Od wody groźniejsi są złodzieje

W relacjach z powodzi wciąż przewija się widok zatopionych samochodów. Smutny los maszyn wobec ogromu dramatu ludzi z pewnością nie jest najważniejszy, jednak miłośnikom motoryzacji musi dawać sporo do myślenia.

Nasuwa się kilka pytań... Dlaczego właściciele aut nie przestawili ich zawczasu w bezpieczne miejsce, chroniąc przed żywiołem? Nie zdążyli? Rzeczywiście, woda po przerwaniu wałów rozlewa się błyskawicznie, ale przecież o grożącym niebezpieczeństwie informowano już kilka dni wcześniej, a stare przysłowie mówi, że "strzeżonego Pan Bóg strzeże".

Czyżby tym razem górę nad zdrowym rozsądkiem i wiarą w ludowe mądrości wzięło inne, również typowo polskie przekonanie, że "jakoś to będzie"? Może ostrzeżenia nie były wystarczająco przekonujące? W końcu meteorolodzy uspokajali, że "ulewne deszcze w maju nie są niczym nadzwyczajnym". A może mieszkańcy zalewanych terenów uznali, że od wody groźniejsi są złodzieje i woleli nie tracić swoich samochodów z oczu?

Idziemy o zakład, że większość aut-ofiar powodzi nie miała polis autocasco. Nie wiadomo zresztą, czy ubezpieczyciele nie zakwalifikowaliby postępowania właścicieli pojazdów jako "rażące niedbalstwo", odmawiając wypłaty odszkodowań. Tak czy inaczej poważnych strat nie da się uniknąć.

Pójdą na sprzedaż?

Co stanie się z zatopionymi samochodami, gdy wody wreszcie opadną? Wiele trafi wprost na złomowiska, niektóre będą za wszelką cenę ratowane z myślą o dalszym użytkowaniu przez dotychczasowych właścicieli, inne pójdą na sprzedaż.

Tymczasem kupno auta popowodziowego to jedna z najgorszych decyzji, jakie mogą zdarzyć się w życiu zmotoryzowanego. Zatęchła, trudna do całkowitego wysuszenia tapicerka... Wnętrza, trwale skażone przez znajdujące się w powodziowej fali chorobotwórcze drobnoustroje, wypłukane z szamb i oczyszczalni ścieków... Uszkodzona elektronika i wszelkie styki elektryczne.

Kilkanaście lat temu do Polski masowo sprowadzano samochody z wielkiej powodzi we Włoszech. Popularne marki, młode roczniki, okazyjne ceny. Ci, którzy dali się skusić na pozornie atrakcyjną ofertę, później gorzko tego żałowali. Samochody polskich powodzian to często pojazdy leciwe, z drugiej albo i dalszej ręki. Zapewne nie wzbudzą takiego zainteresowania nabywców jak tamte, włoskie. I całe szczęście...

Wójt Pcimia powiedział...

Jednak samochód to rzecz nabyta. Łatwo zastąpić jeden drugim. To tylko kwestia pieniędzy. Gorzej ze zdemolowanymi przez żywioł drogami i mostami. Wójt Pcimia powiedział w telewizji, że infrastruktura drogowa w jego gminie została zniszczona w 70 proc. Na innych terenach jest zapewne nie lepiej. Zrujnowane obiekty będziemy odbudowywać latami, czego skutki odczują wszyscy, także ci, którzy powódź znają jedynie z telewizji.

poboczem.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas