Wójt Skarbimierza w aucie prezydenta Francji. Skandal w Opolskim

257 tys. zł wydał na swój samochód służbowy wójt gminy Skarbimierz (woj. opolskie). To jedna z droższych służbówek urzędników tego szczebla w Polsce. Jakby tego było mało - kupiona z pogwałceniem prawa o zamówieniach publicznych!

Wójt Skarbimierza ma taki sam samochód służbowy jak prezydent Francji! To DS7
Wójt Skarbimierza ma taki sam samochód służbowy jak prezydent Francji! To DS7Agencja SE/East News

Skarbimierz to niewielka, położona nieopodal Brzegu, gmina w województwie opolskim. Urząd wójta od 30 lat pełni tam Andrzeja Pulit. W ubiegłym roku dla wójta zakupiono nowy samochód służbowy. Nie była to jednak żadna Skoda czy Kia, jakich pełno na samorządowych parkingach. Wybór padł na DS7 - samochód, jakim - również służbowo - porusza się... prezydent Francji.

Nowe auto wójta Skarbimierza. Złamano ustawę o zamówieniach publicznych?

Nietypowy wydatek wzbudził zainteresowanie nie tylko mieszkańców, ale i Urzędu Zamówień Publicznych (UZP). Jak informuje lokalny serwis brzeg24.pl, w wyniku kontroli, Prezes Urzędu Zamówień Publicznych (UZP) stwierdził właśnie szereg nieprawidłowości w zakupie służbowego auta dla wójta.

Zamówienie na samochód miało być np. zrealizowane z wolnej ręki, a nie - zgodnie z obowiązującymi procedurami - w wyniku przetargu.

W opinii prezesa UZP czytamy chociażby, że "zamawiający naruszył zasady uczciwej konkurencji i równego traktowania wykonawców oraz zasadę prymatu trybów przetargowych".

DS7 w Skarbimierzu. Przetarg był ustawiony?

Warto dodać, że w ubiegłym roku gmina Skarbimierz ogłosiła przetarg na zakup auta, ale ten zakończył się niepowodzeniem. Do udziału w nim stanęła tylko jedna firma, a oferta przekraczała zadeklarowany przez gminę budżet, czyli - bagatela - 260 tys. zł.

DS 7 CrossbackInformacja prasowa (moto)

Wymagania wójta Andrzeja Pulita były jednak jasno sprecyzowane. Samochód musiał mieć co najmniej 290 KM, system jazdy nocnej "night vision", panoramiczny dach i przyspieszać do 100 km/h w mniej niż 7 sekund.

Ostatecznie DS7 udało się kupić "z wolnej ręki" za 256 tys. zł.

Krytykę wzbudza ją nie tylko forma zakupu i kwota przeznaczona na ten cel, ale też sam wybór auta. Lokalne media donoszą, że zgodnie z decyzją radnych, chodziło o zakup samochodu elektrycznego, a nie - jak ma to miejsce w przypadku DS7 - hybrydy plug-in.

***

Moto Flesz. Odcinek 7INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas