Wojsko zarekwiruje prywatne auta i agregaty? Nie, to nie są ćwiczenia
Na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt rozporządzenia Ministra Obrony Narodowej dotyczący "ewidencji rzeczy ruchomych i nieruchomości" na rzecz obrony. Chodzi o stworzenie rejestru sprzętu, który mógłby zostać wykorzystany przez wojsko w razie wybuchu konfliktu zbrojnego. Lista objąć ma m.in. samochody, motocykle i agregaty prądotwórcze.
Ministerstwo Obrony Narodowej przygotowało projekt rozporządzenia "w sprawie rodzajów rzeczy ruchomych i nieruchomości podlegających ewidencji wojskowej świadczeń na rzecz obrony". Samo rozporządzenie zastąpić ma przepisy z 2004 roku i wynika z - przyjętej 11 marca 2022 roku - nowej Ustawy o obronie Ojczyzny. Celem nowych przepisów jest stworzenie bazy danych dotyczących sprzętu, który - w razie wybuchu konfliktu zbrojnego - mógłby wspomóc wojsko i ludność cywilną w "trudzie wojennym".
Projekt szczegółowo wymienia, jakie maszyny interesować mogą siły zbrojne w sytuacji kryzysowej.
W przypadku pojazdów do wojskowej bazy danych trafić mają:
- motocykle,
- pojazdy samochodowe,
- przyczepy z wyszczególnieniem naczep,
- statki powietrzne,
- statki morskie i żeglugi śródlądowej,
- jednostki taboru kolejowego.
Nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, jeśli wziąć pod uwagę, że dla utrzymania sprawności sił zbrojnych największe znaczenie ma przecież sprawna logistyka. Oprócz tego katalog ewidencjonowanych przez wojsko "rzeczy ruchomych" objąć ma również:
- maszyny (w tym do robót ziemnych, budowlanych, drogowych, przetwarzania drewna, przeładunkowych),
- urządzenia techniczne (w szczególności środki łączności, łącza internetowe i wyposażenie stacji obsługi pojazdów),
- agregaty prądotwórcze,
- kontenery.
Te zapisy również wydają się w pełni zrozumiałe mając w pamięci wyzwania związane z utrzymaniem podstawowej infrastruktury, z jakimi od 28 lutego 2022 roku mierzą się władze Ukrainy.
Siły zbrojne chcą też dysponować aktualnymi danymi dotyczącymi nieruchomości. W tym przypadku ewidencjonowaniu podlegać mają:
- budynki wraz z wyposażeniem (w tym media),
- grunty orne,
- nieużytki,
- grunty leśne,
- łąki,
- "budowle".
Pod ostatnim pojęciem kryją się m.in.: bocznice kolejowe, place składowe, stacje obsługi pojazdów, myjnie, lotniska, pasy dróg i autostrad, parkingi, place manewrowe, nabrzeża portowe, składy, magazyny.
Spieszymy wyjaśnić, że projekt nowego rozporządzenia nie ma nic wspólnego z corocznym rozporządzeniem Prezesa Rady Ministrów dotyczącym "powoływania" na ćwiczenia cywilnych pojazdów. Przypominamy, że co roku - w ramach ćwiczeń - wojsko "mobilizuje" kilkaset prywatnych pojazdów. Ich limity określa - publikowane corocznie - rozporządzenie.
W jego przypadku chodzi głównie o sprawdzenie gotowości mobilizacyjnej Sił Zbrojnych, ćwiczenia obrony cywilnej czy przetestowanie procedur związanych z ogłoszeniem mobilizacji. Skala takiego "poboru" jest marginalna - w całym ubiegłym roku liczba "zmobilizowanych" pojazdów ograniczyła się do 716 samochodów (głównie ciężarowych) i 140 przyczep.
Nowe przepisy dotyczą innej kwestii - stworzenia katalogu obejmującego nieruchomości i rzeczy ruchome, które mogłyby zostać "zmobilizowane" na potrzeby obronności kraju w przypadku wybuchu konfliktu zbrojnego. Mówiąc wprost - w obliczu doświadczeń z Ukrainy wojsko chce dysponować aktualnym spisem wszelkich maszyn i obiektów, które - mogłyby wspomóc działania wojenne czy obronę cywilną w sytuacji kryzysowej.