Volkswagen, jak Toyota, ukorzy się w kongresie

"W imieniu całej firmy chciałby zaoferować szczere przeprosiny" - ma w czwartek powiedzieć szef amerykańskiej filii Volkswagena, podczas przesłuchania w Kongresie USA w związku z aferą spalinową. Test jego wystąpienia opublikowano w środę wieczorem.

"W imieniu całej firmy chciałby zaoferować szczere przeprosiny" - ma w czwartek powiedzieć szef amerykańskiej filii Volkswagena, podczas przesłuchania w Kongresie USA w związku z aferą spalinową. Test jego wystąpienia opublikowano w środę wieczorem.

"Będziemy w pełni współpracować ze wszystkimi urzędami" - deklaruje Michael Horn w tekście swego wystąpienia. Podkreśla, że VW bierze całkowitą odpowiedzialność za to, co się stało, i prosi o cierpliwość, gdyż na wyjaśnienie całej sprawy potrzeba dużo czasu. "Nie mogliśmy jeszcze zbadać jej wszystkich aspektów" - zapewnia Horn.

Reklama

Z tekstu jego wystąpienia przed podkomisją Kongresu USA wynika, że o możliwych naruszeniach przez VW przepisów związanych normami emisji spalin dowiedział się wiosną 2014 roku. Poinformowano go też, że amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (EPA) może nałożyć kary na niemiecki koncern.

Tymczasem Volkswagen postanowił wycofać wnioski o dopuszczenie do sprzedaży w USA nowych samochodów (rok modelowy 2016). Chodzi o modele aut z silnikami wysokoprężnymi, których dotyczyło dochodzenie EPA w sprawie naruszenia norm emisji spalin: Golf, Jetta, Beetle, Passat i Audi A3. "Współpracujemy z odpowiednimi urzędami, aby kontynuować proces certyfikacji" - zapewnił Horn.

EPA zarzuciła Volkswagenowi, że używał specjalnego oprogramowania, by manipulować pomiarem zawartości szkodliwych substancji w spalinach. EPA mówi o złamaniu ustawy o ochronie klimatu (Clean Air Act) i wskazuje, że na producencie spoczywa obowiązek usunięcia zakwestionowanego rozwiązania z ok. 482 tys. samochodów. Na świecie może być ponad 11 mln aut z oprogramowaniem umożliwiającym fałszowanie testów toksyczności spalin.

"Nie spodziewałem się, że coś takiego mogło się zdarzyć w Volkswagenie" - stwierdził Horn.

Zakwestionowane przez EPA oprogramowanie ma umożliwiać uaktywnianie systemu ograniczania emisji spalin tylko na czas oficjalnych pomiarów testowych. Oznaczałoby to, że w normalnych warunkach pojazdy Volkswagena z silnikami dieslowskimi mają lepsze osiągi, ale zanieczyszczają powietrze o wiele bardziej, niż to dopuszczają przepisy w USA.

Teoretycznie Volkswagenowi mogą grozić w USA kary w wysokości do 37,5 tys. dolarów za każdy zakwestionowany samochód, czyli w sumie ponad 18 mld USD.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Volkswagen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy