Żenada w Ameryce!

Nie jest lekko. Zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych kryzys finansowy poczynił straszliwe spustoszenia w branży motoryzacyjnej.

Giganci, liżąc rany, walczą o przetrwanie, a to nie jest wcale łatwe, bowiem lansowane przez ekologów technologie elektryczne są koszmarnie drogie.

Producent, w którego ofercie nie ma auta hybrydowego za oceanem niemal zupełnie się nie liczy. Opracowanie tego rodzaju napędu pochłania gigantyczne pieniądze, co dla firm, które muszą liczyć się z każdym dolarem, stanowi duże wyzwanie. Nie wszyscy producenci borykają się jednak z takimi trudnościami.

Jedną z firm, która przechodzi przez trudne czasy z dużą łatwością jest chociażby Toyota. To właśnie Japończycy zapoczątkowali w USA modę na pojazdy hybrydowe. Prius, który dzisiaj w Stanach jest synonimem "odpowiedzialności za świat" wciąż sprzedaje się jak ciepłe bułeczki, również hybrydowe lexusy niezbyt długo czekają w salonach na nowych właścicieli.

Wszystko to sprawia, że miłośnicy lokalnej motoryzacji niezbyt przychylnie spoglądają w stronę samochodów z Kraju Kwitnącej Wiśni. W zeszłym roku mnożyły się w Stanach ataki na priusy, kilkanaście hybryd poszło z dymem. Niektórzy chwytają się również innych sposobów, by podważyć zaufanie do japońskich producentów. Zdjęcia, jakie załączamy do tekstu, prezentują ulotki, które ktoś powtykał w drzwi pokojów hotelowych zajmowanych przez dziennikarzy motoryzacyjnych, którzy tłumnie przybyli na salon samochodowy w Detroit (wśród nich był oczywiście wysłannik INTERIA.PL). Wprawdzie treść może wydawać się zabawna, ale cała sytuacja wydaje się być nieco żenująca.

Cóż, wygląda na to, że już kilka lat temu wykonawca KULT-owej piosenki pt. "Dwanaście groszy" - Kazik - miał rację. "Ameryka też się sypie, to osobny rozdział...".

Reklama

Portal INTERIA.PL

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kryzys gospodarczy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy