Zablokował drogę, a teraz trafi do więzienia. Zapadł surowy wyrok
Blokowanie dróg to popularna forma społecznego protestu, lecz nie każdy jej uczestnik może liczyć na wyrozumiałość wymiaru sprawiedliwości. Przekonali się o tym duńscy przewoźnicy, którzy w 2023 roku protestowali przeciw nowym opłatom drogowym. Jedna z najgłośniejszych akcji zakończyła się właśnie surowym wyrokiem.

W skrócie
- Duńscy przewoźnicy protestowali przeciw nowym opłatom drogowym, blokując kluczowe drogi, co wywołało surową reakcję wymiaru sprawiedliwości.
- Protesty, które obejmowały blokady i konflikty z policją, zakończyły się surowymi karami, w tym więzieniem dla organizatorów.
- Mimo protestów, nowy system opłat drogowych został wprowadzony, a branża transportowa zmaga się teraz z dodatkowymi kosztami i problemami technicznymi.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Nowy system opłat wywołał ogromne kontrowersje w duńskiej branży transportowej, co spowodowało, że właściciele wielu firm wyjechali na ulice. W geście sprzeciwu, zorganizowali oni kilka protestów i dokuczliwych blokad. Niestety, często bez stosownych zezwoleń. Duński wymiar sprawiedliwości potępił takie działania, a uczestników surowo ukarał.
Spektakularne protesty wywołały odwrotne efekty
Podczas szeroko zakrojonych akcji protestacyjnych, uczestnicy paraliżowali ruch na kluczowych drogach w państwie. Dojazdy do lotnisk i terminali promowych pozostawały niedostępne. Protesty przeradzały się również w otwarte konflikty z policją, co skutkowało licznymi mandatami i ściganiem uczestników protestów.
Szczególnie głośna okazała się akcja z 1 czerwca 2023 roku, gdy właściciel niewielkiej firmy transportowej, rozsypał ziemniaki na kluczowych drogach w Danii. Warzywa znalazły się na obu jezdniach autostrady E45 w okolicach Kolding, a także na moście Storebælt łączącym Danię i Szwecję. 59-latek chciał w ten sposób zwrócić uwagę na problemy branży transportowej, lecz jego sprzeciw wywołał odwrotne efekty.
Przewoźnicy stwarzali zagrożenie. Sąd wymierzył surowe kary
Ten incydent wywołał szerokie kontrowersje, a duńskie władze nie chciały go puścić płazem. Protest 59-letniego przedsiębiorcy został uznany za nielegalny, a cała akcja zdaniem prokuratury stwarzała niebezpieczeństwo na drogach. Mężczyzna został tymczasowo aresztowany, pozbawiony prawa jazdy, a jego firma zlokalizowana w Dørken, utraciła jeden z pojazdów.

W miniony poniedziałek, mężczyzna odczuł dalsze konsekwencje swojego zachowania sprzed ponad roku. Duński sąd wymierzył mu karę 21 miesięcy więzienia bez możliwości zawieszenia, a także zakaz prowadzenia pojazdów na ponad 5 lat. Trzej pomocnicy, uczestniczący w proteście, również stanęli przed sądem. Wobec nich zasądzono od czterech do piętnastu miesięcy więzienia, częściowo w zawieszeniu.
Branża transportowa nic nie zyskała. Przyszłość jest niepewna
W ten sposób duńskie władze stanowczo zaznaczyły swój stosunek do nielegalnych protestów. Pokazały, że nie zamierzają tolerować takich działań, nawet jeśli towarzyszą im słuszne postulaty. Co więcej, protesty przedsiębiorców okazały się bezskuteczne. Z początkiem 2025 roku Dania wprowadziła elektroniczny system opłat drogowych. Kierowcy ciężarówek muszą płacić obecnie nawet złotówkę za każdy przejechany kilometr. Nie pozostaje to bez wpływu na koszty usług transportowych.
Niestety system boryka się z wieloma problemami technicznymi, co skutkuje niesłusznymi karami wobec przewoźników. Skargi na działanie systemu trafiły już do komisji Europejskiej. Nie da się jednak ukryć, że przewoźnicy nie wskórali wywalczyć dla siebie ustępstw. Pozostała jedynie frustracja i niepewność co do przyszłości branży.