Ukradli mi auto?! Nie, to tylko straż miejska...

W poniedziałek odholowano mi samochód z ul. Wałbrzyskiej w Warszawie (zatoczka przy centrum handlowym). *

Rzeczywiście jest tam zakaz zatrzymywania się z tabliczką informacyjną o możliwości odholowania samochodu. Pomijam już fakt, że ustawodawca zakładając zabranie w świetle prawa samochodu z miejsca, w którym się go zostawiło, nie uwzględnił konieczności pozostawienia jakiejkolwiek informacji dla kierowcy, iż jego samochód został odholowany.

Myślę, że nie tylko ja byłam w tej sytuacji bliska zawału wychodząc z centrum i nie zastając swojego samochodu. Po zgłoszeniu na policję, owszem, otrzymałam taką informację dopiero po kilku minutach. Ale to szczegół. W świetle prawa widocznie można narażać niepoprawnego użytkownika dróg na szybkie potencjalne zejście w wyniku doznanego szoku.

Reklama

Chcąc odebrać swój samochód skierowałam się do siedziby Straży Miejskiej w celu wyjaśnienia sytuacji. W kolejce czekało kilkanaście takich samych osób jak ja (czasy kolejek wieczne żywe). W trakcie wypisywania mandatu oraz kosztów odholowania (całość to 488 zł) usiłowałam dociec dlaczego właśnie mój samochód (stojący w szeregu kilkunastu innych, nie stwarzający zagrożenia w ruchu, w przeciwieństwie do innych samochodów, które stały tuż przy pasach blisko skrzyżowania) został odholowany.

W trakcie wyjaśnienia otrzymałam odpowiedź, że widocznie mój samochód stał w najbardziej dogodnym miejscu, by swobodnie można było go odholować! Najwyraźniej nieważny by fakt, że inne samochody stały tuż przy skrzyżowaniu zagrażając pieszym i innym kierowcom, mój najłatwiej było im wyciągnąć z szeregu! Paranoja.

I na koniec jeszcze jedna "ciekawostka", która ścięła mnie z nóg. Na moją prośbę, czy nie mogłoby się to wszystko dla mnie skończyć pouczeniem usłyszałam, że można byłoby rozważyć taką ewentualność, gdybym była osobą niepełnosprawną lub kobietą z widoczną ciążą... Podobno wszyscy jesteśmy równi wobec prawa.

Pozdrawiam redakcję i wszystkich kierowców, z których w mojej ocenie najłatwiej ściągać pieniądze.

* List do redakcji

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy