Zmiana na stanowisku prezesa ElectroMobility. Odwołany szefował miesiąc

​Zaledwie trzy tygodnie był prezesem ElectroMobility Poland Piotr Regulski. W środę rada nadzorcza firmy, która ma produkować samochody elektryczne Izera, odwołała Regulskiego z pełnionej funkcji.

Piotr Regulski pełnił funkcję prezesa EMP (ElectroMobility Poland) od 20 maja, a jego powołanie na to stanowisko było zaskakującą decyzją. Regulski to menedżer, który robił karierę w państwowych spółkach w czasach rządów PiS (m.in. był prezesem Ruchu, gdy firma została sprzedana Orlenowi), ponadto nie miał żadnych związków z motoryzacją. Jak donosi Business Insider, nieoficjalnie mówi się, że przyczyną odwołania był właśnie ten ostatni fakt.

Oficjalnie EMP powodów odwołania nie podaje. W krótkim komunikacie ogłoszono jedynie:

Paweł Poneta nowym-starym prezesem ElectroMobility Poland

Co ciekawe, Paweł Poneta pełnił już obowiązki prezesa EMP od 9 kwietnia, gdy odwołano Piotra Zarembę, do 20 maja. Od 20 marca Poneta jest również członkiem Rady Nadzorczej EMP. 

Reklama

W zarządzie pozostał Sławomir Bekier, który odpowiada za kwestie finansowe.

Paweł Poneta, zanim trafił do EMP, był prezesem Tauron Inwestycje, a od 2014 roku pracował w Tauron Polska Energia, m.in. jako dyrektor ds. badań i innowacji.

Izera miała być narodowym samochodem

Co dalej z Electromobility Poland i samochodem Izera? Przypomnijmy, że firma powstała w październiku 2016 roku jako spółka czterech kontrolowanych przez państwo koncernów energetycznych: PGE, Energi, Enei oraz Tauronu. To miał być flagowy projekt rządu PiS. Niemal osiem lat później firma ma jedynie projekt samochodu Izera (SUV o kodowej nazwie Z-100), który został oparty na chińskiej technologii koncernu Geely i pozwolenie na budowę fabryki w Jaworznie. Ostatnio wyłoniono również firmę, która ma wybudować zakład. Budowa nie ruszyła, ale mówi się, że obiekt ma być gotowy w 2026 roku.

EMP nie ma na to pieniędzy. Szacuje się, że na wybudowanie zakładu i uruchomienie produkcji potrzeba 6 mld zł. Firma liczy na środki z KPO, ale te na pewno nie przekroczą kwoty 5 mld zł. Wciąż brakuje więc około miliarda zł, a przez osiem lat istnienia EMP nie zdołało znaleźć żadnego inwestora gotowego wyłożyć pieniądze na projekt Izery.

Przez osiem lat konkurencja nie spała. Czy Izera nadal ma sens?

Tymczasem otoczenie biznesowe od 2016 roku mocno się zmieniło. Wówczas samochody elekryczne dopiero raczkowały i faktycznie stanowiły pieśń przyszłości. Dziś auto elektryczne ma w swojej ofercie każdy liczący się producent, a rynek europejski jest szturmowany przez firmy chińskie. To właśnie stąd wzięło się zainteresowanie EMP ze strony Geely - Chińczycy chcą, by Polacy wybudowali zakład, w którym będzie można produkować nie tylko Izerę (zapewne w symbolicznych ilościach), ale również technologicznie bliźniacze samochody chińskie, które bez zagrożenia cłem będą mogły być sprzedawane na rynkach Unii Europejskiej.

Czy jednak wobec obecnych zawirowań, trzeciej w ciągu dwóch miesięcy zmianie na stanowisku prezesa, Chińczykom wystarczy cierpliwości, by czekać na zakład w Jaworznie? Czas pokaże.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ElectroMobility Poland | Izera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama