Uwaga kierowcy: oszczędzisz 1 zł, stracisz 57 zł. Chytry plan ministerstwa
Kilka dni temu informowaliśmy, że Ministerstwo Cyfryzacji planuje likwidację opłaty ewidencyjnej pobieranej m.in. przy wydawaniu praw jazdy (50 groszy) i w czasie obowiązkowych badań technicznych pojazdów (1 zł). Niestety - kierowcy nie mają się wcale z czego cieszyć. Chociaż zaoszczędzą na przeglądzie, zapłacą zdecydowanie więcej za OC.
W przypadku niektórych pojazdów, jak chociażby motorowery czy lekkie przyczepy, cena polisy wzrosnąć może nawet o 95 proc. Jak to możliwe?
Przypomnijmy - prace nad likwidacją tzw. opłaty ewidencyjnej to m.in. efekt problemów z "oddawaniem" praw jazdy kierowcom, którzy utracili je czasowo, w wyniku przekroczenia prędkości o ponad 50 km/h w obszarze zabudowanym. Chociaż uprawnienia zatrzymywane są "automatyczne" - zgodnie z zapisami ustawy o kierujących pojazdami - warunkiem ich przywrócenia jest właśnie "uiszczenie opłaty ewidencyjnej".
Wielu kierowców nie zdaje sobie jednak sprawy z tych zapisów i - błędnie - zakłada, że uprawnienia odnawiają się automatycznie po okresie zatrzymania (np. po trzech miesiącach od zatrzymania w wyniku przekroczenia prędkości w obszarze zabudowanym). W przypadku policyjnej kontroli okazuje się, że kierowca prowadzi bez uprawnień. Sprawa zawsze trafia wówczas do sądu, a ten orzec może grzywnę w wysokości od 1500 do nawet 30 tys. zł
Obecnie wysokość opłaty ewidencyjnej za poszczególne czynności urzędowe określona jest w zależności od dokonywanej czynności w wysokości 0,50 zł. lub 1 zł. Rząd może pozwolić sobie na rezygnację z ich pobierania, bowiem łącznie odpowiadają one za około 14,5 proc. przychodów Funduszu - Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców. Kluczowy przychód tego Funduszu stanowią natomiast opłaty ewidencyjne uiszczane przez zakłady ubezpieczeń z tytułu zawartej umowy obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów. I tutaj właśnie szykowana jest prawdziwa rewolucja.
Obecnie, od każdej zawartej przez ubezpieczyciela polisy OC, firma ubezpieczeniowa wnosi na rzecz Funduszu - Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców - opłatę w wysokości 1 euro. Te pieniądze stanowią dziś 85,5 proc. przychodów CEPiKu. Obowiązek uiszczania opłaty na rzecz CEPiK od każdej zawartej umowy ubezpieczenia OC wynika wprost z ustawy o ubezpieczeniach obowiązkowych, UFG i PBUK. Przedstawiciele Polskiej Izby Ubezpieczeń szacują, że w sumie, firmy ubezpieczeniowe zapłaciły już z tego tytułu ponad 1,5 mld zł.
Przy założeniu, że średnia krajowa wynosi dziś 5700 zł brutto, oznacza to, że zakłady ubezpieczeniowe zamiast 1 euro, czyli 4,74 zł po kursie na dzień 26 sierpnia br., od każdej polisy zapłacą na rzecz CEPiKu 57 zł, czyli blisko 12-krotnie więcej.
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że zakłady ubezpieczeniowe nie są instytucjami charytatywnymi i regulują swoje zobowiązania względem CEPiK z pieniędzy zainkasowanych od kierowców. Śmiało można więc zakładać, że owe 1 proc. średniego wynagrodzenia, o jakim mowa w projekcie nowych przepisów, pokryją zmotoryzowani. Z szacunków Polskiej Izby Ubezpieczeń wynika, że średnia cena polisy obowiązkowego ubezpieczenia OC od pojazdów mechanicznych wynosi obecnie 488 zł. Dodając do tej kwoty 1 proc. przeciętnego wynagrodzenia otrzymujemy już 545 zł. Dla przeciętnego kierowcy oznacza to wzrost kosztów ubezpieczenia samochodu aż o 12 proc.
Pamiętajmy jednak, że mowa o polisie dla samochodu osobowego. W przypadku takich pojazdów jak np. motorowery czy przyczepy lekkie, na które polisa OC kosztować może kilkadziesiąt złotych rocznie, mówimy o wzroście rzędu - uwaga - nawet 95 proc.
Warto jeszcze zauważyć, że zmiana opłaty z kwotowej na w procentową, w szerszej perspektywie oznacza waloryzację ponoszonych przez kierowców opłat. Zakłady ubezpieczeniowe będą przecież musiały dostosować jej wysokość do wzrostu wynagrodzeń.
Jak czytamy w art. 8 projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw, "ustawa wchodzi w życie pierwszego dnia miesiąca następującego po miesiącu ogłoszenia".
Biorąc pod uwagę publikacje zapowiadające zniesienie opłaty ewidencyjnej przez Ministerstwo Cyfryzacji, za prognozowana datę wejścia w życie nowych przepisów można przyjąć początek przyszłego roku.
***