Znów będziemy lać do pełna?

W Polsce pewnie byłoby podobnie, gdyby nie rosnący w siłę dolar. Mimo to, dziś za 60 litrów paliwa płacimy ok. 50 zł mniej niż ostatnio.

Od szczytu w czerwcu średnia cena galona benzyny spadła na amerykańskich stacjach paliw o ponad 40 proc. Za ok. 4 litry benzyny Amerykanie płacili średnio najwięcej w tym roku 4,12 USD. Na początku listopada galon paliwa kosztował już "tylko" 2,39 USD. Tym samym był najtańszy od ponad półtora roku! Teraz na niektórych amerykańskich stacjach cena spadła poniżej 2 dolarów!

Niestety, w Polsce ceny paliw stopniały średnio o ok. 15 proc. od czerwcowego szczytu. Kierowcy co prawda odczuwają ulgę, ale pewnie na stacjach byłoby o wiele taniej, gdyby nie umacniający się dolar wobec krajowej waluty. Znać o sobie daje również typowo polskie cwaniakowanie: chociaż ceny hurtowe w rafineriach spadają, to na stacjach się nie zmieniają lub spadają mniej. Widać to dobrze porównując ceny detaliczne z hurtowymi, a nawet - ceny na różnych stacjach. Różnica w cenie litra tego samego paliwa czasem przekracza już 20 groszy, a właściciele stacji zawsze narzekali, że działają na małej, kilkugroszowej marży, tak naprawdę zarabiając na sklepach... Czyżby więc ktoś dokładał do interesu? Śmiemy wątpić. Osobnym pytaniem jest dlaczego paliwo jest najtańsze na stacjach automatycznych, pozbawionych sklepu...

Tym niemniej, jeszcze niedawno za litr typowej 95 trzeba było zapłacić nawet powyżej 4,7 zł. Na początku listopada, na niektórych stacjach jest już nawet o 80 groszy taniej. Zatankowanie 60-litrowego zbiornika kosztuje dziś około 50 zł mniej niż w czerwcu. Wiele zawdzięczamy ogólnemu spowolnieniu gospodarczemu na świecie. Gdyby baryłka ropy naftowej wzrosła do 200 USD, ceny litra benzyny i oleju napędowego skoczyłyby zapewne nawet do ok. 6 zł. Na razie ropa jest najtańsza od stycznia 2007 i kosztuje na Nymex już mniej niż 55 USD.