W autokomisach sypnie okazjami

W wielu miejscach Polski szaleje powódź. Nie wszystkim udało się ewakuować swój dobytek, w tym samochody, na tereny niezagrożone wielką wodą.

Wkrótce można się więc spodziewać, że na giełdach i w komisach pojawią się "okazje" - kilkuletnie samochody w atrakcyjnych cenach. Auta popowodziowe.

Samochody zniszczone przez wodę, jeśli właściciel miał ubezpieczenie, trafiają do firm ubezpieczeniowych, od których odkupują je handlarze, oczywiście za bardzo atrakcyjne kwoty. Później auto traci etykietę "popowodziowego" i trafia do sprzedaży.

Niestety, poznać taki samochód nie jest łatwo. Jeśli auto zalane było krótko, na karoserii możemy nie znaleźć żadnych śladów. Sięgnąć trzeba głębiej.

"Popowodziowe" egzemplarze...

... mogą mieć zacieki pod dywanikami i na wyściółce bagażnika. Dodatkowo trzeba zwrócić uwagę na woń stęchlizny, często tłumioną przez zbyt intensywnie pachnące odświeżacze powietrza. Również tapicerka i plastiki wnętrza mogą nosić ślady wody. Generalnie szukać trzeba w zakamarkach, z których odpływ był najbardziej utrudniony i gdzie woda została najdłużej. Niepokojącym sygnałem są również zaśniedziałe lub zapieczone styki elektryczne.

Zatopione samochody

PAP
PAP
PAP
PAP
PAP
PAP
PAP
PAP
PAP
PAP
PAP
PAP

Jeśli zalane zostało nasze własne auto, a nie mamy ubezpieczenia, samochód trzeba będzie maksymalnie rozebrać i każdą część wysuszyć z osobna. Nie wystarczy pootwierać drzwi i zostawić go na słońcu.

Eksperci są również zgodni...

...że tak naprawdę samochodu nigdy do końca nie uda się wysuszyć, co oznacza w nieodległej przyszłości poważne problemy z rdzą. Wiele elementów trzeba całkowicie wymienić (maty wygłuszające, wiązki elektryczne, układy elektroniczne), co jest po prostu nieopłacalne.

Jeśli woda sięga silnika, nie warto podejmować prób jego uruchomienia i samodzielnego wyjechania z pułapki. Zassanie wody przez układ dolotowy skończy się poważnym remontem jednostki napędowej - wody nie da się sprężyć tak jak powietrza, co oznacza pogięcie zaworów, uszkodzenie tłoków i korbowodów. Może się okazać, że remont takiego silnika będzie całkowicie nieopłacalny.

Kupujący może być bezradny.

Generalnie, jakiekolwiek niepokojące sygnały, które dostrzeżemy oglądając samochód, powinny skłonić nas do rezygnacji z kupna. Niestety, jeśli handlarze nie szczędzili nakładów na "rewitalizację" zalanego auta (np. wymienili kompletne wnętrze, koszt do popularnych modeli to ok. 3 tys. zł), to kupujący może być po prostu bezradny. Dlatego pamiętajmy - każda okazja jest podejrzana!

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas