Żadne służbówki, tylko kupione za swoje. Tych aut naprawdę można zazdrościć
Oprac.: Paweł Rygas
W 2022 roku na polskie drogi wyjechało niespełna 420 tys. nowych samochodów osobowych. To o 6 proc. (-26,9 tys.) mniej niż w roku 2021. Za spadek rejestracji odpowiadają wyłącznie klienci flotowi. Liczba aut kupionych przez klientów indywidualnych wzrosła bowiem o 5,2 proc. Które marki szczególnie upodobali sobie w ubiegłym roku "Kowalscy"?
Spis treści:
Wygląda na to, że rosnąca inflacja zachęciła Polaków do zakupu nowych samochodów. W minionym roku udział klientów indywidualnych w ogóle polskiego rynku zwiększył się z 25,9 do 29 proc. Można więc zakładać, że w obliczu topniejących oszczędności w wielu polskich domach podjęto decyzję - "teraz albo nigdy". Do salonów których producentów najczęściej udawali się w ubiegłym roku rodacy mający do wydania własne, a nie firmowe, pieniądze?
Tych aut naprawdę możesz zazdrościć właścicielom. Trzy marki rynkowym fenomenem
Z danych instytutu IBRM Samar wynika, że trzy marki w Polce pochwalić się mogą ponad 50-procenentowym udziałem w ogóle sprzedaży osób indywidualnych. Niekwestionowanym liderem zestawienia jest Suzuki. Aż 57,8 proc., czyli sześć na dziesięć aut japońskiego producenta, które wyjechały w ubiegłym roku na polskie drogi, trafiło w ręce klientów prywatnych.
Drugie miejsce, z wynikiem 55,3 proc. klientów indywidualnych zajmuje Honda. Podium zamyka Mitsubishi, z udziałem na poziomie 59,9 proc. Czwarte miejsce na liście zajmuje Dacia, która może się pochwalić wynikiem 49,9 proc. udziału klientów indywidualnych.
W pierwszej dziesiątce znajdziemy jeszcze kolejno:
- 5. Kię (43 proc. udziału klientów indywidualnych),
- 6. Mazdę (42,5 proc. udziału klientów indywidualnych),
- 7. Ssangyong (41,8 proc. udziału klientów indywidualnych),
- 8. Fiat (40,2 proc. udziału klientów indywidualnych),
- 9. Subaru (39,0 proc. udziału klientów indywidualnych),
- 10. Nissan (38,3 proc. udziału klientów indywidualnych).
Ferrari i Lexus dla Kowalskiego?
W zestawieniu zauważyć można ciekawą prawidłowość - im bardziej ekskluzywna marka, tym udział klientów indywidualnych w ogóle sprzedaży mniejszy. Oznacza to, że w producentach "premium" gustują głównie firmy. Dla klientów biznesowych służbowe Audi czy BMW to sposób na generowanie kosztów i... przyciągnięcie pracownika.
Przykładowo - udział klientów indywidualnych w ogólne nabywców BMW to zaledwie 12,2 proc, a Audi - 11,9 proc.
Od tej reguły zdarzają się jednak wyjątki. Należą do nich m.in. Lexus i... Ferrari. W przypadku legendarnego włoskiego producenta z Maranello 31,3 proc. sprzedanych w ubiegłym roku samochodów w Polsce trafiło w ręce nabywców indywidualnych. Ich udział w ogóle nabywców Lexusa wyniósł 28,1 proc.
Efekt skali. Jak czytać statystyki?
Analizując statystyki warto pamiętać jeszcze o tzw. efekcie skali. W rankingu Samaru wzięto pod uwagę marki z minimalną liczbą wynoszącą... 20 rejestracji w skali roku. Oznacza to, że marki mające większy udział w ogóle polskiego rynku sumarycznie dostarczać mogą klientom indywidualnym więcej pojazdów niż zwycięzcy rankingu.
Za przykład służyć może największy dostawca nowych aut w Polsce - Toyota. W ubiegłym roku Japończycy sprzedali w Polsce 73,8 tys. nowych samochodów, ale "tylko" 32,1 proc. z nich - czylli 23,7 tys. sztuk - trafiło do klientów indywidualnych. Dla porównania, całkowita sprzedaż Suzuki w Polce zamknęła się w ubiegłym roku wynikiem 5 149 samochodów, z których "aż" 58 proc. (2,9 tys.) trafiło do klientów indywidualnych...
Nie zmienia to jednak faktu, że widząc na drodze nową Vitarę, S-Crossa czy Swifta prawdopodobieństwo, że za kierownicą auta siedzi właściciel, który kupił je za własne, zaoszczędzone pieniądze jest zdecydowanie większe, niż w przypadku Fabii czy Octavii.
***