Zarabia 430 tys. zł dziennie. Zarząd koncernu mówi "dość"
Dyrektor generalny koncernu Stellantis, Carlos Tavares, to jedna z najważniejszych osób w świecie motoryzacji. Portugalczyk od kilku lat zarządza liczącą kilkanaście marek grupą. Wkrótce jednak jego kadencja na stanowisku szefa firmy dobiegnie końca.
Carlos Tavares, szef koncernu Stellantis, to bez wątpienia jedna z najważniejszych osób w świecie motoryzacji. Portugalczyk jest szefem liczącej 14 marek (a jeśli dołączyć do tego również działającą od niedawna spółkę Leapmotor International oferującą samochody chińskiej marki to 15) grupy utworzonej w wyniku fuzji koncernów PSA (Peugeot, Citroen, Opel) i FCA (Fiat, Jeep czy Alfa Romeo). Liderem Stellantisa Tavares jest od samego początku funkcjonowania firmy w obecnej postaci, czyli od 2021 roku. Teraz jednak wiadomo, że rządy Portugalczyka wkrótce dobiegną końca.
W specjalnym komunikacie dotyczącym zmian personalnych na kierowniczych stanowiskach w koncernie, przedstawiciele Stellantisa poinformowali, że Carlos Tavares przejdzie na emeryturę po zakończeniu swojej kadencji na stanowisku dyrektora generalnego. Obecny kontrakt obowiązuje do początku 2026 roku. W komunikacie zaznaczono, że poszukiwania następcy już trwają. Proces ma zakończyć się do czwartego kwartału 2024 roku. Warto zaznaczyć, że jeszcze niedawno firma informowała o pozostaniu Tavaresa w strukturach koncernu po zakończeniu urzędowania na stanowisku dyrektora generalnego.
Wśród ogłoszonych zmian personalnych szczególnie warto wspomnieć o trzech z nich. Jean-Philippe Imparato, dyrektor generalny jednostki Stellantis Pro One (samochody dostawcze) będzie pełnił teraz również funkcję dyrektora operacyjnego na Europę. Dotychczasowy szef oddziału, Uwe Hochgeschurtz, odchodzi z koncernu. Antonio Filosa, szef marki Jeep, będzie również sprawował funkcję dyrektora operacyjnego na Amerykę Północną. Zastąpi na tym stanowisku Carlosa Zarlengę, którego nowe stanowisko nie zostało jeszcze ogłoszone. Oprócz tego w koncernie pojawi się nowy dyrektor finansowy. Będzie nim Doug Ostermann, sprawujący dotychczas funkcję dyrektora operacyjnego na rynku chińskim. Na nowym stanowisku zastąpi on Natalie Knight, która zdecydowała się opuścić firmę.
Z danych dotyczących wyników sprzedaży w Europie po dziewięciu miesiącach roku opublikowanych przez Stellantisa wynika, że firma radzi sobie dość nieźle. W okresie od stycznia do września koncern miał zanotować 17,6 proc. udziału w rynku, co daje mu drugie miejsce w rankingu sprzedaży. Grupa jest zajmuje pierwszą pozycję we Francji, Włoszech i Portugalii.
Z drugiej jednak strony, jeśli spojrzymy na globalne wyniki finansowe za pierwsze półrocze 2024 roku można wysnuć wniosek, że sytuacja Stellantisa nie jest dobra. Przychody netto wyniosły wówczas 85 mld euro, co oznaczało spadek o 14 proc. w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego. Zysk netto wynoszący 5,6 mld euro spadł natomiast o 48 proc.. Koncern tłumaczył, że spadek wyników finansowych w pierwszym półroczu wynikał m.in. ze zmniejszonego wolumenu sprzedaży.
Ponadto w ostatnim czasie Stellantis wielokrotnie informował o redukcji zatrudnienia i zamykaniu zakładów. Przykładem może być choćby zamknięcie fabryki silników znajdującej się w Bielsku Białej. Firma redukuje zatrudnienie również w takich krajach jak Włochy czy USA. Tavares dość często mówi o optymalizacji kosztów. Groził, że jeśli marki, które są częścią koncernu, nie przynoszą dochodów, mogą zostać zamknięte. Deklarował również, że decyzja o produkowaniu Alfy Romeo Junior (pierwotnie Milano) w Polsce, a nie we Włoszech (po raz pierwszy model Alfy nie jest wytwarzany w ojczyźnie) podyktowana jest tańszymi kosztami. Z drugiej jednak strony słowa o oszczędności nie przeszkadzają szefowi Stellantisa odbierać sowite wynagrodzenie. W ciągu zeszłego roku Carlos Tavares zarobił astronomiczne 36,5 mln euro - w przeliczeniu to blisko 160 mln zł. Można w związku z tym przyjąć, że w 2023 roku każdego dnia dyrektor generalny koncernu zarabiał 100 tys. euro, czyli ok. 430 tys. zł.