Wielka Brytania ma nowy rząd. Zakaz samochodów spalinowych już za 6 lat

W Wielkiej Brytanii odbyły się wybory parlamentarne. W ich wyniku po 14 latach władzę straciła Partia Konserwatywna, a nowy rząd utworzy Keir Starmer, lider centrolewicowej Partii Pracy.

W latach 50. ubiegłego wieku Wielka Brytania była drugim największym producentem aut na świecie. Dziś brytyjske marki mają w większości chińskich właścicieli
W latach 50. ubiegłego wieku Wielka Brytania była drugim największym producentem aut na świecie. Dziś brytyjske marki mają w większości chińskich właścicieliAFP

Jak podkreślają brytyjscy komentatorzy polityczni, taki wynik wyborów to przede wszystkim efekt zmęczenia obecną władzą. Brytyjczycy chcieli zmian i je dostaną. Ale czego mogą się spodziewać brytyjscy kierowcy?

Zakaz samochodów spalinowych znów od 2030 roku

Największą nowością będzie wprowadzenie zakazu rejestracji samochodów spalinowych już w 2030 roku. Taki zakaz został ogłoszony już w 2020 roku przez Partię Konserwatywną. Ponieważ jednak sprzedaż samochodów elektrycznych w ostatnich latach nie szła, tak jak tego oczekiwano, jesienią ubiegłego roku brytyjski rząd przesunął zakaz na 2035 rok.

W zeszłym roku tylko jeden na sześć nowych samochodów zarejestrowanych w Wielkiej Brytanii miał napęd elektryczny i był to podobny odsetek do tego z 2022 roku.

W kampanii wyborczej obie partie obiecywały m.in. poprawę stanu dróg, jednak żadna nie proponowała wprowadzenia dopłat do zakupu samochodów elektrycznych. A jak pokazuje życie, bez tego wsparcia rynek aut elektrycznych, czeka w najlepszych wypadku stagnacja.

Albo samochód elektryczny albo żaden?

Parta Pracy nie zamierza również luzować celów zakładających, że sprzedaż samochodów elektrycznych musi stanowić określoną część całościowej sprzedaży samochodów każdego producenta. Mówią one, że w tym roku 22 proc. sprzedanych samochodów ma być elektrycznych, a w 2030 roku - 80 proc. Producentom, którzy tych wymogów nie spełnią, grożą wysokie kary - 15 tys. funtów za każde auto.

Te wymogi, wobec obecnej sytuacji na rynku aut elektrycznych nie podobają się firmom motoryzacyjnym. Np. szefowa brytyjskiego oddziału Stellantisa zagroziła zamknięciem fabryk w Ellesmere Port i Luton, jeśli rząd nie wprowadzi dopłat do aut elektrycznych lub nie złagodzi celów sprzedażowych. A to oznaczałoby utratę pracy przez 2500 osób, nie licząc tych, którzy pracują u poddostawców.

Z kolei Ford zapowiada, że chcąc osiągnąć 22-procentowy poziom sprzedaży samochodów elektrycznych po prostu... ograniczy ofertę samochodów spalinowych. Innymi słowy, chcąc kupić w Wielkiej Brytanii Forda będzie można kupić elektrycznego lub wcale.

Wygląda więc na to, że zmiana rządów dla brytyjskich kierowców będzie raczej niezauważalna. Pierwsze i to drastyczne zmiany mogą nadejść w 2030 roku, o ile Partia Pracy będzie wówczas jeszcze rządzić.

Fabryka samochodów w Tychach. Dyrektor Tomasz Gębka zdradza, jaka przyszłość czeka zakład i jak import aut z Chin wpłynie na przemysł motoryzacyjny w EuropieINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas