dominuje przemieszczanie się własnym samochodem (50 proc. ankietowanych), następnie komunikacją zbiorową (20 proc.), pojazdami mobilności współdzielonej (17 proc.) oraz innymi sposobami, m.in. rowerami (13 proc.)". Najwyraźniej wciąż aktualne jest stare powiedzenie, że żony i samochodu się nie pożycza...

Do tego trzeba jednak dodać również aspekt ekonomiczny. Na rynek car-sharingu mocno wpłynął rozwój przewozów na aplikację. Koszty jazdy Uberem czy Boltem są często niewiele wyższe niż samochodami współdzielonymi, a odpadają problemy z lokalizacją auta czy szukaniem miejsca do zaparkowania.

78-latek chciał podpalić stację benzynową. Grozi mu 10 lat więzieniaPolicjaPolicja