Wysiadł z taksówki za potrzebą i... zniknął. Wcześniej zapłacił

Mężczyzna w Kielcach zamówił kurs na Podhale. Zapłacił z góry. W Białym Dunajcu po godz. 20 wysiadł za potrzebą i rozpłynął się we mgle. Policja rozpoczęła poszukiwania.

article cover
Tygodnik PodhalańskiInformacja prasowa (moto)

Jak powiedział "Tygodnikowi Podhalańskiemu" taksówkarz, który przywiózł pasażera, mężczyzna po drodze wypił parę piw, ale nie był pijany. Poprosił o postój na przystanku w Białym Dunajcu. Wysiadł i zapadł się pod ziemię.

W aucie zostały jego bagaże. Jest zimno, obok przebiegają tory, więc taksówkarz martwiąc się o pasażera zadzwonił na policję.

Na miejsce szybko przybyli funkcjonariusze. Dzięki temu, że zaginiony zostawił swoje rzeczy w aucie, policjanci odnaleźli jego nazwisko. Dzięki temu udało się ustalić numer jego telefonu i odnaleźć zaginionego. Był ok. 2 km od taksówki. Okazało się, że zgubił się i nie mógł znaleźć samochodu z którego wysiadł.  Policjanci działali naprawdę błyskawicznie.

Cała akcja nie trwała dłużej niż godzinę. Wszystko skończyło się szczęśliwie, zaginiony z powrotem trafił do taksówki.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas