Żółte tablice? Ale bałagan!

42 057 sztuk - tyle pojazdów poruszało się po naszych drogach na koniec ubiegłego roku w oparciu o żółte tablice rejestracyjne. Oznacza to, że na miano zabytku - w pełnym znaczeniu tego słowa - zasługuje co około 750. zarejestrowany w Polsce pojazd. To mniej niż pół procenta ogółu!

Jak poinformowało Interię Ministerstwo Cyfryzacji, zdecydowana większość z nich - aż 23 891 pojazdów - stanowią samochody osobowe. W naszym kraju mamy też 8514 zabytkowych motocykli (plus 657 motorowerów), 4146 zabytkowych przyczep (lekkich - np. kempingowych Niewiadów N-126), 2069 ciężarówek i 1138 samochodów specjalnych. Zdecydowanie mniejszą popularnością wśród sympatyków klasycznej motoryzacji cieszą się: ciągniki rolnicze (349 rejestracji), autobusy (279 rejestracji) czy naczepy ciężarowe (87 rejestracji). Prawdziwe perełki, na jakie natrafić możemy w CEPiKu to np. dwie zabytkowe przyczepy autobusowe i... trzy zabytkowe trolejbusy.

Reklama

W polskich przepisach dotyczących pojazdów zabytkowych panuje dość duży bałagan. Wciąż brak jest na przykład jednoznacznej - wspólnej dla Prawa o ruchu drogowym, Ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych czy Ustawy o ochronie zabytków - definicji pojazdu zabytkowego. W kodeksie drogowym mowa jest o pojazdach zabytkowych wpisanych do ewidencji zabytków ruchomych. Tutaj również istnieje swego rodzaju samowolka. Konserwatorzy zabytków stosują kryterium minimum 25 lat (w niektórych województwach jest to 30 lat!) - od daty wyprodukowania (do tego minimum 15 lat od zakończenia produkcji) oraz kompletność pojazdu na poziomie przynajmniej 75 proc. Własną definicją - "pojazdu historycznego" (nie musi być wpisany do rejestru zabytków, jeśli od daty jego rejestracji minęło co najmniej 40 lat) - posługują się też ubezpieczyciele.

Istnieją też wyjątki pozwalające zarejestrować jako pojazd zabytkowy (na tzw. żółte tablice) taki, który nie wypełnia wszystkich wymogów dotyczących np. wieku. Chodzi oczywiście o pojazdy z nietypową przeszłością (np. związane z postaciami czy wydarzeniami historycznymi) czy... część większej kolekcji "muzealnej" czy "tematycznej". W efekcie w rejestrach przybywa pojazdów prywatnych kolekcjonerów posiadających np. kilka Polonezów, Fiatów 125 czy... zachodnich aut z końcówki lat osiemdziesiątych. W ten sposób uzyskać można żółte tablice nawet na tak pospolite samochody, jak chociażby Volkswagen Golf III, Opel Kadett czy Mercedes W124.

Wielu entuzjastów motoryzacji chętnie korzysta z tej furtki - rejestracja auta "na zabytek" pozwala bowiem korzystać z szeregu przywilejów. Najważniejsze to bezterminowe badanie techniczne (jeden przegląd przed rejestracją) i brak konieczności posiadania ciągłości polisy OC. Mówiąc prościej pojazd zarejestrowany na "żółte tablice" nie musi mieć OC na cały rok. W takim przypadku istnieje możliwość wykupienia obowiązkowego ubezpieczenia tylko na okres, w jakim rzeczywiście z niego korzystamy (np. miesiące letnie).

Przy okazji warto jeszcze dodać, że o pojazdach zabytkowych zapomniano m.in. w lipcu 2018 roku, gdy ustawodawca - z myślą o pojazdach pochodzących z Japonii czy USA - wprowadził nowe, tzw. "pomniejszone" wzory tablic rejestracyjnych. W efekcie takich działań powstał kolejny absurd prawny. Chcąc zarejestrować "na zabytek" leciwy pojazd zza oceanu, nie ma co liczyć na żółte tablice w nowym, mniejszym, rozmiarze. Właściciele amerykańskich czy japońskich klasyków wciąż muszą więc podginać otrzymane blachy narażając się na mandat... 

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy