Justyna Steczkowska łamała przepisy w Warszawie. Znów może stracić prawko
Znana piosenkarka znów znalazła się na celowniku mediów. Tym razem gwiazda została przyłapana na serii niebezpiecznych manewrów na warszawskich drogach. Jej zachowanie budzi realne obawy o bezpieczeństwo. Czy celebrytka zostanie ukarana?

W skrócie
- Justyna Steczkowska została przyłapana podczas niebezpiecznych manewrów na warszawskich ulicach.
- Piosenkarka wielokrotnie zignorowała znaki drogowe i przepisy ruchu drogowego, wjeżdżając pod prąd i na czerwonym świetle.
- Sprawa budzi kontrowersje, a artystce grożą wysokie mandaty i utrata prawa jazdy.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Choć artystka od lat uchodzi za jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej sceny muzycznej, to w ostatnim czasie mówi się o niej w kontekście łamania przepisów drogowych. Sceniczne sukcesy zeszły na drugi plan, gdy dziennikarze zauważyli i udokumentowali jej stosunek do regulacji drogowych. Tak lekkomyślna postawa może kiedyś doprowadzić do niebezpieczeństwa.
Pojechała pod prąd, by skrócić sobie drogę
Justyna Steczkowska, bo o niej mowa, została przyłapana na nieprawidłowym zachowaniu podczas wyjazdu z klubu Sen przy ulicy Wioślarskiej w Warszawie. Piosenkarka zignorowała znak C-2 "nakaz jazdy w prawo za znakiem" i wyjechała w swoim szarym Volvo pod prąd. Wszystko oczywiście pod czujnym okiem paparazzi, którzy udokumentowali jej niebezpieczne zachowanie.
Następnie samochód Justyny Steczkowskiej skręcił w ulicę Ludną, skąd pojechał dalej w kierunku skrzyżowania z ulicą Wioślarską prowadzącą w przeciwnym kierunku. Celebrytka łamiąc prawo zaoszczędziła kilkaset metrów drogi, które musiałaby pokonać, by zgodnie z prawem dotrzeć do tego samego miejsca. Jej zachowanie wzbudziło spore kontrowersje, choć najprawdopodobniej pozostało niezauważone przez policję.
Policja nie wie o wykroczeniach celebrytki? Przejmujący brak odpowiedzi
Jak poinformował Fakt, zdarzenie miało miejsce 29 sierpnia 2025 roku. Skontaktowaliśmy się z Komendą Rejonową Policji I w Warszawie, lecz w odpowiedzi na zadane pytania, odesłano nas do Komendy Stołecznej Policji. Tam także nie otrzymaliśmy jednoznacznego potwierdzenia działań policji w tej sprawie. Poproszono nas o wysłanie wiadomości mailowej i do tej pory oczekujemy na stanowisko oficera prasowego w tej sprawie.
Jeśli jednak potwierdzą się ustalenia dziennikarzy Faktu, Justyna Steczkowska może mieć spore problemy. Samo zignorowanie znaku C-2 grozi mandatem w wysokości 250 zł i 5 punktami karnymi. Jazda pod prąd na zwykłej drodze zazwyczaj wiąże się ze zignorowaniem znaku B-2 , co jest dodatkowo zagrożone mandatem od 20 do 500 zł i 5 punktami karnymi. Gdyby ten sam manewr został wykonany na drodze szybkiego ruchu, kara mogłaby okazać się znacznie dotkliwsza - 2 tys. zł mandatu i 15 punktów karnych.
To nie koniec wykroczeń piosenkarki. Poważnie złamała prawo
Jak podała redakcja Faktu, jazda pod prąd na Wisłostradzie, to nie był koniec popisów znanej piosenkarki w tym dniu. Steczkowska udała się samochodem do centrum Warszawy, gdzie przyłapano ją użyciu nieprawidłowego wjazdu na parking. Celebrytka zignorowała znak B-2 mimo, że kilka metrów dalej mogła wjechać na parking zgodnie z prawem.
Następnie, po południu tego samego dnia, Justyna Steczkowska miała być przyłapana na przejeździe samochodem przez skrzyżowanie po zapaleniu się czerwonego światła. Jeśli okazałoby się to prawdą, to groziłyby jej znacznie poważniejsze konsekwencje niż dotychczas. Jest to wykroczenie objęte zasadą recydywy.
Za popełnienie go po raz pierwszy grozi mandat karny w wysokości 500 zł i 15 punktów karnych. W przypadku popełnienia go kolejny raz w ciągu dwóch lat, kierowca otrzyma mandat 1 tys. zł i 15 punktów karnych. Fakt poinformował, że to nie pierwszy raz, gdy piosenkarka przejeżdża na czerwonym świetle w tym roku. Gdyby otrzymała mandaty zgodne z taryfikatorem, najprawdopodobniej zabrano by jej prawo jazdy za wyczerpanie dostępnej puli punktów karnych.
Piosenkarka nie zatrzymała się przed strzałką w prawo?
Jeszcze kilka tygodni temu przyłapano ją na zignorowaniu czerwonego światła podczas skrętu z ul. Rozwadowskiego w Radzymińską, a potem na wjeździe bez zastanowienia z ul. Marki Teresy Kalkuty w ul. Wysockiego, korzystając z zielonej strzałki. Przypominamy, że strzałka warunkowego skrętu w prawo oznacza, że kierowca może skręcić pod warunkiem, że nie stworzy tym manewrem niebezpieczeństwa.
Zgodnie z prawem, kierujący musi się zatrzymać przed strzałką, a dopiero potem może kontynuować jazdę na warunkowej strzałce w prawo. Inne zachowanie może być potraktowane przez policję, jako wykroczenie, za co grozi 100 zł mandatu i 6 punktów karnych. Poważniej robi się, gdy podczas wjazdu strzałka przestanie się świecić na zielono. Wówczas kierowca może ponieść konsekwencje za wjazd na skrzyżowanie po zapaleniu się czerwonego światła.
Co więcej, postawa Justyny Steczkowskiej świadczy o wyjątkowej ignorancji. W przeszłości, jak podał Fakt, odbierano jej prawo jazdy za łamanie zasad o ruchu drogowym. Najwyraźniej dotychczasowe kary nie zrobiły na niej większego wrażenia, a wymiar sprawiedliwości musi zadziałać skuteczniej.